piątek, 1 marca 2024

Od Daisuke CD Haru

 Co mogłem powiedzieć poza tym, że miał rację? Kaito bywał strasznie uparty, i jak czegoś chciał, robił wszystko, by to dostać. Podobnie jak ja. Chyba musiałem to od niego podpatrzeć, bo wysokość poziomu upartości oboje mamy bardzo podobny. Teraz się przekonamy, kto jest bardziej uparty i się nie podda, bo to na pewno nie będę ja. Nie spotkałbym się z nim ponownie sam na sam nigdy w życiu, nawet jeżeli byłby ostatnim człowiekiem na świecie. W końcu mam standardy, wbrew temu, co on tam sobie myśli, a na pewno uważa, że ich nie mam, przez to, z kim się związałem. Póki jestem szczęśliwy, raczej nie będę bardzo myślał nad tym, co mówią inni. Najważniejsze, by Haru nie obrażali. 
- Nie mówmy już o nim. Mam go dosyć na resztę mojego życia – mruknąłem niezadowolony, delikatnie krzywiąc się na samo wspomnienie o nim. Wrócimy i znów będziemy musieli się z nim męczyć. Niestety. Jak tylko sobie pomyślę, że znów będę musiał mu do znudzenia powtarzać, że nie chcę z nim nigdzie wychodzić, humor od razu mi się psuł. Może to nawet dobrze, że wrócimy jutro do domu, i będziemy mogli spokojnie spędzić resztę ostatnich wolnych dni Haru. Ja do pracy wrócę dopiero wtedy, kiedy znów będzie tam tylko straż i nie będzie się kręcił nikt z gwardii. 
- Oczywiście – uśmiechnął się do mnie, po czym chwycił moją dłoń i ucałował jej wierzch. Ostatnio bardzo często to robił, co mi się nawet podobało. Zastanawiałem się jednak, czy robił to z jakiegoś szczególnego powodu, czy jednak chciał mi coś przez to przekazać. – Kocham cię – dodał, uśmiechając się do mnie tak szczerze, jak to tylko on potrafił. 
- Ostatnio bardzo często mi to powtarzasz – odpowiedziałem, odsuwając się od siebie pusty już talerz. 
- Bo chcę, żebyś miał pewność, że cię kocham – wyjaśnił, szczerząc się do mnie jeszcze bardziej. 
- Oczywiście, że mam pewność. Jestem idealny, więc można mnie albo kochać, albo nienawidzić z zazdrości – odpowiedziałem, popijając to, co zjadłem, czerwonym winem. Czy ja ostatnio za często alkoholu nie piłem? A to wieczorami, do rozluźnienia, a to do obiadu, a to, by humor się poprawił po kolejnym nachodzeniu przez Kaito, a to właśnie do obiadu... z reguły piję jeden kieliszek czerwonego wina do obiadu, bo to pozytywnie wpływa na zdrowie, ale i to nie zawsze piję, no bo nie pasuje to do każdego posiłku. Ale czy takie whisky robiło coś dobrego poza tym, że poprawiało nastrój? Nie byłem do końca pewien. 
- Idąc twoim tokiem rozumowania, mógłbym cię jeszcze nienawidzić – zauważył słusznie. 
- Rozważałbym tę możliwość, gdybyś mi nie powtarzał ciągle, że mnie kochasz – odbiłem piłeczkę, uśmiechając się do niego lekko. – I dzięki temu też wiem, że masz doskonały gust. Na starość jednak człowiek mądrzeje – dodałem lekko uszczypliwie, oczywiście tylko się z nim drażniąc. Ja zawsze przecież tylko się z nim drażnię. Zawsze tylko się z nim drażniłem, od kiedy tylko go poznałem. I wtedy tak śmiesznie się irytował, i odpowiadał jakimiś głupotkami, co było nawet urocze. Teraz oczywiście już tak się nie złości, bo wie, że to tylko żarty, chociaż muszę przyznać, czasem trochę tęsknię za jego gwałtownymi, ale za to uroczymi reakcjami. – Zbieramy się? Może jeszcze przed wyjazdem uda się nam skorzystać ze źródeł – zaproponowałem dostrzegając, że i on już zjadł swoją porcję. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz