Uśmiechnąłem się zadowolony na te słowa. A tak to już mnie dawno nie nazywał. Ale to chyba trochę w tym mojej winy, bo podobnie dawno nie dominowałem, a przynajmniej nie dawałem o tym tak jasno do zrozumienia. Haru może i dominować w seksie, ale robi to tylko dlatego, że mu na to pozwalam, a pozwalam mu na to, ponieważ jest mi z nim dobrze. A jak chodzi o całą resztę, to zdecydowanie ja mam kontrolę i władzę. Będę musiał chyba Haru przypomnieć o tym. Nie teraz jednak. Na takie rzeczy przyjdzie czas. Teraz po prostu nacieszmy się sobą, i zapomnijmy o tym gnojku, który zapewne siedzi tam na dole, nie pozwalając nam korzystać z dobrodziejstw gorących źródeł. Jutro rano sobie porządnie porozmawiam z gospodarzem. Powinniśmy w tym momencie siedzieć sobie w wodzie, a nie w pokoju, bym mógł uniknąć napastowania ze strony Kaito. No bo, jak inaczej mógłbym to nazwać? Chyba dosyć wyraźnie dałem mu znać, że nie jestem nim zainteresowany, i to Haru jest dla mnie kim ważnym, a nie on, no ale oczywiście, że to do niego nie dociera. Nie wiem, czy babka mu kazała się wokół niego zakręcić, ale nawet bez tego będzie dalej natrętny wobec mnie. Nigdy nie potrafił znieść odmowy, zawsze chciał mieć wszystko, co chce, i z reguły właśnie miał, co chciał, tak więc odmowa teraz była dla niego ciężka do przełknięcia.
- Dobry piesek – odpowiedziałem zadowolony, gładząc jego włosy. – Ktoś tu nie chce odpuścić – dodałem, słysząc po raz kolejny pukanie do drzwi.
- Myślisz, że to twój były? – spytał, na co uniosłem jedną brew. On to naprawdę się nim przejął, ale niepotrzebnie. Jest upierdliwy, owszem, ale nie jest groźny. Trochę się pewnie wokół mnie będzie kręcił, będzie starał do siebie przekonać, ale pozostanę nieugięty i w końcu się znudzi. A jak się nie znudzi, to mój piesek go pokąsa, a wtedy już na pewno straci mną zainteresowanie. Na razie jednak nie ma co posuwać się do tak radykalnych działań.
- Myślę, że to może być ktoś z obsługi. Ale jeżeli do Kaito, i będzie gadał od rzeczy, zawołam cię, byś mu obił twarz – mruknąłem, ubierając bieliznę i zarzucając jego koszulę na swoje ciało, zapinając tylko kilka guzików, a następnie wstałem i otworzyłem drzwi. Był to drugi raz, kiedy ktoś się próbuje się do nas dostać, więc to musi być coś ważnego.
Tak jak podejrzewałem, była to dziewczyna z obsługi, najpewniej córka gospodarza; młodziutka, nieco pulchna, z zaróżowionymi polikami i dwoma splecionymi warkoczami, i przyznać muszę, było w niej coś uroczego, i to był taki prosty urok. Dziewczyna powiedziała, że obiadokolacja gotowa i spytała się uprzejmie, czy jej nas nie przynieść. Przez cały czas przyglądała się mi się z lekkim rozbawieniem wymalowanym na twarzy, co mnie trochę z równowagi wytrąciło. Było coś ze mną nie tak? Poprosiłem więc o przyniesienie posiłku, a kiedy zamknąłem drzwi, podszedłem do lustra, by się przyjrzeć i zauważyłem multum malinek na swojej szyi. Czułem, że coś tam mi przy tej szyi robił, ale myślałem, że żadnych malinek nie będzie. W końcu nie raz i nie dwa mówiłem mu, że nie lubię jak zostawia jakieś znaki na moim ciele, a przynajmniej w widocznym miejscu. A szyja jest bardzo widoczna.
- Coś ty mi na szyi zrobił? – spytałem niezadowolony, dalej przyglądając się swojemu odbiciu. Nie mam nic takiego, czym mógłbym to zakryć. Chyba, że szalikiem, ale to, jak wychodzimy na zewnątrz. A przecież jeszcze jutro cały dzień tutaj będziemy...i mam paradować w tych malinkach?
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz