Na pytanie mojego męża uśmiechnąłem się łagodnie do dzieci, kiwając przy tym twierdząco głową.
- Oczywiście, tata ma rację. To, że nauczycie się czytać, nie oznacza, że nie będziemy już wam czytać, tak jak tata powiedział, czasem czyta mi wieczorem jakąś książkę, mimo że sam doskonale czytać umiem. To, że coś potrafimy, nie oznacza, że już będziemy musieli robić to cały czas sami. Jeśli nauczyciel się czytać, będziecie mogli czytać sami sobie gdy my nie będziemy mieli na to czasu, ale oczywiście zawsze przeczytamy wam książkę, jeżeli tylko będziecie tego chcieli, bez względu na to, czy będziecie umieli czytać, czy jeszcze nie - Wyjaśniłem, zapewniając dzieci, że pomysł taty jest bardzo dobry, a czytanie książkę samemu pozwala na nie tylko pobudzenie wyobraźni, ale i samodzielne wejście do cudownego świata, kiedy się tylko chce, a nie tylko, wtedy kiedy rodzice mają na to czas - Wyjaśniłem, uśmiechając się łagodnie do naszych dzieci.
- No dobrze w takim razie mamo nauczysz nas czytać? - Zapytał Haru, jedząc swój posiłek.
- A może tata? - Tym razem zapytała Hana, patrząc na tatę, który usiadł obok mnie przy stole.
Każde dziecko chciało coś innego, ale ze względu na to, że Hana zawsze ma ostatnie słowo, to ona wygrała.
- Dzieci spokojnie, spokojnie. Nie ma znaczenia, który z rodziców będzie was uczył czytać. Możemy zrobić tak, że jednym razem będzie was uczyła mama innym razem ja, to naprawdę dla nas nie jest kłopot - Tym razem odezwał się Sorey, chcąc załagodzić ten konflikt, nasze dzieci są kochane, ale czasem potrafią się pokłócić, o tak naprawdę pierdolę, no cóż, tak już po prostu jest z rodzeństwem.
- Bo dobrze, zgadzamy się - Zgodziła się Hana oczywiście w imieniu tej dwójki.
- Hana księżniczko nie zgadzamy się, tylko ty się zgadzasz, nie mów proszę, za swojego brata, on też ma prawo podejmować własne decyzje - Sorey chyba wyczuł, że nasza córeczka znowu podejmuje decyzję za ich dwójkę, zapominając trochę o tym, że jej brat sam powinien odpowiadać za siebie.
- Przepraszam tato - Hana jak zawsze potrafiła ładnie podejść tatę, który bez problemu jej wybaczał.
- No już dobrze, zjedzcie obiad, a potem pouczymy się czytać - Poprosił Sorey, chcąc, aby dzieci skupiły się na obiedzie, a książki zostawimy na później. Są rzeczy ważne w tej chwili i ważniejsze a obiad zimny dobry nie jest.
Maluchy skupiły się na tym, co mają na talerzu, jedząc bardzo ładnie, ale dość szybko, najwidoczniej bardzo chcąc już zacząć naukę.
No i tak jak myślałem, gdy tylko zjadły, od razu zaciągnęły tatę do salonu, aby ten, zaczął uczyć je czytać, w tym czasie ja mogłem posprzątać po obiedzie, doprowadzając ją do porządku.
Zadowolony ruszyłem do salonu, aby zobaczyć, jak idzie nauka. Oczywiście nie spodziewałem się, nie wiadomo czego, w końcu to dopiero ich pierwsza nauka, jednak miło było zobaczyć, jak tata wspólnie z dziećmi uczą się wspólnie, tym samym spędzając czas razem.
- Miki może idź, się połóż - A on znów swoje, czy w końcu da mi spokój, ja naprawdę czuję się dobrze, jestem wyspany i spędziłem czas w wodzie, nie wyglądam najlepiej, ale to tylko dlatego, że ostatnio kiepsko spałem, a jedna noc nie naprawi mojego wyglądu. Co nie oznacza, że czuję się źle, wręcz przeciwnie czuję się bardzo dobrze, no może po prostu dobrze i jestem w stanie jeszcze zrobić wiele rzeczy, nim pójdę spać.
- Już ci mówiłem, że nie pójdę teraz spać, od tego jest noc, która ostatnimi czasy jest tylko od snu - Odpowiedziałem, siadając na kanapie wraz z książką, którą zacząłem spokojnie czytać, nie przeszkadzając dzieciom w nauce.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz