niedziela, 4 lutego 2024

Od Mikleo CD Sorey

No i co ja z nim mam? Przecież oboje dobrze wiemy, że on nie da rady wstać z łóżka a co dopiero pójść po dzieci i co ja mam z nim zrobić? Bo w sumie, nawet jeśli powiedzmy, czysto teoretycznie dojdzie tam i jak ma zamiar wrócić? Samo dojść będzie trudne a powrót z dwójką dzieci jeszcze trudniejszy, nie dam rady wrócić z dziećmi i mężem, którego będę musiał podtrzymywać, a tego mogę nie być już w stanie zrobić.
- Przepraszam Sorey, ale ja nie będę w stanie pójść tam z tobą, nie czujesz się najlepiej, a to może mi życie utrudnić, muszę skupić się na dzieciach, a nie pilnować jeszcze ciebie - Wytłumaczyłem, przyglądając mu się z uwagą.
- Mnie nie trzeba pilnować - Westchnąłem, widząc jego minę i słysząc słowa, które wypowiedział, wiedziałem już, że to nie będzie takie proste właśnie dlatego musiałem wymyślić coś takiego, aby zostać w domu z mężem. I może pozwolę dzieciom zostać jeszcze dzień lub dwa u cioci? Tak, to jest bardzo dobry pomysł, napisze list do Lailah i Alishy tłumacząc wszystko i prosząc o zaopiekowaniu się dziećmi jeszcze dzień lub dwa.
- Oczywiście, wierzę ci, a teraz co położymy się? - Zaproponowałem, zabierając ode mnie listy kubek po gorący napoju.
- A co z dziećmi? - Dopytał, nie rozumiejąc moich słów, no tak, bo mówię w obcym języku czyż nie?
- Tym zajmiemy się potem, teraz się połóżmy dobrze? - Poprosiłem, na co się zgodził, mimo że wcześniej nie był tego pewien. To nic najważniejsze jest to, że w końcu się zgodził, całą resztą zajmę się już sam, gdy tylko zaśnie, wyśle list za pomocą gołębia do kobiet, aby się z nimi skontaktować, nie pozostawiając męża samego, aby ten nic głupiego nie zrobił, gdy ja będę poza domem.
Mojemu uparciuchowi nie trzeba było zbyt wiele, aby wtulone w moje ciało odpłynął, zmęczony a tym, co go dopadło. Czy to było przeziębienie, czy tymczasowe osłabienie tego jeszcze nie wiedziałem, jednak z czasem pewnie się dowiem. O ile w ogóle będę w stanie, napiszę w liście do Lailah i Alishe o tym, co spotkało mojego męża. Podejrzewam, że pani jeziora będzie w stanie wytłumaczyć mi co się z nim stało. A jeśli nie, no cóż, pozostanie mi tylko doprowadzić go do zdrowia, a później zastanowić się nad tym, czy jest sens, aby wracał jeszcze do pracy, z drugiej strony nie jestem pewien czy dobrze zrobię, jeśli wrócę ja, oczywiście chciałbym jakieś zmian, chciałbym się przydać. Chciałbym zarabiać a żeby mój mąż mógł robić to, co chce, a chcę zajmować się dziećmi. Jednak jeśli ma się ciągle o mnie martwić i bać się, że ktoś mi coś zrobi, to nie wiem, czy jest sens, abym poszedł do pracy. Bo jeśli to spowoduje, że jego serce znów zacznie szwankować, to chyba zwariuję. Co ja opowiadam, jego serce nie może zacząć szwankować, on jest aniołem, a mimo to ciągle o tym zapominam i popełniam te same błędy, powtarzając mu, że ma na siebie uważać, bo jego serce nie będzie w stanie tego wytrzymać, chyba za bardzo przyzwyczaiłem się do tamtego człowieczego mężczyzny i czasem zapominam, że ten, który jest przy mnie to już nie ten sam.
Uśmiechając się delikatnie na widok jego spokojnie śpiącej twarzy, podniosłem się po cichu z łóżka, wychodząc z sypialni, a wszystko po to, aby wykonać mój plan, napisać list, wysłać go gołębiem i cicho tak, aby mój mąż się nie spostrzegł wrócić do łóżka, wtulić się w jego ciało i pozwolić mu wypocząć. Na moje szczęście wszystko poszło bardzo sprawnie, dlatego już po chwili, gdy tylko napisałem list, wysłałem go, wróciłem do męża, wtuliłem się w jego ciało i czekałem aż nadejdzie sen. Aby towarzyszyć mu w tej spokojnej drodze poprzez odpoczynek aż do przebudzenia.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz