piątek, 1 marca 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Byłem zachwycony z powodu tego, że Miki jest tu obok, i że mogę się do niego przytulić, i spokojnie zasnąć, ale... muszę przyzna, trochę nie zrozumiałem zachowania Alishy. Przecież o tym, że wyjeżdża, na pewno wiedziała wcześniej, więc czemu wtedy nie dała mu znać? List, czy coś takiego, mogłaby wysłać. I ja byłbym spokojniejszy, i on, a tak? Trochę nerwów i czasu straciliśmy. Miałem nadzieję, że może po prostu jej się zapomniało, czy coś w tym stylu? No nic, najważniejsze, że mój Miki był tu ze mną, i możemy spać. Od razu spokojniejszy byłem, bo wiedziałem, że jest bezpieczny, i że jest przy mnie, i że nie popełni żadnej głupoty, i że... no, że po prostu wszystko z nim dobrze. Jeszcze pytanie, co tam z dziećmi. Miki nic mi o nich nie mówił, ale to w takim razie znaczyło, że chyba są bezpieczne w szkole. I oby faktycznie tak było. 
Zadowolony wtuliłem się mocno w jego ciało, ciesząc się jego bliskością i chłodem jego ciała. Od razu lepiej się czuję, i psychicznie i fizycznie. Naprawdę nie potrzebowałem wiele do życia. Wystarczył mi tylko mój Miki i ja mogłem żyć wieki. No, i mi jeszcze musiało być tak względnie ciepło bo jak było za zimno, no to ledwo żyłem i byłem tylko utrapieniem dla Mikleo, a nie lubię być dla niego utrapieniem. Zdecydowanie bardziej wolę, kiedy jestem dla niego wsparciem i oparciem, bo tak powinno być. Jestem mężczyzną i głową tej rodziny, przynajmniej w teorii, więc powinienem o nią poważnie zadbać i sprawić, by wszyscy mogli na mnie polegać. Na razie mi to tak niezbyt wychodzi.
Z Mikim u boku zasnąłem bardzo szybko. A kiedy się obudziłem, nie było go nigdzie obok. Na początku wziąłem to ze spokojem, pomyślałem, że pewnie poszedł do łazienki się szykować, czy coś, ale nie było tam. Ani na dole. I nie tylko jego, bo naszego psiego staruszka także nigdzie nie widziałem. Czyli wyszedł po dzieci beze mnie... dlaczego tak? Przecież obiecał mi, że pójdziemy razem. Chciałbym w końcu wiedzieć, gdzie jest ta szkoła, i odbierać stamtąd dzieci, i zaprowadzać, czyli robić te rzeczy, które powinienem robić jako ojciec. Chociaż, to może lepiej, że odbiera je Miki, a nie ja? Ja bym jeszcze zrobił coś głupiego. A Miki to nie dość, że mądry, to jeszcze bardzo słodziutki, i przyjemnie wygląda dla oka, a ja taki... cóż, Miki ładniejszy ode mnie, więc i się lepiej prezentuje ode mnie. Przy nim dzieci na pewno wstydu nie będą, a ja... no, różnie ze mną bywa. A jak jestem niewyspany, to większe jest prawdopodobieństwo tego, że coś dziwnego odwalę. 
W oczekiwaniu na moich najbliższych postanowiłem, że zrobię sobie kawę. Było przed dwunastą, więc spałem dzisiaj jakieś... blisko pięć godzin chyba. Miki przyszedł do mnie po ósmej, i od razu zasnąłem. Pięć godzin jak na to, że przede mną cały dzień i noc, to dosyć mało. No nic, jakoś to przeżyję. Przynajmniej za to jak wrócę rano, to od razu zasnę, i nie będę miał z tym żadnego problemu. Znaczy się, mam nadzieję, że nie będę z tym miał żadnego problemu. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz