Ciężko wzdychając, położyłem dłonie na czole, nie wiedząc, czy chcę to komentować, czy jednak lepiej pozostawić to bez komentarza. Jak mała wiara w nim siedzi, czasem żałuję, że nie jest tak pewny swego, jak był jako człowiek, no cóż z tym już zdążyłem się pogodzić, najwidoczniej jego anielska strona jest inna, niż na początku przypuszczałem, może kiedyś się to zmieni, a jeśli nie, to i tak kochać go będę bez względu na wszystko.
- Oj Sorey, Sorey - Odezwałem się załamany jego podejściem i wiarą w samego siebie, której nigdy chyba nie zrozumiem, to tak fajnym facet a mimo to tak źle się ocenia.
- Tak, to fakt na imię tak mam - Odpowiedział, głupkowato się przy tym uśmiechając.
- Jeśli nie chcesz pracować u Alishy, nie będę cię zmuszał, to propozycja nic poza tym, do ciebie należy, wybór tego, co z tym zrobisz, ja w ciebie wierzę i Alisha też, gdyby tak nie było, nie zaproponowałaby ci tej pracy - Wyjaśniłem, z czym jak zwykle nie potrafił się zgodzić, cóż to dopiero dziecko będące na świecie osiem lat w końcu nauczy się świata i wiary w siebie, oby, bo całe życie wychowywać duże dziecko to może być spore wyzwanie.
- Muszę to przemyśleć - Stwierdził, a ja coś tak już czułem, że on nie chce tej pracy, no i co ja miałem zrobić? No cóż, dam mu spokój niech sam zdecyduje, co woli.
Kiwając łagodnie głową, skupiając się na powrocie do domu i naszych dzieciach, które tak radość bawiły się, biegając przed nami, dzięki czemu szybciej dostaliśmy się do domu.
A w domu nasze małe pociechy zabrały się za zabawę, gdy my mogliśmy spędzić z nimi ten czas na wspólnych zabawach.
- Tato poczesz mi włosy - Poprosiła Hana, przynosząc grzebień dla taty.
- Oczywiście księżniczko - Sorey zgodził się, siadając z małą na kanapie, rozczesując jej włosy, zaplatając je w piekny warkocz. - Trzeba podciąć ci grzywkę, nie tylko tobie Haru też ma ją za długą - Sorey mówiąc to, spojrzał na mnie znacząco, dając mi jasno do zrozumienia, że mam zająć się włosami dzieci.
- Zrozumiałem aluzje - Odpowiedziałem, wstając z ziemi, idąc po krzesło, nożyczki i innego rodzaju grzebień, który pozwoli mi poczekać grzywkę i włosy dzieci.
Pierwsza pod nożyczki poszła Hana, której podziałem grzywkę i końcówki włosy to samo robiąc z Haru, doprowadzając ich włosy do porządku. - Chodź, tobie też grzywkę podetnę - Zwróciłem się do męża, który nie do końca był chętny do podcięcia grzywki, w końcu jednak zgodził się, pozwalając mu za zajęcie się jego włosami, dzięki czemu wyglądał znacznie lepiej.
- No i gotowe - Zadowolony odłożyłem wszystko na bok, patrząc na mojego męża.
- A co z tobą? Twoją grzywką też zakrywa oczy - A no tak Sorey miał rację, zająłem się każdym tylko nie sobą jak zawsze zresztą.
Zalałem się więc swoją grzywką, aby nie przeszkadzała mi za bardzo w patrzeniu.
- Gotowe - Odparłem, zadowolony poprawiając dłonią swoje włosy. - I jak lepiej, gdy możesz zobaczyć moje oczy? - Dopytałem, podchodząc do męża, kładąc dłonie na jego ramionach.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz