Nie czułem się do końca najlepiej z tym wszystkim. Miało być przecież tak fajnie, miło, przyjemnie, a zamiast tego... cóż, było bardzo fajnie, dopóki Kaito się nie pojawił. Gdybym jakoś połączył wątki, zachował większą ostrożność, zorientował się, że ktoś ze służby mnie zdradził, ten wyjazd prezentowałby się znacznie lepiej, a już na pewno lepiej, niż to, co mamy teraz. Spełniłem co prawda jeden z celów, miałem już narzeczonego, a to dla mnie naprawdę dużo znaczy. Miało być jednak idealnie, miałem wszystko zaplanowane, Haru miał wyjechać stąd zadowolony i szczęśliwy, a zamiast tego... cóż, co prawda mnie zapewniał mnie, że jest szczęśliwy i bawił się świetnie, ale doskonale wiedziałem, że mógł być jeszcze szczęśliwszy, gdybym tylko myślał bardziej przyszłościowo i nie ignorował oczywistych faktów.
- Skoro tego chcesz, to już się zbieram – odpowiedziałem, podnosząc się na równe nogi. To faktycznie nie jest zły pomysł, by się gdzieś przejść, odetchnąć świeżym powietrzem, trochę zapomnieć o tym wszystkim, odprężyć się i po prostu zrelaksować ostatnim dniem spędzonym tutaj.
- Zjemy coś tutaj, czy w miasteczku? – zapytał, przyglądając mi się z uwagą.
- Jak chcesz. Ja nie jestem głodny, więc patrz na to, co ty chcesz – odparłem, jakoś kompletnie nie mając apetytu na cokolwiek. Znaczy, może bym jakieś słodkości z chęcią spożył, no ale coś czułem, że ze słodkim śniadaniem tutaj może być problem. Zresztą, najlepsze słodkie śniadanie to tylko to robione przez Haru, w tej kwestii zdania nie zmienię.
- Więc przyniosę nam tylko kawę. Wrócę szybko, ale może na wszelki wypadek zamknij drzwi. Tak dla własnego bezpieczeństwa. Zapukam, jak wrócę – poprosił, czemu się nie dziwiłem. Już raz nam do pokoju wszedł, i nie zdziwiłby się, gdyby zrobił to kolejny raz, gdyby nadarzyła się ku temu okazja, a mi nie chciało się z nim użerać.
- Dobrze – odpowiedziałem krótko, po prostu się z nim zgadzając.
Więc Haru wyszedł po kawę, a ja zacząłem się szykować do wyjścia, starając się wprawić w jak najlepszy humor, by nie popsuć tego ostatniego dnia wyjazdu. Mogło być to ciężkie, bo z emocjami u mnie ciężko, no ale dla niego się postaram. Jestem mu to winien za tak beznadziejny wyjazd. Oby Kaito już wkrótce się ode mnie odczepił, bo nie wiem, jak długo z nim wytrwam. W miarę szybko się ogarnąłem dbając o to, by wyglądać dobrze. Pamiętając, że Haru bardzo lubi, kiedy moja grzywka jest opuszczona, specjalnie ją tak wystylizowałem. Skoro ten wyjazd jest taki słaby, to chociaż zapewnię mu przyjemne dla niego widoki.
Haru miał wracać za kilka minut, a mimo tego trochę go nie było, przez co zacząłem się martwić. Miałem nadzieję, że nie wplątał się w żadne kłopoty. Oczywiście gdyby tylko Kaito robił mu jakieś problemy, zrobiłbym wszystko, by mu pomóc i wydałbym na jego osobę wszystkie swoje pieniądze, gdyby zaszła taka potrzeba. Siedziałem jak na szpilkach, czekając na jego znak, a kiedy tylko usłyszałem pukanie drzwi, podniosłem się natychmiast i do nich podszedłem, by je otworzyć.
- Już jestem. Wybacz, że tak długo, i bez kawy, ale za to mam coś lepszego – odpowiedział, wchodząc do pokoju z dwoma kubkami. Nie mam pojęcia, jaki był to napój, ponieważ na jego wierzchu znajdowała się bita śmietana, i to pokaźna porcja, posypana... czymś. Chyba cynamonem.
- Nie wiem, czy bomba kaloryczna to taki dobry pomysł – odparłem, biorąc od niego kubek.
- Zasługujesz na trochę przyjemności – powiedział, uśmiechając się do mnie ładnie.
- Zobaczymy, czy to samo powiesz, jak już przytyję i będę gruby – mruknąłem już w myślach widząc te wszystkie fałdki pojawiające się na moim brzuchu, ale pomimo tego spróbowałem tego wysokokalorycznego wynalazku. Okazało się, że przyniósł mi kakao, i o mój panie, jakie to było przepyszne. Minimalny uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy przełknąłem pierwszy łyk. Po takiej dawce cukru moje zapotrzebowanie na słodkie rzeczy będzie zdecydowanie zaspokojone.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz