Rozbawiony ruszyłem w drogę tuż za moi paniczem na klaczy, którą naprawie bardzo lubiłem, Rain to bardzo sympatyczna istotka, którą polubiłem i na której mogę jeździć bez poczucia zagrożenia z je strony.
Bez pośpiechu kierowaliśmy się do miasta, gdzie jak zawsze było tłoczno, mnóstwo ludzi chodzących tu i tam mnóstwo biednych potrzebujących i sporo straży, która odganiała tych biednych ludzi od owoców i warzyw stojący w skrzyniach do kupienia. Ciężko się na to wszystko patrzy, a jeszcze ciężej patrzy się na dzieci, które biegają bez bucików tym bardziej podczas takich temperatur.
- Zaczekaj chwilę - Odezwałem się, zatrzymując moją klacz, dostrzegają małą szarawą kuleczkę leżącą w śniegu, zaciekawiony co to i czy żyje, zszedłem z konia, chcąc ruszyć w jej stronę.
- Gdzie ty idziesz? - Zawołał za mną Daisuke, a w głosie jego dało się usłyszeć zaskoczenie i niepokój.
Nie odpowiadając mu, od razu podszedłem do biednej małej kuleczki, która okazała się małą śliczną koteczką o wielkich niebieskich oczach. Rozczulony tym, co widzą, włożyłem to maleństwo pod kurtkę, aby mogło się wygrzać. Co prawda po Damie nie jestem za bardzo za kotami, jednak nie mógłbym zostawić tego maleństwa samego.
- Kto to? - Dopytał zaciekawiony Daisuke, które zszedł z konia, chcąc zobaczyć, co trzymam pod kurtką.
- To mała kotka, żyje, ale jest bardzo zmarznięta - Przyznałem, podchodząc do mojego panicza, aby mógł zobaczyć to małe maleństwo.
Mój panicz od razu pogłaskał to maleństwo, które zaczęło mruczeć, przytulając się do jego dłoni, co jak dostrzegłem, od razu spodobało się mojemu panu.
- Możemy ją zatrzymać? - Zapytałem, czując, że to maleństwo naprawdę polubię i to będzie zdecydowanie moje maleństwo.
- A nie będziesz obrażony na nią tak jak na damę? - Dopytał, unosząc jedną brew ku górze.
- Nie, bo ona będzie moja - Wyjaśniłem co rozbawiło mojego panicza.
- Możemy ją wziąć - Zgodził się, wracając na konia. - Możemy już ruszać? Zimno mi - Po jego odpowiedzi zgodziłem się, szybko wracając na klacz, aby dostać się do naszego małego, ale wielkiego kącika, w którym teraz cieszymy się czasem sam na sam.
W naszej małej gospodzie gdzie było ciepło i przyjemnie mogłem zająć się naszym nowym członkiem rodziny, który już po chwili był czysty i pachnący a do tego bardzo ładny, a raczej ładna, bo to dziewczynka jak na początku podejrzewałem.
Zadowolony zostawiłem małą kotkę na łóżku, czystą i najedzoną mogąc poświęcić czasu mojemu paniczowi, który chciał pójść już do gorących źródeł, gdzie byliśmy sami, nie musząc przejmować się nikim, kto mógł chcieć nam w czymś przeszkodzić.
- Tego było mi potrzeba - Zadowolony zanurzył się w gorących źródłach, gdzie nareszcie było mu ciepło i przyjemnie, a mi, mi też było dobrze. Fajnie tak po prostu spędzić czas zupełnie inaczej, ja to naprawdę mam szczęście, nie mogę mu wiele dać, bo nie wiele mam, ale on, on daje mi naprawdę wiele, chyba nigdy nie będę w stanie mu za to wszystko się odpłacić, nawet gdybym pracował do końca swoich dni.
- Jak chcesz ją nazwać? - Mój panicz wyrwał mnie z moich myśli, sprowadzając trochę na ziemie.
- Ją? A mówisz o kocie, nie wiem, jej sierść jest, taka szaro niebieska, co dokładnie dało się zobaczyć po kąpieli, a więc może.. Hym może Luna jak księżyc, a może Blue sam nie wiem, jeszcze nie mam pomysłu, no, chyba że ty coś masz? - Dopytałem, wiedząc, że on wymyśla lepsze imiona niż ja sam.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz