Czy ja byłem aż tak bardzo zmęczony? No nie do końca, byłem w stanie mu pomóc. O ile w ogóle byłbym w stanie mu pomóc. Niestety, ale tak wyszkolony, jak on nie jestem i nigdy nie będę, nawet gdybym bardzo tego chciał.
- No dobrze, jeśli nie mogę ci pomóc, przejdę się z moim psem na spacer, dawno już nigdzie z nim nie byłem - Wyznałem, postanawiając, że to dosyć dobry pomysł, nie chce mi się leżeć, to znaczy chciałbym się położyć, ale nie chcę leżeć całymi dniami po powrocie z pracy, mogę przecież zrobić coś ciekawszego. A skoro mój partner i tak jest zajęty pracą, to chociaż trochę czasu mogę poświęcić mojemu psu, którego ostatnio troszeczkę zaniedbuje, skupiając się tylko na pracy i na ukochanym paniczu.
- To doskonały pomysł Koda na pewno będzie zadowolony z tego pomysłu, a ja w tym czasie postaram się coś tu jeszcze zrobić - Odpowiedział, uśmiechając się do mnie łagodnie.
- A po moim powrocie będziemy mieli czas dla siebie - Wyznałem, całując go w czoło, mając nadzieję, że tak właśnie będzie, ja wiem, że on ma dużo pracy i nie zawsze może mi poświęcić tyle uwagi, ile bym tylko chciał.
- No nie jestem pewien czy na pewno będzie to możliwe - Gdy to powiedział, zmarszczyłem brwi, nie do końca rozumiejąc, dlaczego nie jest tego pewien, czy coś się stało? A może ja zrobiłem coś nie tak? Mam nadzieje, że zaraz mi to wytłumaczy.
- Czemu? - Dopytałem, naprawdę bardzo tego faktu ciekawy.
- Muszę poćwiczyć, jeszcze nie byłem dziś na treningu, a tego ominąć nie mogę - No i jak tu ciężko nie westchnąć, gdy twój partner dostaje bzika na punkcie ćwiczeń, z powodu czego nie do końca ma czas dla mnie, a więc muszę sam zająć się sobą, no cóż.
- No dobrze, jeśli jest ci to bardzo potrzebne, nie mam nic przeciwko temu, postaram się po powrocie poćwiczyć z tobą - Stwierdziłem, uznając, że to naprawdę bardzo dobry pomysł, bo czemu by też nie był, on poćwiczy, ja sobie poćwiczę i oboje będziemy szczęśliwi.
- Nie musisz i pomagać w ćwiczeniach, ty sobie odpocznij, po powrocie ze spaceru a ja w tym czasie zajmę się sobą - No i tyle by było z mojego doskonałego pomysłu, no nic, sam sobie jakoś poradzę z tym byciem tu samemu.
- Jeśli tak, to tak. No nic, będę już szedł, zajrzę tu później - Odpowiedziałem, ostatni raz łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku, wychodząc z naszej sypialni, idąc na podwórko, gdzie spotkałem mojego psa, który wesoło merdał ogonem, bardzo chcąc pójść na spacer, z czego się cieszyłem, przynajmniej w tej chwili, chociaż pies chciał spędzać ze mną czas, gdy panicz mój ma lepsze zajęcia od spędzania czasu ze mną.
Zadowolony ze spaceru, który jak dla nie mógł trwać jeszcze dłużej i pewnie by trwał, gdyby nie to, że na dworze stawało się coraz to ciemniej, a to nie było aż tak komfortowe, dlatego wróciłem do domu, gdy tylko nadszedł na to czas, dostrzegając mojego panicza, który już nic nie robił lub może miał przerwę, z czym nie miałem problemu.
- Gdzieś ty tak długo był? - Podpytał, przyglądając mi się z uwagą.
- Spacerowałem tu i tam a ty jak dużo masz jeszcze na głowie? - Podpytałem, siadając obok niego na łóżku. Teraz już naprawdę czując okropne zmęczenie.
<Paniczu? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz