Zmartwiłem się odrobinę, gdy mi powiedział o tym spotkaniu, bardzo chciałbym tam z nim iść, obawiam się jednak tego, że mój szef na to akurat się nie zgodzi, naturalnie zapytać mogę i nawet to zrobię, chociaż obawiam się, że nic nie wskóram.
- Zapytam szefa, może mi się uda dostać wolne - Odpowiedziałem, uśmiechając się do niego łagodnie, chcąc, aby wiedział, że ma we mnie zawsze wsparcie, nawet jeśli będzie to mało możliwe, aby dostać to wolne.
- Wierzysz w to? Bo ja nie za bardzo - Powiedział na głos, to o czym pomyślałem ja, nie chcąc aby to ode mnie wyszło.
- Wiesz, obawiam się, że możesz mieć rację, ale nic nie stracę, jeśli zapytamy, a może akurat się zgodzi, nigdy nie mówi się nigdy prawda? - Jak zawsze podchodziłem do wszystkiego bardzo pozytywnie, nie martwiąc się o to, co jeszcze może się wydarzyć i jaka odpowiedź będzie mojego szefa.
- Ależ ty pozytywnie do życia nastawiony, no nic, zobaczymy jak, to będzie, na razie nie chce o tym myśleć - Stwierdził, przyglądając się kolejnej leżącej na stole kartce, ciężko wzdychając. - Kolejna propozycja ślubu a miałem już spokój, musimy wziąć jak najszybciej nasz ślub - Dodał, przeglądając dokument, który mi po chwili wręczył, abym też sobie poczytał.
- Myślisz, że nasz ślub coś zmieni? Ludzie i tak będą uważali, że ci przejdzie, dla tego warto próbować, czy coś w tym stylu - Wypaliłem, miłość tylko to, co myślę, właśnie tego się obawiając, nawet jeśli weźmiemy ślub, to nie oznacza, że on nie dostanie więcej propozycji ślubu, co jak co ale myślę, że mało kto uwierzy w to, że nasz ślub jest na poważnie, no jak to tak facet z facetem, to nie po Bożemu.
- O to się nie martw, nie pozwolę aby ktoś w to wątpił, z resztą nie obchodzi mnie, co sądząc o nas inni, najważniejsze jest to, abyś ty się z tym źle nie czuł - Wyjaśnił, zerkając na mnie z powagą w oczach, chcąc, abym zrozumiał, co do mnie mówi.
- Spokojnie, ja się nie czuje źle, wręcz przeciwnie cieszę się, że mam cię przy sobie i niczego nie chce zmieniać - Przyznałem, chwytając jego dłoń, którą ucałowałem.
- Ja mam nadzieję, spróbowałbyś tylko powiedzieć inaczej - Gdy to powiedział, zaśmiałem się cicho, kręcąc głową, ach ten mój panicz, on zawsze lub stawiać na swoim tym bardziej, gdy chodzi o jego samego.
- No właśnie, spróbowałbym inaczej, a wtedy bym tego pożałował, jestem tego świadom - Zapewniłem, szczerząc się do niego jak głupi do sera, w końcu jestem trochę, cóż delikatnie mówiąc.. Niemądry, ale tylko wtedy kiedy naprawdę chce udawać takiego głupka, a nie na co dzień, w końcu, gdy chcę, potrafię ruszyć mój umysł pomyśleć i coś wymyślić, ale tylko wtedy kiedy naprawdę muszę lub naprawdę tego chcę.
- Prawidłowo, no nic, wracajmy już do pracy - Poprosił, na co kiwnąłem głową, przeglądając listy, które były czasem naprawdę zabawne.
- Ten list jest całkiem zabawne, ta kobieta chce ci zaoferować nie tylko siebie, ale i syna, a i całe bogactwo, które posiada, propozycja nie do odrzucenia - Zażartowałem sobie, oczywiście nigdy nie patrząc tak jak inni na pieniądze, na bogactwo i władzę, dobrze żyjąc w swojej małej bańce, która zapewniała mi wszystko to, czego potrzebowałem.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz