środa, 14 lutego 2024

Od Haru CD Daisuke

Nie spodziewałem się takich słów z jego strony, szczerze mnie zaskoczył, przecież nie mówię nic, nie narzekam, a mimo to stwierdził, że musi mi to powiedzieć, no dobrze może jest kilka rzeczy, które bardzo mi nie odpowiadają, ale przecież nie narzekam, nie mam za bardzo na co, może czasem jest złośliwy i aż nadzbyt się rządzi, chyba zapominając, że nie jestem jego pionkiem, a tak właśnie się czasem czuję, jak pionek.
- Postaram się zwracać na to uwagę - Obiecałem, nie zaprzestając głaskania go po plecach, mimo że powoli zasypiałem, póki mój mózg działa, to i dłoń nie ma powodu, aby zaprzestać.
- Chciałbym, abyś się nie starał, tylko po prostu to zrobił - Poprosił, no cóż, skoro taka jego wola zdania jego nie będę tutaj na siłę zmieniała, nie chce też wywoływać konfliktów, trochę go znam i wiem, że jeśli coś nie idzie po jego myśli, to się złości a tego nie chcę, bo nie jest to niczym przyjemnym.
- Dobrze, tak zrobię - Obiecałem, po chwili ziewając, oj tak byłem już zmęczony, w pracy naprawdę dają mi w kość, odkąd nie ma Daisuke, mam wrażenie, że bardziej należę do straży królewskiej, niż do straży miejskiej a przecież nie zmieniłem zdania, nie zgodziłem się, aby gdzieś się przenosić, no nic, już prawie kończymy, sprawę handlu ludźmi a to oznacza, że już niedługo oni pójdą w swoją stronę a i my pójdziemy w swoją, a na to zdecydowanie czekam najbardziej.
- Dobranoc - Usłyszałem mimo, że nie chciałem. To znaczy, bardzo chciałem spać, ale jeszcze bardziej chciałem uwagi mojego panicza, ona była dla mnie ważniejsza niż jakoś sen, szkoda tylko, że z nim nie da się wygrać, sen pokona każdego nawet tego najbardziej upartego i trwałego, no nic, jeszcze zdążymy nadrobić ten czas, teraz przez cały tydzień będziemy razem, a przecież to się teraz liczy, on i ja nic więcej.
- Dobranoc - Odpowiedziałem, wiedząc już, że nie wygram, niektóre rzeczy są po prostu silniejsze.
Zmęczony zasnąłem dość szybko, przed snem mocniej przytulając mojego panicza, tak jakby przypadkiem miał mi uciec, chociaż sam nie wiem, po co miałby to robić, chyba nie jest mu ze mną aż tak źle, a przynajmniej taką miałem nadzieję.

Gdy tylko się obudziłem, od razy dostrzegłem brak Daisuke, no tak przecież mówił mi, że ma do załatwienia kilka spraw i to we własne urodziny, no i co ja mam teraz robić? Nie mogę mu dać żadnego prezentu, bo nic nie jest mu potrzebne a dać tylko po to, aby było, nie ma sensu.
Jest jednak coś, co potrafię robić dobrze, a nawet bardzo dobrze, górować umiem, ale i pieczenie nie sprawia mi większego problemu, a więc upiekę mu ciasto, nie ciasto to nic, upiekę od razu tort, to powinno mu się spodobać, a przynajmniej taką miałem nadzieję, w końcu robię to wszystko dla niego, aby znaczyć uśmiech na jego ustach, oj tak jego szczęścia chce najbardziej.
Zadowolony ze swojego genialnego pomysłu, ubrałem się, umyłem twarz, uczesałem włosy, mogąc iść przygotować prezent na urodziny panicza, przynajmniej tym mogę go zaskoczyć, oby tylko pozytywnie, bo trochę mi to czasu zajmie, aby wszystko było, tak jak być powinno.

<Paniczu? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz