Muszę przyznać, troszkę mi się nie podobało to, że Haru tak wielką uwagę zwracał na małą. Ja wiem, że mała była w nienajlepszym stanie, dalej strasznie wychudzona, co oczywiście zmieni się na dniach, ale poza tym, przecież nic jej nie było. Już była umyta i odrobaczona, do człowieka też lgnęła, więc raczej żaden z nich krzywdy jej nie zrobił. Czemu więc Haru tak bardzo się nad nią trząsł? I bardziej chciał spędzać czas z nią niż ze mną? Dama też była w tak złym stanie i z tego, co pamiętam, to rozłożyłem swoją uwagę pomiędzy nią a Haru całkiem sprawiedliwie. Mam nadzieję, że Haru zrobi tak samo w przypadku Tradycji. Nie mogę pozwolić, by jakiś kot, nieważne, jak słodki, bardziej przyciągał jego uwagę. Co jak co, ale ja jestem najważniejszy.
Bez słowa wstałem z łóżka i skierowałem się do łazienki. Usłyszałem, że kotka zeskakuje z łóżka i drepta za mną, chyba chcąc nam towarzyszyć, ale nie mogłem się na to zgodzić. Wszystko miało swoje granice. Koty przy stole jeść nie mogą, podobnie jak nie mogą wszędzie za nami chodzić. Zasługujemy na chwilę prywatności.
- Zostań – powiedziałem do kotki tonem zdecydowanym. Lubiłem kotki, ale lubiłem też prywatność. Miała czas na nasze towarzystwo i pieszczoty, teraz my mamy czas dla siebie.
- Nie za ostro? – odezwał się troszkę zmartwiony Haru. Ale o co on był tak zmartwiony? Nie zrobiłem nic złego.
- Im wcześniej nakreślimy granice, tym szybciej się nauczy, a im szybciej się nauczy, tym lepiej dla nas. Później będzie nam zaglądać do talerzy i wskakiwać na blaty. Tego zdecydowanie nie chcemy – wyjaśniłem spokojnie mając nadzieję, że weźmie moją stronę.
- No niby tak... ale wiesz, jest pewnie jeszcze przerażona, musi się trochę przyzwyczaić do otoczenia, więc dobrze by było, gdyby tak się trochę rozejrzała – odpowiedział, a ja na jego słowa uniosłem brew. No nie sądziłem, że Haru stanie po stronie kotki. No ale dobrze, niech będzie po jego myśli.
Nic nie odpowiedziałem, tylko bez słowa wszedłem do łazienki, Tradycja, nie przejmując się moim tonem, podążyła za mną, a Haru jej oczywiście nie powstrzymywał. Nie skomentowałem tego w żaden sposób, tylko powoli się rozebrałem; zdjąłem ze swojego ciała wpierw jedwabny szlafrok, potem zabrałem się za odpinanie guzików jego koszuli, aż w końcu do zdjęcia pozostało mi tylko ściągnięcie bielizny. Mój narzeczony, kiedy tylko to zauważył, uprzejmie wygonił kotkę z łazienki, zamykając za nią drzwi. No, i ma szczęście, że to zrobił. Kąpieli z kotem to ja sobie nie wyobrażałem. Wtedy to dopiero zwracałby uwagę na nią, a nie na mnie.
- Wyglądasz przepięknie – odezwał się Haru, kiedy wszedłem do balii. Co jak co, ale ta była minimalnie mniejsza niż ta, która jest u mnie w pokoju. No cóż, bywa w życiu i tak.
- Chyba ci się coś pomyliło, Tradycja jest po drugiej stronie drzwi – mruknąłem, przyglądając się mu z uwagą i czekając, aż Haru zajmie miejsce obok mnie.
- Ale mi chodzi o ciebie. Jesteś przecudowny – dalej trzymał się swojego, a następnie podszedł do mnie i ucałował mnie w czoło.
- Oczywiście, że jestem. Gdybym nie był, nie zabierałbym cię do takich wspaniałych miejsc. Dlatego miło byłoby usłyszeć coś innego – odpowiedziałem, chcąc go trochę zmusić do myślenia i kreatywności.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz