piątek, 8 marca 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Oczywiście, że już nie spałem. Nie mogłem spać, kiedy jest tyle rzeczy do zrobienia. W końcu, dzisiaj to ja miałem działać, a Miki miał odpoczywać. Nie wiem, co tam sobie Miki wymyślił i czy się mnie zamierzał posłuchać, no ale ja zamierzałem mu się odwdzięczyć za ten straszny dla niego tydzień, bo przecież prawie w ogóle nie sypiał, a sypiać to on powinien dużo, to po pierwsze. A po drugie, to jest jego ostatni wolny weekend przed pracą, więc musi porządnie wypocząć, a ja się tu zajmę wszystkim i wszystkimi. I dopilnuję, by wszystko było idealnie i cudownie, i by nikt nie był pokrzywdzony. 
- Myślałeś, że śpię, i już chciałeś uciec – odparłem niezadowolony, pusząc poliki. – A mówiłem ci zawsze, że jak wstajesz, to masz mnie budzić. 
- Ale nie wiem, po co mam to robić, skoro musisz się wyspać po całym tygodniu ciężkiej pracy – odpowiedział, niespecjalnie przejmując się moim niezadowoleniem. Jak zwykle zresztą. Jak chodzi o takie rzeczy, to on się akurat mało przejmuje. Albo jak chodzi o siebie, sobą też się mało przejmuje, i to mnie osobiście przeraża. 
- A ty musisz wypocząć przed pracą. Mówiłem ci już, że dzisiaj ja się wszystkim zajmę, a ty będziesz odpoczywał – przypomniałem mu, podnosząc się do siadu. Musiałem w końcu wstać, przebrać się, ogarnąć, zobaczyć, co u dzieci, może przygotować im śniadanie, a już na pewno przygotować śniadanie zwierzakom, i potem jakoś zająć się... cóż, wszystkim. Jakoś będę musiał zająć się dziećmi, i w międzyczasie jakoś wysprzątać dom. I zrobić obiad. Trochę dużo rzeczy, ale wierzę, że da się to wszystko połączyć tak, by zrobić wszystko. Miki tak w końcu robił. No ale też mój Miki to jednak mądry jest, i utalentowany, nie to co ja. Ale i tak się będę starać, by chociaż odrobinkę mu dorównać. 
- Słońce, naprawdę nie musisz. Wyspałem się i czuję się świetnie – odpowiedział, uśmiechając się delikatnie. 
- Ale możesz czuć się jeszcze świetniej, i ja dopilnuję, by tak było – odpowiedziałem hardo, podchodząc do szafy, by wybrać jakieś ubrania na dzień dzisiejszy. I w sumie, to nie miałem aż tak wielkiego wyboru, bo ja tam swoich ubrań za dużo nie miałem. Bardzo, ale to bardzo wiele swoich rzeczy na przestrzeni tych lat po prostu spaliłem, oczywiście nie z premedytacją, głównie to było na początku mojej przygody tutaj w tym świecie, no i jak odwiedzałem świątynie ognia bardzo często zdarzyło mi się przypalić koszulę, czy spodnie, czy jedno i drugie... ogień nie jest najprostszym żywiołem do opanowania. I do tego jest bardzo niszczycielski. Tak, koniecznie muszę zrobić coś w jego sprawie i się jakoś go pozbyć. Albo zmienić. Cokolwiek, byleby to nie był ogień. – Chcesz coś szczególnego na śniadanie? Może coś słodkiego? Albo coś z owocami, co? Przecież lubisz owoce. I dzieci też lubią owoce. I chyba jeszcze mamy owoce, i trzeba je wykorzystać, nim się zepsują – odpowiedziałem, chwytając pierwszą lepszą koszulę z szafy, i do tego spodnie oczywiście. Nie mogłem paradować po domu bez spodni, kiedy dzieci śpią tuż obok Albo i nie śpią. Jeszcze nie wiem, tego się zaraz dowiem. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz