środa, 13 marca 2024

Od Daisuke CD Haru

 Zadowolony miałem zabrać się do jedzenia, naprawdę będąc głodnym , i do tego jeszcze spragnionym, Haru doprowadził mnie do tak beznadziejnego i okropnego stanu, więc niech teraz się mną zajmuje. Ale sobą też się ma zajmować. A nim zabrałem się do jedzenia oczywiście zauważyłem, że porcja była jedna, a on rozciągnął się na łóżku. Czy rano coś zjadł? Nie mam pojęcia. Kiedy się obudziłem już wychodził, więc trudno było mi stwierdzić. A jeżeli coś trudno było stwierdzić najbezpieczniej było założyć opcję najgorszą, czyli, że nie zjadł. Zresztą, nawet jakby zjadł, to i tak najwyższa pora, by coś zjeść, a nie leżeć. I głaskać kota, który przymila się do mnie, kiedy Haru nie ma obok.
- Usiądź, bardzo proszę - odezwałem się, zabierając się za krojenie i porcjowanie. Jak na naszą dwójkę to strasznie mała porcja jest, no ale trudno, nie miałem zamiaru pozwolić mu na to, by nic nie jadł. Już wolę zjeść mniej. Najwyżej mu trochę ponarzekam, że głodny jestem. Albo nie, bo jeszcze mi coś przygotuje, i ja to zjem, i przytyję, a jutro muszę się wcisnąć w gorset. 
- A po co? - zapytał, ale kątem oka zauważyłem, że nie rusza się z miejsca. 
- Przekonasz się zaraz. No już, wstawaj - pospieszyłem go cierpliwie czekając, aż zrobi to, co mu powiedziałem. Haru westchnął cicho, ale w końcu, strasznie się ociągając, podniósł się do siadu. Dopiero wtedy odwróciłem się w jego stronę, nabiłem na widelec jeden kęs i skierowałem w stronę jego ust. - Proszę. Buzia szeroko. 
- Ale czekaj, ja nic nie chcę do jedzenia - odezwał się, kiedy tylko dostrzegł, co ja wyprawiam. 
- W porę obiadową się je, dlatego nie wybrzydzaj i jedz. Bo sobie pomyślę, że coś do tego dania dodałeś - zagroziłem i po tym Haru w końcu dał mi się nakarmić. 
W ten sposób bardzo szybko zjedliśmy tę porcję i mogłem zabrać się za herbatę, chociaż nie widziałem szans na wykurowanie tego gardła. Może jednak będę musiał przyjąć wersję z chorobą. Jak odpowiednio dobrze zagram możliwe, że całkiem szybko będę mógł wyjść do domu. I z nikim nie będę musiał rozmawiać. A już na pewno nie z Kaito. Chociaż, znając jego, i biorąc pod uwagę jego ostatnie zachowanie, to pewnie i tak spokoju mieć nie będę. 
Reszta dnia minęła nam bardzo spokojnie, aczkolwiek nadal trochę milcząco. Musiałem w końcu na dzień jutrzejszy być w jak najlepszej kondycji, trochę dzisiaj pogadałem tym okropnym głosem i pod koniec brzmiałem jeszcze gorzej. 
Dzień kolejny też nie prezentował się jakoś specjalnie dobrze. Haru rano wyszedł do pracy, oczywiście budząc mnie dopiero śniadaniem i już znikając. Powinienem się go spytać, co teraz robi w pracy, i czy gwardia królewska dalej się tam znajduje. Jeżeli już opuścili koszary, to będę mógł tam spokojnie wracać. Ale to nie dzisiaj. I nie jutro. Dopiero, jak odzyskam głos, i te malinki znikną. 
Po południu zwlokłem się z łóżka, by się ogarnąć. Umyłem się dokładnie i porządnie, zarówno ciało, jak i włosy, wypielęgnowałem każdy najmniejszy centymetr oraz wypachniłem się pilnując, by oczywiście z niczym nie przesadzić i by zapach mój był idealnie wyważony. Następnie nadeszła pora na ubranie się. Trochę mi zajęło dobranie stroju, ale w końcu coś tam skomponowałem. Założyłem czarne spodnie, ciemny golf, który całkiem nieźle zakrył te feralne malinki, no i nadeszła pora na założenie granatowego gorsetu ze srebrnymi zdobieniami, i tu się pojawił problem. Co prawda, jakoś powoli bym to w końcu zawiązał, ale znacznie lepiej i sprawniej byłoby, gdyby ktoś tu mi pomógł. I w tym samym momencie do środka wszedł Haru, który wrócił z pracy. 
- Już jesteś, cudownie, chodź tutaj, pomożesz mi tutaj wszystko zawiązać - odezwałem się, kiedy dostrzegłem go w odbiciu lustra. Trochę go chyba zaskoczyłem, patrząc na jego minę. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz