Zerknąłem na mojego panicza, już widząc, co tu się dzieje, obraził się na mnie, bo nie zrobiłem tego, co chcę, jeśli myśli, że jego obraza spowoduje, że będę robił to, na co ma ochotę, to się myli, kocham go, ale nie będę robił zawsze tego, na co ma ochotę.
- Jeśli tak chcesz - Wzruszyłem ramionami, dając mu spokój. - Chodź, mała pan się obraził - Tym razem zwróciłem się do kotki, która głośno mi odpowiedziała, idąc obok mnie. Daisuke chyba zdenerwowało to, co powiedziałem, bo rzucił we mnie książką, wywołując nieprzyjemny ból.
- Ale weź, nie zachowuj się jak rozpieszczonych dzieciak, co? - Mruknąłem, podnosząc książkę, która walnęła mnie w tył głowy, co było dosyć bolesne, co jak co ale ona była twarda i co w ogóle przyszło mu do głowy, aby rzucać we mnie książką?
- Co? Coś ty powiedział? - Słyszałem złość w jego głosie, której nie rozumiałem, to ja przed chwilą dostałem w głowę i to ja powinienem się na niego złościć, a to, że powiedziałem o zachowywaniu się jak rozpuszczony dzieciak to niestety, ale fakt, on zawsze musi dostać to, czego chce, a gdy nie dostaje tego, co chcę, to się złości. A tak zachowują się rozpieszczone dzieciaki, które miały całe życie wszystko to, co chciały.
- Nie słyszałeś? - Zapytałem, kładąc książkę na szafce, siadając z kotką na łóżku, głaszcząc ją za uszkiem.
- Słyszałem, ale chętnie usłyszeć to jeszcze raz - Syknął na mnie, troszeczkę przypominając mi rozjuszone zwierz. Wygląda na to, że go zdenerwowałem i to naprawdę bardzo go zdenerwowałem tym, co powiedziałem, a przecież jeszcze przed chwilą nie chciał nawet ze mną rozmawiać. No proszę, jak szybko przekonałem go do tego, aby zamienił ze mną kilka zdań, nawet jeśli jest na mnie obrażony. A za co? Za kota, a to mi powtarzał, że zachowują siłę jak dziecko, kiedy obrażam się na niego za kota, najwyższa pora by zrozumiał, jak ja się wtedy czułem, gdy on ignorował mnie dla kota i choć nie robią mu tego na złość, samo jakoś tak wyszło, ja po prostu nie chciałem trenować, chciałem spędzić czas razem, ale skoro on wolał trening, to ja zdecydowałem pójść na spacer, jeszcze będę miał sporo treningów, gdy wrócę do pracy, a więc teraz chcę od nich zdecydowanie odpocząć i nie męczyć swojego ciała, które dziennie dostaje dużą dawkę treningu przed lub po pracy.
- Ty naprawdę chcesz się teraz pokłócić? - Spokojnie zerknąłem na narzeczonego, nie chcąc konfliktu, to znaczy sam trochę go zacząłem, no ale nie chcę się kłócić. Niech się po obraża, niech się nie odzywa, ale nie kłóćmy się, bo to spowoduje, że będziemy jeszcze bardziej na siebie wściekli, a przecież oboje tego nie chcemy.
- To ty to zacząłeś, a nie ja, a więc przestań mi mówić, że to ja się chcę kłócić, gdy sam to wszystko zaczynasz, nazywając mnie rozpieszczonym dzieciakiem - Naburczał na mnie, wstając od stołu, kierując się w moją stronę, najwidoczniej chcąc czegoś ode mnie. A może starał się po prostu być bardziej groźny, stojąc nade mną.
- A co, to nie prawda? Zawsze musisz mieć to, co chcesz i robisz wszystko, aby tak się stało - Odpowiedziałem trochę złośliwie, unosząc łagodnie kąciki ust.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz