Haru mnie zaskoczył. Podejrzewałem, że dzisiaj sobie troszkę pośpi, zwłaszcza, że wczoraj sobie popiliśmy, i jeszcze trzeba było wcześnie wstać, więc podejrzewałem, że Haru wstanie dopiero w południe, albo jakoś tak tuż przed. I w sumie, nie narzekałbym. Chciałem jeszcze zebrać myśli przed dzisiejszym, bardzo ważnym dla mnie wydarzeniem. Musiałem zadbać o to, by wszystko było perfekcyjnie, by się nie zająknąć i przekazać wobec niego to, co faktycznie czuję. Zacząłem nawet pisać, to co chcę mu powiedzieć, nim przed nim klęknę z pierścieniem rodowym, i zostawiłem tę kartkę jak idiota na biurku, jeżeli on to zauważył... ale chyba nie zauważył, przecież dopiero co wstał. A skoro dopiero co wstał, to na pewno nie podchodził do biurka. Więc chyba moja mała niespodzianka jest bezpieczna.
- Krajobrazy faktycznie mogą być piękne, ale lokalna architektura jest taka... cóż, ma swój urok, ale do najpiękniejszych raczej nie należy. Zresztą, sam zobaczysz, dzisiaj pojedziemy do miasteczka, troszkę okrężną drogą, by trochę popodziwiać widoki. A przynajmniej taki mam plan – przedstawiłem mu mój mały plan, zarzucając ręce na jego kark.
- Znając ciebie, masz wszystko zaplanowane co do sekundy – odezwał się rozbawiony. To coś złego? On może i potrafi improwizować, nie czuł się z tym źle, no ale ja tak nie potrafiłem. Znaczy się, potrafiłem, tego wymagało prowadzenie biznesu, by reagować natychmiast na jakieś zmiany, no ale nie byłem tego fanem. Wolałem wcześniej przeanalizować wszystkie możliwe ruchy, przewidzieć każdy scenariusz, wymyśleć odpowiedź na każdą ewentualność... dla większości ludzi może być to skomplikowane, dla mnie czasem tez jest skomplikowane, ale lubię sobie czasem pokomplikować życie, chociażby dlatego jestem z Haru, zamiast z jakąś szlachcianką gotową dać mi gromadkę dzieci.
- No miałem, ale trochę mi te plany zniszczyłeś. Podejrzewałem, że wstaniesz dzisiaj zacznie później, i nie mam pojęcia, co z tym czasem teraz zrobić – powiedziałem półżartobliwie, półserio. Mamy jakieś dwie godziny do mojego planowanego wyjścia, i co ja takiego przez ten czas porobię? Znaczy, miałem pomysł na wykorzystanie tego, ale nie chcę, by Haru przy tym był. – Chyba po prostu wyjedziemy wcześniej. Bardzo cię proszę, idź do łazienki i się przygotuj, ja pójdę poprosić o śniadanie – dodałem, uśmiechając się delikatnie do niego. Wyjedziemy wcześniej, wrócimy wcześniej, i spędzimy ten czas w cudownie gorących źródłach.
Haru chyba miał inne plany, jak można by wykorzystać ten czas, ale zrobił to, o co go poprosiłem. W międzyczasie jak on się mył, wyrzuciłem kartkę ze swoim małym przemówieniem, naprawdę mając nadzieję, że nic nie zauważył. Nigdy więcej już tak nie postąpię.
Haru się ubrał, całkiem ładnie swoją drogą, dobre mu ubrania wybrałem, zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się do stajni, gdzie przygotowaliśmy nasze wierzchowce do podróży. Tak jak wcześniej mu mówiłem, nie pojechaliśmy do miasteczka prostą drogą, tylko poprowadziłem go przez las, wzdłuż rzeki, co Haru się bardzo podobało, a przynajmniej na takiego wyglądał. Mimo wszystko krajobraz odrobinkę się różnił od tego, co jest bliżej naszego miejsca zamieszkania, jak chociażby ruinami pozostałymi po elfiej cywilizacji. Szkoda, że to tylko pozostałości, bo jak dla mnie elfia architektura jest wspaniała.
Przejeżdżając obok wodospadu na chwilę zsiedliśmy z koni, musząc je ostrożnie przeprawić przez cienką kładkę. No i przy okazji Haru troszkę chciał rozejrzeć się po okolicy, więc i ja postanowiłem wykorzystać moment, w którym nie jesteśmy na koniach.
- Haru... – zacząłem niepewnie, dlatego zaraz po tym odchrząknąłem. Nie chciałem brzmieć niepewnie. Mój partner odwrócił wzrok od wodospadu, poświęcając mi całkowitą uwagę. Teraz już nie ma odwrotu. Znaczy, jest, ale nie chcę. – Mam świadomość tego, że nie potrafię za bardzo okazywać swoich emocji i rozmawiać o nich, co cię czasem denerwuje. Nie chce, byś miał kiedykolwiek wątpliwości odnośnie mojego uczucia wobec ciebie, i chciałbym pokazać ci, że poważnie myślę o tym, co jest pomiędzy nami, dlatego też chcę ci zadać bardzo ważne pytanie. Czy chcesz zbudować swoją przyszłość ze mną? – zapytałem, wyciągając z kieszeni płaszcza pudełeczko, które otworzyłem. Serce biło mi okropnie szybko, jakby zaraz miało mi ono wyskoczyć z piersi, ale starałem nie dać tego po sobie poznać.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz