Nie do końca mi się podobało, co Haru wyprawiał. Może podobałoby mi się to bardziej, gdyby nie zakrywał mi pola widzenia za pomocą mojego krawatu oraz nie unieruchamiał moich nadgarstków kajdankami. Swoją drogą, to, że trzymał kajdanki obok łóżka, w szafce nocnej, było niepokojące. Kto normalny tak robi? Albo nawet nienormalny. Nikt tak nie robił, poza nim. Chyba od dłuższego czasu miał na to ochotę i trzymał to jak najbliżej, by w odpowiednim momencie móc je jak najszybciej i niepostrzeżenie wyciągnąć tak, bym nie zdążył zareagować. W tym momencie nie tego od niego chciałem. Oczekiwałem po nim przeprosin. I małego poczucia zazdrości, po coś w końcu mówiłem mu o tym drinku, który swoją drogą był bardzo przyjemny. Miło było słuchać komplementów po tak długim czasie. Znaczy się, Haru też mówił mi komplementy, ale były one proste i zbyt ogólnikowe. Zarzucał mi, że nie jestem zbytnio romantyczny, a sam także się wobec mnie się nie stara.
- Atencji to ja dostałem od innych, bo ty miałeś mnie gdzieś, a teraz mnie uwolnij - burknąłem, szarpiąc za kajdanki, no ale oczywiście nic to nie dało poza tym irytującym dźwiękiem.
- No i dlatego muszę to nadrobić - odparł, absolutnie się mną nie przejmując. Poczułem, jak Haru rozwiązuje sznurowanie mojej kamizelki, nie za bardzo się spiesząc i nie byłem pewien, czy robił to specjalnie, czy też nie mógł tego robić szybciej, bo to sznurowanie jednak troszkę skomplikowane było dla kogoś niewprawionego.
- Nie słuchasz mnie - burknąłem, pusząc policzki. Czemu on jest taki uparty? Czemu się mnie nie słucha i robi wszystko po swojemu.
- Ależ zaraz wysłucham - usłyszałem w odpowiedzi. No chyba sobie teraz żartuje. Tutaj? Teraz? Przecież nie jesteśmy tu sami. Drzwi i ściany może i są dosyć potężne, no ale jednak nie wygłuszają wszystkiego, służba mnie usłyszy.
- Nie odważysz się - syknąłem, a zaraz po tym musiałem mocno zacisnąć zęby, by nie wydać z siebie żadnego dźwięku, nie chcąc mu dać tej satysfakcji. No i też nie chciałem, by ktokolwiek mnie usłyszał.
Ale Haru nie dawał za wygraną. Swoimi ustami schodził niżej, zatrzymując się na dłużej przy moich najwrażliwszych miejscach. I przy szyi. Moją szyję obdarzył szczególną atencją. Coś tak mi się wydawało, że kiedy tylko się zobaczę w lustrze, będzie tam pełno czerwonych śladów, których nijak nie będę w stanie zakryć.
Całkiem cicho trzymałem się do pierwszego finiszu, ale Haru nie dawał mi nawet chwili wytchnienia. I to właśnie wtedy przestałem się powstrzymywać. Nie miałem jak zakryć ust i w końcu dosyć głośno, i długo, było mnie słychać. Na koniec miałem serdecznie dosyć. Gardło miałem zdarte tak, że o mówieniu w najbliższym czasie mogłem zapomnieć. Ciało też strasznie mnie bolało, zwłaszcza nadgarstki, którymi troszkę szarpałem, i które także trochę obdarte były, oraz biodra ze względów wiadomych. Nie miałem także siły na nic, a przecież trzeba było wstać i się umyć. Oraz przebrać, bo coś tak czułem, że mój cudowny strój był w tym momencie strasznie brudny i nadawał się do prania. Albo do wyrzucenia, bo nie mam pojęcia, co Haru z nim robił.
- Czy twoja potrzeba atencji została zaspokojona? - usłyszałem niezwykle zadowolony głos Haru, kiedy w końcu odwiązał krawat z moich oczu oraz rozkuł kajdanki.
Nie mając siły, aby odpowiedzieć, posłałem mu gniewne spojrzenie, i pomimo osłabienia podniosłem się z łóżka, by skierować się w stronę łazienki, do której dotrę i w której to zażyję kąpieli, choćbym miał się do niej doczołgać. I chyba na to się właśnie zapowiada, bo jak tylko wstałem od razu poczułem, jak moje kolana strasznie drżeć zaczęły i musiałem oprzeć się o szafkę nocną, by przypadkiem nie upaść.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz