Gdy tylko się obudziłem, od razu cicho wstałem z łóżka, nie chcąc wybudzać mojego męża ze snu, fakt faktem obiecałem mu, że wraz z nim pójdziemy po dzieci, ale tylko wtedy, jeśli nie będzie spał, a jeśli spał to nie chciałem go wybudzać ze snu, no i po co? Przecież był po ciężkiej nocy, a więc powinien odpoczywać, a nie chodzić ze mną po mieście, ja świetnie sobie poradzę sam, to znaczy z towarzystwem naszego starszego już psa, ale bez zapotrzebowania na obecność mojego męża, który ma po prostu porządnie wypocząć.
Bez pośpiechu ruszyłem do szkoły naszych dzieci, mając jeszcze trochę czasu do zakończenia lekcji przez Hane i Haru.
Bez pośpiechu dotarłem do budynku, od razu dostrzegając moje dzieci które zbiegały ze schodów.
- Cześć Mamo! - Zawołały, mocno się do mnie przytulając.
- Hej, jak pierwszy dzień szkoły? - Od razu zapytałem, głaszcząc maluchy po głowie.
- Było super - Dzieci już chciały mi wszystko opowiedzieć, na co od razu nie mogłem się zgodzić. - Najpierw chodzie się przebrać i zabrać wszystkie rzeczy, a później wrócimy do domu, a w drodze wszystko mi opowiecie - Zapewniłem, na co dzieci chętnie się zgodziły, idąc po swoje rzeczy, wkładając kurtki i buty które musieli przebrać, aby wejść do szkoły...
W drodze do domu dzieci opowiadały mi, co ciekawego się wydarzyło w szkole i jak fajnie tam było i oczywiście, że chcą tam jeszcze wrócić, no i uczyć. Oczywiście wiedziałem, że tak będzie i miałem rację. A mój mąż zdecydowanie przesadzał, mam nadzieję, że po tych słowach któremu powiedzą, dzieci przejdzie mu i przestanie się tak niepokoić o nasze maluchy.
Nasza młodzież była strasznie rozgadana, a więc nawet się ucieszyłem gdy już trafiliśmy do domu, a maluchy skupiły się na tacie któremu od razu zaczęły wszystko opowiadać, dając mi chwilę na odetchnięcie i na chwilowy spokój który tak bardzo zawsze uwielbiałem.
Sorey z wielkim zainteresowaniem słuchał historii, starając się ukryć to, że był zmęczony. No właśnie, a jeżeli chodzi o jego zmęczenie, dlaczego on nie spał? Przecież powinien jeszcze odpoczywać, jak on chce pójść do pracy, jeśli będzie taki wykończony? A co jeśli coś się mu stanie? Coś zrobi dlatego, że nie będzie myślał, czy on w ogóle bierze to pod uwagę?
- A tak odchodząc od tematu szkoły, naszych dzieci. Dlaczego ty nie śpisz? - Zapytałem, tym razem, na chwilę przerywając ekscytacje naszych dzieci, chcąc skupić się na tym, jak czuje się i wygląda mój mąż.
- Ja? - Gdy o to zapytał, miałem ochotę powiedzieć mu, że nie on a ten obok, ale jeśli tak powiem, to naprawdę może być zdziwiony i zacząć się zastanawiać kto i co.
- Tak skarbie ty, dlaczego nie śpisz? - Wyjaśniłem, po czym jeszcze raz zapytałem, aby dostać odpowiedź.
- Nie mogłem spać bez mojej owieczki - Odpowiedział, uśmiechając się przy tym głupkowato, tak jak tylko on potrafił.
- Rozumiem, tylko nie wiem, czy te kilka godzin wystarczy, nie chciałbym, abyś coś sobie w pracy zrobił, z powodu zmęczenia - Wyjaśniłem naprawdę zmartwiony tym, że mógłby sobie coś zrobić z powodu zmęczenia.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz