Trochę nie wiem, dlaczego Haru tak bardzo się martwił. Przecież nic mi się nie stanie, idę tylko porozmawiać. Trochę podniesionym tonem. I zdenerwowany. Ale jak ja mam nie być zdenerwowany, kiedy płacę za coś duże pieniądze i nie mogę z tego korzystać, bo ktoś nie chce się odczepić. I to jeszcze ktoś z mojej przeszłości. I to jeszcze z tej niezbyt chwalebnej. Gdyby to był jakiś inny dawny partner, to wszystko byłoby znacznie prostsze, a Kaito nie dość, że miał ciężki charakter, to jeszcze sam jego widok powoduje u mnie bardzo skrajne, negatywne emocje. Dodatkowo przez to, że pracuje w gildii kupieckiej nie mogę sobie pozwolić na wybuch. I tak zdecydowanie za bardzo przesadziłem te kilka godzin temu, kiedy zaskoczył nas w gorących źródłach, ale nie zamierzałem za to przepraszać. Nie powiedziałem nic złego ani obraźliwego, pomimo zastosowania ostrych słów.
- Nic mi się nie stanie, potrafię się obronić, to po pierwsze. Po drugie, jesteśmy w cywilizacji, przy ludziach, nic mi nie zrobi. A po trzecie, Kaito może i jest upierdliwy, i wkurzający, ale to wszystko. Nie odważy mi się zrobić cokolwiek złego – uspokoiłem go, przyglądając się z uwagą swojemu odbiciu w lustrze. Te malinki odejmowały mi powagi... jak mnie ludzie mają brać na poważnie, kiedy mam szyję całą w czerwonych śladach? Brakowało tu tylko jakichś śladów po zębach, chociaż nie mam pojęcia, czy czegoś mi na karku nie pozostawił, bo tam widoku nie miałem. Zaczesałem dłonią włosy do tyłu, by chociaż odrobinkę wyglądać poważnie. I tak za długo się w tym stanie się nie utrzymają, ale na tę małą konfrontację wystarczy.
- Chyba jednak dalej wolę iść z tobą i cię przypilnować – trzymał się uparcie swojego. No i co ja z nim mam. Posłuchałby mnie czasem, i na dobre by mu to wyszło.
- I nie będziesz się martwić o Tradycję? – zapytałem troszkę uszczypliwie, chyba już zawsze mu to wypominając. Ten zwierzak już teraz ma bardzo dobre warunki, i będzie miał jeszcze lepsze, a ten przejmuje się bardziej nim niż mną. Tak być nie powinno.
- Ona tutaj sama jest bardziej bezpieczna niż ty tam z nim – odparł hardo, na co pokręciłem z niedowierzaniem głową. Zdecydowanie za bardzo przesadza.
- Zatem się ogarnij, by wyglądać w miarę jak człowiek – odpowiedziałem, odwracając się w jego stronę i patrząc na niego wyczekująco. Mi się bardzo bez tej koszulki podobał, i nie mogłem oderwać od niego wzroku, ale nie znaczyło to, że Haru ma tak paradować wszędzie. Tylko przede mną.
Już po chwili Haru był gotowy do wyjścia. Podczas wychodzenia z pokoju zabrał także tackę z pustymi talerzami, by odnieść ją do kuchni. Na dole nie zauważyliśmy Kaito, co przyjąłem z ulgą. Już teraz byłem trochę poddenerwowany, a ten typ zdenerwowałby mnie jeszcze bardziej. Haru odniósł naczynia, a ja zabrałem się za rozmowę z gospodarzem. Mężczyzna od początku był wesoły i w bardzo dobrym humorze, od razu pytając się, jak to było spędzić czas z dawnym przyjacielem. Planowałem być spokojny, ale po tych słowach ciśnienie mi skoczyło. Dlatego chłodno zacząłem mu wypominać, jakie były warunki naszej umowy, czy są one niejasne i dlaczego się ich nie trzyma. Mężczyzna próbował mi przerwać kilkukrotnie, ale się nie dawałem, chcąc dokończyć swoją wypowiedź. Na zakończenie swojego małego wywodu zagroziłem, że albo w końcu zacznie wywiązywać się z umowy, albo oddaje mi kwotę za kolejne dni, ponieważ jutro wyjeżdżamy. Oczywiście, nie chciałem wyjeżdżać, ale może w ten sposób uda mi się dostać jakieś lepsze traktowanie. Może nawet rabat, czym w sumie niespecjalnie się przejmowałem, obeszłoby się bez tego, wystarczy mi tylko, że nikt nie będzie zakłócał naszego spokoju, kiedy spędzamy czas w gorących źródłach.
Wyglądało na to, że moja interwencja coś dała, ponieważ gospodarz przeprosił mnie, obiecał, że to się nie powtórzy, że był pewien, że będę zadowolony z takiego towarzystwa, i że to był ostatni taki raz. Mimo tego, że byłem zadowolony z rezultatu, mój wyraz twarzy dalej był chłodny. Rzuciłem na odchodne „mam nadzieję” i wróciłem na górę, tylko dając znać Haru głową, by poszedł za mną.
- Widzisz? Mówiłem ci, że przesadzasz, i nie będzie żadnych problemów... – odpowiedziałem i w tym samym momencie zauważyłem, jak nasz prywatny pokój opuszcza nie kto inny, jak Kaito. A on co tam robił? To było mocno niepokojące. – Chyba z tym ostatnim trochę się pospieszyłem – dodałem cicho, mrużąc gniewnie oczy.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz