niedziela, 3 marca 2024

Od Mikleo CD Soreya

Tak się musiałem przez chwilę zastanowić, co takiego musiał zrobić? Przecież do zrobienia nie było nic zbyt wielkiego, obiad dla dzieci a wieczorem kolacja, naturalnie po obiedzie posprzątać i to tyle z obowiązków domowych, później oczywiście nadchodzi zajmowanie się dziećmi, ale z tym mogę sobie poradzić sam, przecież on sobie może odpoczywać, dlaczego musi być taki uparty?
- Sorey - Nie zdążyłem nic powiedzieć z powodu naszej córki i syna, którzy przybiegli do nas z jakąś małą i cienką książeczką.
- Mamo, poczytasz nam książkę teraz? - Zapytałem maluchy, pokazując mi swoją książeczkę trzymaną w rączkach.
- A co to za książka? - Dopytałem, chcąc wiedzieć, skąd oni w ogóle ją mają.
- Pani nam ją dała, aby rodzice nam ją poczytali, pani mówiła, że czytanie głośne przez rodziców buduje więź między dziećmi. Dlatego chcemy, żebyś mamo nam ją przeczytała - No i oczywiście mama. A tata to od czego w tym domu jest?
- Ja? A nie wolicie, żeby tatuś poczytał? - Zapytałem, mając nadzieję, że zdecydują się jednak na czytanie książki przez tatusia. A ja w tym czasie spokojnie zrobię obiad.
- Nie, Tatuś będzie czytał książkę na dobranoc - Wytłumaczyły, co jasno dało mi do zrozumienia, że czytanie teraz jest w moich rękach, tylko co z obiadem?
- No dobrze, ale mogę wam poczytać po obiedzie? Teraz muszę go przygotować - Zapytałem, przeglądając książeczkę, którą mi podały.
- Ja zrobię obiad w takim razie a ty Przeczytaj dzieciom książkę - Sorey od razu zaproponował, że to on zrobi obiad, aby do czegoś się przydać, bo przecież nie mógł odpocząć.
- Nie tato, ty będziesz siedział z nami w salonie, a i mamo, my nie jesteśmy głodni, jedliśmy przecież w szkole, nie pamiętasz, że na długiej przerwie mamy obiad? - Zapytały, na co zmarszczyłem brwi, ja je zapisywałam na obiad w szkole? Ach może podpisałem jakieś dokumenty, dosyć było ich sporo, gdy zapisywałem maluchy do szkoły, a później tamta sytuacja, która mnie spotkała, trochę w mojej głowie namieszała, a więc miałem prawo o tym zapomnieć.
- No tak, przepraszam, trochę miałem na głowie. W takim razie zapraszam do salonu - Zaprosiłem moich bliskich, siadając na kanapie w salonie, gdzie po zajęciu miejsca przez nasze dzieci i mojego męża zacząłem spokojnie czytać książkę, która opowiadała o małym kotku o imieniu cukierek i tym jak bardzo niesfornym był kocurkiem, dzieciom książka bardzo się podobała, a dla mnie była łatwa i przyjemna, a więc i ja chętnie ją czytałem, poświęcając im ten czas, nim nadszedł czas na zabawę, drobne sprzątanie, kolację, bajkę na dobranoc i pożegnanie się z mężem, który znów opuścił nasz dom, pozostawiając mnie samego, z powodu czego znów nie potrafiłem zasnąć.

I tak o to minął pierwszy tydzień pracy Soraya, czy byłem szczęśliwy, z powoduje jego pracę? Nie, a wszystko dlatego, że nie potrafiłem bez niego spać, dzieci miały pójść do szkoły, a my mieliśmy mieć więcej czasu dla siebie, niestety tego czasu nie mieliśmy w ogóle. On za dnia spał po ciężkiej pracy, popołudniami poświęcał czas naszym dzieciom, które bardzo chciały naszej atencji, a gdy nadszedł czas, wieczorami ruszał do pracy.
Cóż nic przecież się nie stanie, jak kilka dni lub tygodni będziemy się mijać, w końcu, gdy miał tylko wolny weekend była okazja, aby chociaż porozmawiać nim znów dzieci pragnęły uwagi, nie mówiąc już o tym, że nasze maluchy miały prace domowe, w których musieliśmy im pomagać, aby nie poszły do szkoły bez nich...

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz