sobota, 17 lutego 2024

Od Daisuke CD Haru

 Na jego słowa uśmiechnąłem się delikatnie, zajmując miejsce tuż obok niego. Oczywiście, że jest cudownie. Nie pojechałbym do miejsca, w którym cudownie nie jest. Co jak co, ale jak już mam odpocząć, to w miejscu wręcz idealnym, tak samo jak ja, chociaż ostatnio odchodzę od bycia takim idealnym, idealnym, o czym świadczy moja nowa fryzura, w której jeszcze tak średnio się uczę. Jak patrzę na siebie w lustrze, jeszcze tak tego nie widzę. Miałem wrażenie, że wyglądam trochę tak dziecinnie. Trochę chciałem osiągnąć taki efekt, no bo jak się wygląda dziecinnie, to i się wygląda młodziej, ale nie wiem, czy tak bardzo mi w tym do twarzy. Haru się jednak to podoba, i tylko dlatego jeszcze nie zaczesałem ich do tyłu chociażby dłonią. 
- Cieszę się, że ci się podoba – przyznałem, opierając głowę o jego klatkę piersiową. 
- Wiesz, nie miałbym problemu, gdybyśmy częściej się wybierali do tego miejsca – zaproponował, co mnie mocno zaskoczyło. No proszę, komuś się spodobała ta odrobina luksusu. I bardzo dobrze. Lepiej, by chciał korzystać z dobrodziejstw, które jestem w stanie mu dać, niż żeby się wzbraniał i marudził, że to za dużo pieniędzy i nie chce mnie wykorzystać. Wykorzystywałby mnie tylko wtedy, gdyby nie dawał mi niczego w zamian, a daje mi wystarczająco dużo. W zupełności jestem usatysfakcjonowany jego oddaniem i miłością, czego do tej pory nikt nigdy mi nie dał. 
- Zapamiętam to na przyszłość. I na pewno wdrożę, kiedy znów szef da ci wolne – odparłem, przymykając oczy. W końcu mogłem się trochę odstresować, zapomnieć o wczorajszej rozmowie z Kaito, która trochę popsuła mi dzień. Mam nieprzyjemne wrażenie, że to nie ostatni raz, kiedy się z nim widzę, i coś namiesza w moim życiu... ale nie teraz. I nie tutaj. Dlatego najlepiej o nim nie myśleć. 
Tak więc siedzieliśmy sobie w tym wspaniałym cudzie natury, rozgrzewając zmarznięte ciała i rozluźniając spięte po podróży mięśnie, po prostu ze sobą rozmawiając i ciesząc się swoim towarzystwem, które było naprawdę cudowne. W tej relacji żałuję tylko jednego. Że nie udało nam się spotkać wcześniej. Wtedy dłużej byłbym szczęśliwy. I on chyba też. A przynajmniej staram się, by przy mnie był szczęśliwy. Zasługuje na to, chyba drugiego tak dobrego człowieka jak on to nie spotkałem. Bycie tak dobrym ma swoje plusy, no ale też także wiąże się to z wieloma minusami, jak chociażby to, że łatwo go oszukać, albo wykorzystać. Na szczęście ma mnie, i będę pilnował, by jego dobre serce nie przysporzyło mu za dużo kłopotów.
Po kilku cudownych godzinach przyszła pora, byśmy w końcu udali się do swojego pokoju. Przesadzić też nie można było, aczkolwiek gdyby to ode mnie zależało, to bym tu spędził całą noc. Opuściłem tę cudowną wodę i po takim szybkim wytarciu się założyłem na swoje ciało odpowiednio długi jedwabny szlafrok nie za bardzo mając ochotę na to, by ktokolwiek poza Haru patrzył na moje ciało. Co prawda, poza gospodarzem i może jakąś kucharką nikogo nie było o tej porze, no ale i tak wolę nie ryzykować. Przechodząc obok kuchni Haru poprosił, bym wrócił na górę, co oczywiście uczyniłem. Może zgłodniał, albo coś w tym stylu. Nie przejmując się tym za bardzo wróciłem na górę, do naszego pokoju, gdzie rozwiesiłem ręcznik, by wysechł, a także założyłem bieliznę. Pozostałem jednak dalej w szlafroku, nie odczuwając powodu, by przebrać się w jakąś piżamę. Było tutaj bardzo ciepło. Albo po prostu dalej byłem rozgrzany. 
- Jestem już – usłyszałem za sobą, dlatego odwróciłem się w jego stronę dostrzegając, że w jednej dłoni trzyma butelkę whisky, a w drugiej dwie szklanki. 
- Alkohol? Panie Kato, strażnikowi chyba nie przystoją takie rzeczy – powiedziałem żartobliwie, mając ochotę na małe drażnienie się. Zresztą, mamy okazję, i czas, bo rano nigdzie wstawać nie musimy, więc odpocząć na pewno po wszystkim odpoczniemy. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz