Prawdopodobnie powinienem odpowiedzieć Haru, by się uspokoił i nic takiego nie robił, ale jakoś tak nie miałem zamiaru tego robić. Madea mocno zirytował mnie tym zachowaniem i swoimi słowami odnośnie mnie i Haru. Poz tym, także mocno zirytował mnie tym, że wszedł do naszego pokoju bez pozwolenia. Naprawdę szukał tu mnie, czy może specjalnie wybrał moment, w którym wyjdziemy z pokoju na dłuższą chwilę, by coś nam podłożyć. Albo zabrać. W różnych celach. Mógł przecież podłożyć jakiś przeklęty przedmiot, dodać nam czegoś do alkoholu, albo zabrać nam coś, by... nie wiem, też nałożyć na nas jakieś niechciane efekty. Nie znałem się jakoś specjalnie bardzo na sprawach magicznych. Wystarczyło mi, że raz byłem kotem, bo prezent od Haru okazał się przeklęty. Jak teraz Kaito nam tu pozostawiał jakieś niespodzianki głupie, to chyba go zabiję. W przenośni, oczywiście.
- Nie będę cię przed tym powstrzymywać – odpowiedziałem, rozglądając się po pokoju, który wyglądał tak, jak go zostawiliśmy. To mnie jednak nie zwiodło. – Pomóż mi przeszukać pokój – poprosiłem, podchodząc do łóżka i postanawiając zacząć od niego.
- A czego mam szukać? – zapytał, gotów jak zwykle do pomocy, bez zadawania zbędnych pytań. Bo to, które teraz zadał, było niegłupie. Jak mu się chce, to jednak potrafi myśleć.
- Czegoś nietypowego, co mógłby nam podłożyć. Jak zauważysz, że coś nam zginęło, też daj mi znać. I tego alkoholu też bym już raczej nie pił – odpowiedziałem, biorąc się porządnie za przeszukiwanie.
- Sądzisz, że mógłby coś takiego zrobić? – dopytywał dalej, zabierając się za przeglądanie szafek.
- On? Nie. Ale jeżeli za jego magicznym pojawieniem się w naszym życiu stoi babka, to powinniśmy się mieć na baczności. Wiesz przecież, do czego ona jest zdolna – wyjaśniłem.
Porządnie przeszukaliśmy pokój, szukając jakichkolwiek oznak jego interwencji, ale nic nie znaleźliśmy, ani też nic nam nie zginęło. Pomimo tego, że nasza whisky pachniała tak, jak powinna pachnieć, wolałem ją wylać, dla swojego spokoju. Dalej czułem się dziwnie, że ktoś naruszył moją przestrzeń osobistą, a ja nie miałem nad tym żadnej kontroli. Nie lubiłem tego. Miałem wrażenie, że wszystko tutaj było jakieś takie... brudne. Jedyną obecność, którą tolerowałem bez żadnego kontrolowania, to oczywiście obecność osoby sprzątającej, Haru i Suzue. Dobrze, że jest to tylko pokój w gospodzie, a nie mój własny prywatny w rezydencji, bo chyba bym zwariował z tą świadomością, że ktoś mi mógł tutaj grzebać w rzeczach.
- Wybacz – odezwałem się, siadając na łóżku. Wszystko się psuje i to przez moją przeszłość. Miało być zupełnie inaczej. Miało być miło, przyjemnie, ciekawie, a co robimy? Siedzimy jak na szpilkach przez pewnego idiotę i zamiast się relaksować, stresujemy się.
- Za co mam ci wybaczyć? Bo chyba zgubiłem wątek – przyznał, zajmując miejsce obok mnie.
- Za ten wyjazd. Nie idzie nic po mojej myśli. Mieliśmy mieć przyjemny wyjazd, nacieszyć się sobą, odpocząć, a nie wiem, jak ty, ale ja tak niezbyt odpoczywam. Coś czuję, że niby to przypadkiem natrafimy na niego jutro, kiedy to wyjdziemy na obiad – mruknąłem niezadowolony, przecierając zmęczoną twarz dłonią. – Dlatego powtórzę to jeszcze raz. Wybacz. Chciałem zapewnić ci miłe wspomnienia, nie coś takiego – dodałem, nie czując się najlepiej z tym, że Haru musi przez to wszystko przechodzić przeze mnie.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz