sobota, 24 lutego 2024

Od Mikleo CD Soreya

Poprosiłem Alishe o rozmowę odnośnie mojej pracy, ale i pracy mojego męża, bardzo chciałem, aby pracował ze mną, wiedząc, że to go uspokoi, a i mi sprawi sposobu przyjemności.
Alisha była jak najbardziej za tym pomysłem, lubiła mężczyznę, a więc nie widzi problemu, aby i on tu pracował.
Kobieta wpadła na pomysł, aby Sorey, jeśli zechce być królewskim posłannikiem, wszystko, co ustalę z królową czy jej gośćmi, przekażę mężowi za pomocą listów, a on zaniesie wszystko w wyznaczone miejsca, myślę, że to dobra praca dla niego o ile w ogóle będzie chciał w to wejść, jeśli jednak nie, zmuszać go nie będę, to nie miałoby najmniejszego sensu.
Po rozmowie z kobietą mogliśmy wrócić do męża i dzieci, które od razu do mnie podbiegły pracy przytulając się do moich nóg.
- Mama! - Zawołały rozradowane dzieci, które zachowywały się, tak jakby mnie wieki nie widziały, uśmiech się do nich łagodnie pogładziłem po głowie, wracając uwagę na ich tatę, do których również podbiegły.
- Tata! - Zawołały, przytulając się do taty, nasze dzieci zachowując się słodko i dość dziwnie, mimo tego nie specjalnie nam to przeszkadzało, to nasze dzieci i akceptujemy wszystkie ich dziwne zachowania.
- O czym rozmawialiście? - Zapytał mój mąż, który gładził po głowach nasze maluchy.
- O pracy dla ciebie, Alisha wpadła na pomysł, abyś pracował wraz ze mną, mógłbyś zostać królewskim posłannikiem - Wyjaśniłem, co lekko zaskoczyło mojego męża, chyba się tego nie spodziewał, w końcu liczył na to, że będzie pracował na magazynie, no, jeśli bardzo chce, niech pracuje, my tylko składamy mu przyjemną propozycję.
- No nie wiem, czy to dobry pomysł, a co jeśli coś zepsuje? - A on już zaczyna panikować, no i po co to? Przecież jest mądrym facetem i wiem, że niczego nie zepsuje, on nigdy nic nie zepsuł, a więc nie wiem, dlaczego uważa inaczej.
- Co mógłbyś popsuć? Miałbyś tylko roznosić listy i dokumenty, które będą napisane albo przez Alishe, albo przeze mnie - Wyjaśniłem, mając nadzieję, że przestanie się już przejmować, bo naprawdę nie ma czym.
- No nie wiem, muszę to przemyśleć - Stwierdził, co było wręcz oczywiste, on nie jest pewien swego, a to dziwne no zazwyczaj jest bardzo odważny i bardziej chętny do pracy z ludźmi niż ja, a mimo to stresuje się takimi głupotami.
- Oczywiście, pamiętaj, że nikt cię do niczego nie zmusza, to tylko propozycja - Tym razem odezwała się Alisha, uśmiechając przy tym ciepło.
Sorey podziękował kobiecie za propozycję pracy, zachowując grzeczność, nie chcąc od razu jej odmawiać, chociaż coś tak czułem, że mogłoby do tego dość.
Nie wtrącając się w to, zmieniliśmy temat, trochę czasu spędzając z przyjaciółką, nim musieliśmy zbierać się do domu, niw mogliśmy siedzieć u kobiety cały dzień, a było już popołudnie, po obiedzie już dawno były nasze dzieci, a więc głodne nie były, a przecież to było najważniejsze.
- To, co zbieramy się? - Zapisałem, zwracając uwagę nie tylko męża, ale i dzieci, które były chętne na powrót do domu, do zwierzaków i do rodziców, z którymi będą mogły spędzić czas po tak długiej rozłące.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz