piątek, 2 lutego 2024

Od Daisuke CD Haru

 Byłem naprawdę przeszczęśliwy z powodu takiego zwykłego przytulasa. Haru był taki cieplutki, że aż miło było się do niego przytulać i w ogóle nie odsuwać, ale niestety, nie było to możliwe. Zaraz trzeba było się trochę ogarnąć i zjeść obiad, a przynamniej Haru powinien go zjeść. Ja jeszcze nie wiem, czy powinienem jeść kolejny posiłek. W sumie, to nawet taki trochę głodny byłem, i to raczej nie był dobry znak. Przecież zjadłem tak pokaźną porcję, powinienem więc nie odczuwać głodu. Z drugiej strony Haru prosił mnie, bym skupił się a powrocie do mojej normalnej wagi. Czy zjedzenie obiadu przybliży mnie do tego celu? Czy sprawi, że przesadzę i będę za gruby? Chyba wolę być za chudy niż za gruby. Chociaż, jak się jest za bardzo chudym, też to potrafi być nieatrakcyjne. No ale mnie do tego stanu jeszcze bardzo dużo brakowało, więc jakbym teraz nie zjadł...
- Mi tam to nigdy przeszkadzać nie będzie – przyznałem, jeszcze przez chwilę przytulając się do niego. Najlepiej to by było, gdybyśmy położyli się do łóżka i okryli ciepłą kołdrą, no ale skoro i tak zaraz wstawać będziemy, to nie miało za bardzo sensu. – Obiad pewnie już jest. Jakiś napój chcesz do niego? Coś na ciepło, jakieś procenty? – zapytałem, jeszcze się od niego nie odsuwając. Zaraz to zrobię. Za minutę. Albo dwie. 
- No wiesz, ja tam dobrym alkoholem nie pogardzę – mimo, że nie widziałem jego twarzy, wyczułem, że głupkowato się uśmiecha.
- Tego ci u mnie pod dostatek – odparłem, odsuwając się od niego. W końcu. Od razu poczułem nieprzyjemne dreszcze przebiegające po moich plecach. On będzie sobie jadł obiad, a ja wsunę się pod kołdrę i trochę dogrzeję. Podszedłem do szklanej gablotki, by wyciągnąć z niej butelkę whisky oraz dwie szklanki na alkohol. Także zadzwoniłem dzwoneczkiem, wzywając do siebie służbę. – Proszę przynieść jedną porcję dla Haru. 
- Proszę poczekać, jaką jedną porcję? A co z tobą? – odezwał się Haru, oczywiście niezadowolony z mojej odpowiedzi. 
- Ja zjadłem twoje racuchy. I śniadanie. A ty tylko racuchy, więc ja muszę sobie jeden posiłek odpuścić – wyjaśniłem spokojnie, nalewając nam alkohol. Oby mnie to rozgrzało, bo jeszcze czułem lekkie dreszcze spowodowane zimnem. Ale przynajmniej Haru się dobrze bawił, z tego co widziałem, a to mi wszystko wynagradzało. No i też jednocześnie się czegoś pouczył przydatnego. 
- Ja miałem zacząć jeść regularnie, a ty miałeś wrócić do prawidłowej wagi. Dlatego także teraz też powinieneś zjeść wraz ze mną – odparł, a ja wyczułem w jego głosie, że mi nie odpuści. Doskonale znałem ten tom, bo sam takowego używałem, i to wielokrotnie w jego przypadku. 
- Niech ci będzie. Proszę więc przynieść dwie porcje – poprosiłem, a służąca jedynie uśmiechnęła się lekko, skinęła głową i opuściła pokój. – Obym przez ciebie nie skończył z brzuchem – bąknąłem cicho, podając mu szklankę z whisky, samemu biorąc łyk ze swojej. 
- O to możesz być spokojny, nie jesteś kobietą, więc nie zaciążysz – wyszczerzył się głupkowato, a ja uniosłem jedną brew w niedowierzaniu. To było strasznie głupie, nawet jak na niego. I to nie tak, że ja humoru nie mam, po prostu ten jego jest okropny momentami. – No co? – zapytał, dostrzegając moje niezadowolenie. 
- Nie potrafię zrozumieć twojego poczucia humoru, to wszystko – odparłem, zasiadając do stołu. – Musisz sobie zarezerwować pierwszy tydzień lutego, by mieć wolne w pracy – dodałem, przypominając sobie o tym naszym wyjeździe. Miałem nadzieję, że będzie się mu tam podobało. Chciałem, żeby też czerpał z tego przyjemność, a nie tam był ze mną tylko dlatego, że ja tego chcę. Nie lubiłem, gdy działał dla mnie na swoją szkodę, źle się z tym potem czułem. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz