Nie rozumiałem, dlaczego tak mówi i dlaczego tak myśli, czy ja zrobiłem coś z powodu czego, tak myśli? Wydaje mi się, że tak nie jest, przecież zabrałem go do świątyni, a więc chyba pokazuje mu, że nie przeszkadza mi jego żywioł i akceptuje go takim, jakim jest.
- Dlaczego o tym myślisz? Przecież mi nie przeszkadza twój żywioł, tak jak wydaje mi się mój żywioł, nie przeszkadza tobie - Odpowiedziałem, na jego słowa naprawdę nie rozumiejąc, co on ma na myśli i dlaczego w ogóle jakieś dziwne myśli napływają do jego głowy.
- Oczywiście, że twój żywioł mi nie przeszkadza, ale ty masz wodę, wszędzie a ja muszę chodzić do świątyni ognia, aby się wygrzać, a z mojego powodu musimy tracić kilka dni, a to na pewno ci przeszkadza - Gdy to powiedział, zmarszczyłem brwi, co on sobie właśnie wymyślił? Przecież ja nie narzekam, nie przeszkadza mi to, że tu przychodzimy to naturalne, że tego potrzebuję, tak jak ja potrzebuję wody, a więc w czym jest problem?
- Sorey poczekaj, bo ja nie rozumiem, dlaczego w ogóle masz takie dziwne pomysły? Czy ja kiedykolwiek narzekałem na twoją moc? - Zapytałem, unosząc ku górze jedna brew.
- No nie.. ale - Przerwałem mu, nim coś powiedział.
- Nie kochanie proszę żadnego, ale, nie chce o tym słychać, nie da się zmienić lub pozbyć swoich mocy - Wytłumaczyłem, mając nadzieję, że odpuści sobie ten temat.
- W ogóle się nie da? - A on dalej swoje, mój panie jak tu z nim żyć?
- To znaczy, da się, ale nie, nawet nie chcę o tym słyszeć - Przerwałem, nie chcąc tego kończyć, nie chcąc nawet o tym myśleć.
- Co? A to dla tego? Skoro się da to, dlaczego nie chcesz mi o tym powiedzieć? - Dopytał, naturalnie bardzo chcąc wiedzieć co mi w głowie siedzi.
- Sorey nie możesz zmienić mocy, nie możesz też się ich pozbyć no, chyba że umrzesz, tylko to odbiera moc i nie tylko - Wyjaśniłem, mając nadzieję, że zakończy ten bezsensowny temat. - Wolę mieć cię przy sobie takiego, jakim jesteś niż cierpieć z powodu braku twojej obecności - Dodałem, całując go w policzek, który był ciepły, a nawet bardzo ciepły..
- Naprawdę? Nie przeszkadza ci to? - Dopytał, tak jakby nie było tego pewien, a dlaczego? No tego to ja akurat nie wiem, myślałem, że to oczywiste, ale chyba nie dla niego.
- Nie ani trochę, to całkiem przyjemne przytulać się do kogoś ciepłego, gdy wiecznie jest się zimnym jak lód i tak, gorąco mi przeszkadza, ale ty i twoje ciepło nigdy nie będzie mi przeszkadzało - Wymruczałem, przysuwając się bliżej niego, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
Mój mąż położył dłonie na moich biodrach, odwzajemniając mój pocałunek, przysuwając mnie jeszcze bliżej siebie.
- Kocham cię owieczko i nie chce, abyś z mojego powodu cierpiał - Gdy to powiedział, pokręciłem głową, ciężko przy tym wzdychając.
- Sorey ja ciebie również bardzo kocham i zrozum, że ja nie cierpię, wręcz przeciwnie jestem szczęśliwy, bo jesteś przy mnie i w stanie jestem zrobić dla ciebie wszystko, nawet pójść do świątyni ognia, abyś się wygrzał, bo szczęśliwy jestem, wtedy kiedy ty jesteś przy mnie - Przyznałem, głaszcząc delikatnie jego gorący policzek.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz