czwartek, 29 lutego 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Nie byłem do końca zadowolony z tego, co się właśnie wydarzyło. Naprawdę chciałem odprowadzić nasze dwa słodkie maluchy do szkoły, zwłaszcza, że to przecież był taki ważny dzień da dzieci, i dla mnie, bo strasznie to przeżywałem. Myślałem, że odprowadzę dzieci, a jak nie sam, no to z Mikim. Pokazałby mi, gdzie chodzą dzieci, i potem on by poszedł do pracy, ja do domu jakoś bym powoli wrócił... no ale wychodzi więc na to, że nie mogę tego zrobić. No nic, jakoś sobie z tym faktem poradzę. Prześpię się, czy coś. No ale jak tu spać, kiedy Miki w tej chwili jest taki słaby, rozkojarzony i śpiący? Przez to tyle złych rzeczy może się zdarzyć. Oby jednak dzisiaj się nic złego nie stało. Nie no, nie zdarzy. Miki może i jest padnięty, ale jest odpowiedzialny, w przeciwieństwie do mnie. On nie pozwoli, by coś takiego złego się stało. 
Starając się zignorować złe przeczucie po prostu poszedłem na górę, wpierw oczywiście biorąc kąpiel. Trochę się poruszałem, przechodziłem z jednego miejsca do drugiego, więc pewnie byłem brudny strasznie, a taki brudny do łóżka nie mogłem pójść, bo przecież Miki byłby na mnie zły. Dlatego do lóżka położyłem się czysty, i chyba pachnący, no ale na pewno nie śmierdzący. Od razu przygarnąłem do siebie poduszkę, na której spał mój mąż, bo przecież pachniała tak cudnie, zamknąłem oczy i... cóż, starałem się zasnąć. I nie myśleć za dużo. Zdecydowanie łatwiej by mi było, gdyby Miki tu był. Jego poduszka nie była  w stanie mi go zastąpić. Miała jego zapach, była mięciutka, no ale to nie był Miki. 
Mimo wszystko starałem się to zignorować i po prostu zasnąć. W końcu, jeżeli tak będę leżał, czas mi się będzie dłużył niewyobrażalnie, ale jak zasnę i się obudzę, to Miki już wróci. I dzieci też wrócą. I już nie będę sam. Ale za to też trochę z nimi pobędę, zjem obiad, przygotuję im kolację i już będę się powoli musiał szykować. I tak przez... cóż, nie wiem do końca ile. Jak na razie z moim aktualnym szefem jestem umówiony na miesiąc i szczerze, średnio to sobie wyobrażam. Chociaż, może po prostu muszę się przyzwyczaić? Dawno nie pracowałem na nocki. Właściwie, to w tym życiu nigdy. Myślałem, że to taki dobry pomysł będzie, no ale... nie no, dam sobie na pewno radę. Nie mam wyjścia. I jeszcze w międzyczasie będę musiał jakoś znaleźć ten sposób na pozbycie się mojej mocy, chociaż, z tym chyba będę musial trochę poczekać. Zajmę się z tym, jak skończę pracę, i będę normalnie sypiał, a Miki będzie ze mną. Wtedy będę znacznie spokojniejszy, będę lepiej sypiał, miał odrobinkę więcej czasu, może będę mógł odwiedzić jakąś bibliotekę, by rozejrzeć się za odpowiedzią samemu, a nie pytać się innych. Jak mi to wyjdzie, nie wiem. Się zobaczy. W końcu, póki jestem aniołem, mam nieskończenie wiele czasu. W teorii. Jak to w praktyce wygląda, nie wiem. 
A miałem tyle nie myśleć...
Dobra, koniec z myśleniem, muszę iść spać, odpocząć, by później mieć siłę dla mojej rodziny i jeszcze później na pracę. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz