Nie miałem nawet siły tego wszystkiego komentować, mój mąż naprawdę potrafi czasem zaskoczyć, raz pozytywnie innym razem negatywnie jednak tym razem rozbawiło mnie to, jak się zachowuje, jest taki słabiutki i biedny, muszę mu pomóc wstać z tych schodów posadzić na kanapie lub na łóżku, ale czy ja dam radę doprowadzić go do łóżka? No nie wiem, może lepiej położyć się z nim na kanapie, a później, gdy tylko poczuje się lepiej, to położymy się do łóżka.
- Chodź, pomogę ci wstać, położymy się na kanapie co ty na to? - Podpytałem, powoli podnosząc go ze schodów, oczywiście za jego pomogą, sam raczej nie byłbym w stanie się ni zająć, nawet gdybym bardzo tego chciał, co jak co ale mój mąż swoje waży, a ja nie jestem w stanie go nosić.
- Nie chce na kanapę - Mruknął, podpierając się na mnie, troszeczkę mnie obciążając własnym ciężarem.
- Nie? Wolisz na łóżko? - Dopytałem, zerkając na niego kątem oka, już czując ból ramion spowodowane sporym obciążeniem jego ciała.
- Tak, chce na łóżko, ale chce z tobą - Stwierdził, wywołując uśmiech na moich ustach, no tak mój kochany mąż, który nie potrafił beze mnie żyć, jak dobrze, że mam go przy sobie ja naprawdę nie wiem, co bym zrobił, gdybym go nie miał, jak dobrze, że on do nie wrócił.
- Dobrze, w taki razie chodź, położymy się do łóżka razem - Poprosiłem, powoli idąc z nim na schody, aby wejść do góry.
- Ale obiecujesz? Wcześniej też to mówiłeś - Burknął, powoli wchodząc schodek po schodku do góry, aby spokojnie wejść ze mną do sypialni.
- Wybacz, ale zwierzakami też musiałem się zająć i tak jak ty potrzebują uwagi - Wytłumaczyłem, z czym niby się zgodził, ale nie do końca w końcu miałem poświęcać czas tylko jemu a ja, tak okropnie go traktuje, woląc zwierzaka od niego, chociaż nie ja to powiedziałem, tylko on sam, tak sądzi.
Położyłem się z mężem, nawet nie komentując jego zachowania, niech sobie pogada najważniejsza a żeby się położył, nic więcej mnie nie interesuje przynajmniej nie teraz.
Sorey potrzebował naprawdę dużo czasu, aby dojść do siebie, szczerze myślałem, że dzień maksymalnie dwa mu wystarczą, a jednak nie wystarczymy, trochę to przeziębienie go dobiło, a ja nie chcąc, aby dzieci od niego coś złapały, nie chciałem, aby wracały, u cioci jednej i drugiej było im lepiej, niż tu w domu gdzie tatuś ciągle spał chory lub chodził za mną, koniecznie chcąc, abym był przy nim, nie mogą zrobić nic innego, a to naprawdę było problematyczne, co jednak mogłem uczynić? No nic, kochałem go, a więc opiekowałem się nim, tak jak opiekować się nim powinienem.
Dbając o niego miałem już naprawdę nadzieję, że poczuje się już znacznie lepiej i to najszybciej jak się tylko da.
- Jak się czujesz? Lepiej już? Potrzebujesz czegoś ciepłego? Może kąpiel? Powinna ci pomóc się dodatkowo rozgrzać i zmyć pot z ciała - Odezwałem się spokojnie, widząc, że już nie śpi, a jego oczy wpatrując się we mnie tym swoim zmęczony spojrzeniem. Mój biedaczek oby jak najszybciej poczuł się lepiej, bardzo bym tego chciał. Ciężko mi się na niego patrzy, gdy jest z nim aż tak źle.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz