Haru łatwo było mówić, że to nie moja wina, ale ja doskonale wiedziałem, że tak nie było. W końcu, mogłem to przewidzieć. Mogłem to przewidzieć w chwili, gdy wiedziałem, że wrócił do miasta. Zamiast tego jednak wolałem myśleć, że po tak skutecznej odmowie da mi spokój. No i teraz mam za swoje. Szkoda tylko, że cierpi na tym także Haru. Zamiast się relaksować i odpoczywać, musi go znosić. I jeszcze planuje tutaj dostać na dłużej... Kilka godzin z nim było ciężkie do przeżycia, a co dopiero następne dni. Co mógłbym zrobić, by się go pozbyć? Subtelne odmowy nie działają, mniej subtelne także, zgodzić się na jego propozycję wyjścia na piwo także nie zamierzam, bo chyba by mnie z nim szlag jasny trafił. Najrozsądniejszą opcją byłoby stąd wyjechać przed przewidywanym czasem, no ale to dla mnie było jak poddanie się i odpuszczenie, a takie rzeczy są zdecydowanie nie w moim stylu. Wychodzi więc na to, że muszę go jakoś zdzierżyć. Dobrze, że mam przy sobie Haru. Z nim jakoś tak wszystko prostsze się wydaje.
Pokiwałem głową na jego słowa. Sen wydaje się być dobrym pomysłem. Może jak się wyśpię wpadnę na jakiś pomysł, który naprawiłby mój błąd? W końcu czasem niektóre pomysły przychodzą po czasie.
Haru uśmiechnął się do mnie ciepło, a następnie złożył pocałunek na moim czole i wstał z łóżka, by dodać drewna do kominka, aby ten płonął przez całą noc. Ja w tym czasie zająłem miejsce ja swojej połowie łóżka, cierpliwie czekając na jego powrót do mnie, starając się jak najmniej myśleć o pewnym osobniku, który znajdował się prawdopodobnie w jednym z pokoi pod nami. Im bardziej starałem się o nim nie myśleć, tym bardziej mój umysł robił mi na złość. No w sumie, czego ja się po nim mogłem spodziewać... Ludzki umysł tak przecież działał. Poczekałem cierpliwie, jak Haru zgasi świeczki i kiedy tylko znalazł się przy mnie, bez wahania przytuliłem się do jego ciała mając nadzieję, że jego bliskość, zapach i ciepło bijące od niego sprawią, że się wyciszę, bo tego w tym momencie mi trzeba było. Mój narzeczony nakrył nas porządnie kołdrą, poprawił jeszcze moje włosy i po raz kolejny ucałował mnie w czoło. Jak kiedyś nie wyobrażałem sobie być obdarowywany takimi drobnymi gestami co chwila, tak teraz nie wyobrażam sobie bez nich życia.
– Dobranoc, mój panie – usłyszałem jego cichy głos po dłuższej chwili głaskania mnie po plecach.
– Dobranoc – odpowiedziałem równie cicho, starając się już nie otwierać oczu. Zresztą, to nawet nie miało za bardzo sensu, skoro i tak niewiele bym zobaczył.
Sen tej nocy długo do mnie nie przychodził, co zdarza mi się wyjątkowo rzadko. W końcu jednak udało mi się zasnąć, chociaż stało się to znacznie później niż mojemu partnerowi.
Pierwsze, co mnie obudziło, to bardzo znajome gładzenie po plecach. Niechętnie otworzyłem oczy musząc się upewnić, że nic mi się nie śni mimo, że jeszcze miałem ochotę sobie trochę pospać. Zaskoczony lekko zauważyłem, że Haru nie śpi, co było dla mnie nowością. Bardzo rzadko zdarzało się, że spałem dłużej od niego. Jeżeli pamięć mnie nie były, wydarzało się to tylko wtedy, kiedy albo byłem poobijany, albo chory. Teraz jednak było ze mną wszystko w porządku, i fizycznie i psychicznie. Tego się tak trochę nie spodziewałem po sobie.
– Od jak dawna nie śpisz? – wymamrotałem, przecierając oczy. Od razu zauważyłem jego rozbawiony uśmieszek. Ja wiem, że z rana nie prezentuję się najlepiej, no ale się ze mnie nabijać nie musi.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz