Byłem bardzo zadowolony z efektów, które mogłem zobaczyć, bardzo chciałem, aby mój panicz dostał to, o co tak się domaga, nie specjalnie przejmując się tym, że jest głośny, ja tam lubiłem, gdy był głośny, powodując tym samym u mnie chęci do dalszego działania.
Przyglądając się uważnie temu, co czyni, postanowiłem się ubrać, kąpiel może jeszcze poczekać.
- Co ty chcesz tak właściwie zrobić? - Zapytałem, mimo tego, że trochę spodziewałem się braku odpowiedzi z jego strony z powodu bolącego gardła.
Daisuke coś próbował, powiedzieć jednak no cóż z jego gardła nie wydostawał się ani jeden nawet najmniejszy dźwięk.
Przeczuwając jednak, o co może mu chodzić, wstałem z łóżka, podchodząc do mojego obrażonego panicza, biorąc go na ręce, z czym nie mógł się kłócić, w końcu jego głos mu na to nie pozwalał.
Zanosząc go do łazienki, przygotowałem mu gorącą kąpiel, wkładając do balii, aby umył swoje ciało. Na chwilę opuszczając łazienkę, potrzebując świeżej pościeli, która bardzo by się przydała, po tym, co się tutaj wydarzyło.
Służąca dość szybko przyniosła mi czystą pościel, którą sam zmieniłem, nie chcąc, aby ona musiała to robić. Dopiero oddając jej pościel, która miała trafić już do prania.
Po wykonanej pracy wróciłem do mojego panicza, który cóż wciąż nie miał siły się umyć..
Widząc, że nie ma na to siły, postanowiłem, że ja go umyję, w końcu dla mnie to żaden problem. A on bardzo tego potrzebuje, aby być czystym i pachnącym tak jak zawsze.
Umytego i ubranego w czyste ubrania panicza zaniosłem prosto do łóżka, gdzie mógł sobie odpocząć.
- Dobrze się dziś spisałeś - Wyszeptałem, mu całując go w czoło, od razu w zamian dostając krytyczne spojrzenie, które mówiło mi więcej niż tysiące słów. No cóż, chciał atencji i dostał atencji, teraz niech tak na mnie nie patrzy, bo sam mnie do tego sprowokował.
- No już dobrze, złość piękności szkodzi, a ty jesteś za piękny, żeby się złościć - Dodałem, nakrywając go kołdrą, dając mu tym samym odpocząć.
W tym czasie ja mogłem zająć się sobą, musiałem zażyć kąpieli i przebrać się w czyste ubrania, aby wejść pod równie czystą pościel.
Po zażyciu odświeżającej kąpieli mogłem ubrać czyste i świeże ubrania, posprzątać po sobie łazienkę, aby nareszcie dołączyć do mojego już śpiącego, złośliwego, ale za to, jak pięknego panicza.
Całując go w policzek, przytuliłem do siebie, powoli odpływając do krainy snów.
Byliśmy tak zmęczeni, że obudziliśmy się dopiero dnia następnego, ja wypoczęty, zrelaksowany i pełen energii. A mój panicz cichy, obrażony i pewnie trochę obolały, po wczorajszych doznaniach.
- Dzień dobry, piękności ty moje - Przywitałem się z moim paniczem, który nawet nie próbował mi odpowiedzieć, no cóż, trudno, jakoś to przeżyje. Niestety a może i stety za dwa dni wracam już do pracy, może to troszeczkę zmieni nastawienie mojego złośnika. A jeśli nie, no cóż i tak było warto. Może to nauczy go, aby mnie nie prowokować, co prawda sam to zacząłem, jednak to on to skończył, zdecydowanie za bardzo przeginając, mógł mnie nie prowokować takimi słowami, a wtedy na pewno by nie skończyło się to w taki sposób, a więc sam sobie jest winien.
- Pójdę przygotować nam coś słodkiego na śniadanie, może to poprawi ci nastrój - Stwierdziłem, wstając z łóżka, co prawda najpierw musiałem zajrzeć do łazienki, aby się umyć, przebrać, poczesać włosy, a następnie mogłem opuścić naszą sypialnię, aby dzisiaj samodzielnie przygotować nam śniadanie, dając jednocześnie wolne kucharzowi. Daisuke bardzo lubi, gdy przygotowywałem coś słodkiego, a więc postanowiłem przygotować mu słodkie racuchy z jabłkiem w środku, aby było również na zdrowo, tak jak to on uwielbia.
<Paniczu? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz