Trochę nie podobało mi się to, że Miki się mnie nie słuchał i zamiast wykorzystać czas na sen, który już wkrótce raczej będzie rarytasem ze względu na jego pracę, no i moją, to tutaj z nami siedzi. Mówił co prawda, że jak teraz pójdzie spać, to później w nocy spać nie będzie, no ale jak człowiek, czy też anioł bardzo zmęczony, to i w nocy spać będzie. Ja tam nie raz potrafiłem całe dnie sypiać, i jeszcze mi było mało. No ale ja to ja, a ja leniem jestem. No nic, miałem nadzieję, że jakoś do wieczora wytrwa i nie będzie mi tutaj padał zmęczony. Znaczy się, jak już będę widział, że ma dosyć, to go wygonię na górę, i jak będzie trzeba, to go zaniosę. Na moje szczęście silny to ja jestem, dlatego w razie czego go wezmę w ramiona i zaniosę, i przywiążę do łóżka, by z niego nie wstał. Ale to tylko w ekstremalnym przypadku.
- A od czego innego jeszcze może być noc, jak nie od spania? - spytałem, trochę go nie rozumiejąc. Miał rację, owszem, w nocy przecież się śpi, bo tak jesteśmy troszkę nauczeni. No chyba, że coś komuś odwali i zdecyduje, że w nocy będzie pracować, czyli to coś, co robię ja, i co bardzo mi się nie podoba, zdecydowanie bardziej wolałbym pracować w dzień, miałbym więcej energii, no ale na to już za późno, jak już to zacząłem, to teraz muszę to dokończyć, jeszcze tylko trzy tygodnie, nie może być to aż takie złe.
- Od różnych rzeczy, skarbie - odpowiedział ogólnikowo, czego dalej nie rozumiałem. O co mu chodziło? Ja to jednak głupi jestem strasznie.
Nie wchodząc w dalszą dyskusję skupiłem się z dziećmi na uczeniu się, co też nie było łatwe. Przynajmniej według mnie. Gdybym nie martwił się o Mikleo, to pewnie jego bym w to wpakował, bo on jest mądry, i umie wiele rzeczy, i ma większą cierpliwość, i smykałkę do nauki, a ja... cóż, delikatnie to ujmując, najlepszym nauczycielem nie jestem, więc pod moją pieczą dzieci nieprędko się nauczą. Są mądre po mamie, owszem, ale jak tę mądrość mają wykorzystać, kiedy prowadzi je taki głupek jak ja? No nie wykorzystają. Dlatego jak jutro będzie się czuć lepiej, no to on przejmie tę pałeczkę. Że też zaproponowałem dzieciom naukę czytania... pomysł był bardzo dobry, owszem, tylko ja się nie nadawałem do nauczania. Jak ja nawet pisać nie potrafiłem. Cud, że chociaż czytać potrafiłem, ale nie wiem, skąd. Po prostu pojawiłem się tutaj i już potrafiłem. Ale z pisaniem tak nie było. Może to dlatego, że w poprzednim życiu, jak człowiekiem byłem, to nie potrafiłem pisać...? Nie no, chyba potrafiłem, w końcu byłem w straży miejskiej, i też byłem pasterzem, i jako pasterz musiałem świecić przykładem. To nie wiem, czemu teraz nie potrafię. Może bardziej głupi jestem teraz niż w tym poprzednim życiu.
- Wystarczy na dzisiaj tej nauki. Może przed snem jakieś kakao wam przygotować? - zaproponowałem, kiedy nadszedł już wieczór, a dzieci bardzo entuzjastycznie zareagowały na moją propozycję. - Miki? Tobie też przygotować? - zapytałem, patrząc na moją Owieczkę z uwagą i ze zmartwieniem. Miał to być taki miły dzień, miał wypocząć, nabrać sił, no i wychodzi na to, że nic z tego nie zrobił...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz