Czy byłem bardzo zmęczony? Nie byłem pewien, robiłem w końcu to, co zawsze, trening, poszukiwania, gonitwa za poszukiwanym i śmierć, akurat tego ostatniego nikt się nie spodziewał, mężczyzna, uciekając przed nami, spadł z mostu, roztrzaskując sobie twarz, a z tego nie było w stanie już nic się zrobić, jednak nie tylko ta sytuacja była dziwna, dostałem dziś list, od nie wiadomo kogo, w którym tekst zapisany nie brzmiał zbyt przyjemnie.
„Obserwuję cię, wiem, kim jesteś, lepiej uważaj, komu ufasz, on nie jest taki, za jakiego go uważasz”
I co ja miałem sobie o tym pomyśleć? W ogóle kto mi to wysłał i po co? Nie wiem i chyba wiedzieć nie chce, tylko czy powinienem o tym mówić mojemu paniczowi? Nie do końca byłem pewien, on naprawdę się zmartwi, a przecież nie ma czym, bo nawet jeśli faktycznie coś mi grozi, to potrafię się obronić, a więc nie musi się martwić, a jak mu powiem, to martwić się będzie, a też nie tego chce dla niego.
- Zmęczony nie jestem, to znaczy może trochę tak, ale nie jakoś bardzo, w końcu nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, jak zawsze pościgi z ludźmi z otoczenia Bunty,
treningi, kilka spraw oczywiście najważniejszych a tak poza tym to spokój - Wyznałem, nie wspominając mu o tym liście, to może powiem mu kiedy indziej, a jak na razie nie czuję takiego potrzeby. Z No na pewno miałem ciekawsze zajęcia od tego twojego, siedzenie i pisanie nie jest zbyt ciekawym zajęciem - Dodałem, siadając obok niego na krześle.
- Nie? A zawsze mówiłeś, że w rezydencji to nic robić nie muszę - Słusznie zauważył, bo tak myślałem, ale już tak nie myślę, to było i mi minęło, nigdy więcej już nie powiem czegoś takiego, wiedząc jak wiele pracy ma na głowie, gdy ja po pracy mogę sobie już odpocząć, nie myśląc o nikim ani o niczym.
- Mówiłem, ale już tak niw powiem, tym bardziej że wiem, ile masz na głowie - Przyznałem, zdejmując z ramion kurtkę, w której było mi już naprawdę gorąco, wieszając ją na krześle.
- Jadłeś obiad? - Dopytałem, zmieniając jednocześnie temat, woląc skupić się na czymś smaczniejszym.
- Nie miałem czasu - Przyznał, z powodu czego pokiwałem łagodnie głową, kierując się w stronę wyjścia z pokoju. - Zaraz przyjdę - Dodałe, nim wyszedłem z pokoju, idąc do kuchni, gdzie zamieniłem kilka zdań z kucharzem, nim wróciłem do mojego panicza.
- Rozmawiałem z kucharzem, postara się jak najszybciej zrobić nam posiłek - Odezwałem się, wchodząc do sypialni, dostrzegając jakąś karteczkę w dłoni mojego panicza.
- Czemu nie powiedziałeś mi, że dostałeś podejrzany list? - Usłyszałem, zaczynając się zastanowić, jak dostał w dłonie ten list? A no tak był w kurtce, zapewne wystawał, co zaciekawiło mojego pana.
- A po co bym miał? Przecież ja się tym nie przejmuje, ktoś chyba myśli, że taki głupi list mnie przestraszy, ale tak nie jest. Nie obchodzi mnie, co tam jest napisane i dlaczego ktoś to napisał - Wytłumaczyłem, naprawdę nie przejmując się tym zbytnio, bo czy list powinien wystraszyć strażnika? Wydaje mi się, że nie, a przynajmniej mnie nie przeraziła.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz