wtorek, 5 marca 2024

Od Mikleo CD Soreya

A on znów swoje, jest tak samo zmęczony, jak ja, a nawet zdecydowanie bardziej, a mimo to jak zwykle chcę coś robić, bardzo chcąc, abym to ja odpoczywał, gdy sam jest w nie najlepszym stanie.
- Nie Sorey, ty masz odpoczywać, z resztą jutro jest w weekend. A to oznacza, że dzieci nie muszą wcześnie wstawać, a więc każdy z nas będzie miało okazję aby porządnie się wyspać - Odpowiedziałem, w oddali dostrzegając nasz domek, do którego chętnie już wrócimy, aby położyć się do łóżka i trochę zdrzemnąć przed odebraniem naszych pociech ze szkoły, a przynajmniej to ja musiałem je odebrać, a nie mój mąż który musiał odpocząć po nocnej zmianie w pracy.
- Dlaczego jesteś taki uparty? Przecież widzę, że jesteś zmęczony i powinieneś odpocząć - Odparł, nadal próbując przekonać mnie do odpoczynku naturalnie jutrzejszego odpoczynku, aby to on zajął się dziećmi i innymi sprawami ich dotyczącymi.
- Przygadał kocioł garnkowi, ty wcale lepiej nie wyglądasz i również jesteś przemęczony, bo chodzisz do pracy, a więc bardzo cię proszę, nie kombinuje, ja sobie poradzę. Wyśpię się, odpocznę i jutro zajmę się dziećmi, gdy ty będziesz odpoczywał po ciężkim tygodniu pracy i małej ilości snu która ewidentnie utrudnia ci życie i widzę, to patrząc na twoją zmęczoną twarz - Wyznałem, mówiąc mu tylko to, co widzę, niczego sobie nie wymyślając.
- I kto to mówi? Sam nie wyglądasz najlepiej - Stwierdził, gdy tylko znaleźliśmy się w naszym bezpiecznym domu, gdzie mogliśmy wspólnie zająć łóżko w sypialni, spokojnie przytulając się do swoje ciało, aby móc iść spać.
- Wiem, widzę się w lustrze, ale to nic, ja mam więcej okazji do snu niż ty - Ziewnąłem cicho naprawdę zmęczony tą kolejną nieprzespaną nocą.
- No nie wiem a.. - Zaczął, ale szybko położyłem dłoń na jego policzku, uśmiechając się do niego łagodnie.
- CI... Już bądź cicho, korzystaj z ciszy i spokoju - Poprosiłem, kładąc się z nim na łóżku, wtulając się w jego ciało, chcąc już spać.
- No dobrze, porozmawiamy o tym później - Zapewnił mnie, całując w czoło, a to szczerze było, ostatnie co pamiętałem, gdy zamknąłem swoje oczy, odpływając do krainy snów.

Gdy otworzyłem ponownie swoje oczy, westchnąłem cicho, widząc zegar, pora moja nadeszła, abym poszedł po dzieci, odbierając je ze szkoły.
Nie mogąc się spóźnić, wstałem cicho z łóżka, poprawiając się po śnie, mogąc pójść do szkoły.
Mimo zmęczenia ruszyłem w drogę, sprowadzając Haru i Hane do domu gdzie od razu zaczęły opowiadać mi, co robili i jak świetnie się bawiły a zajęciach, z czego się bardzo cieszyłem, od początku czułem, że nasze dzieci będą, się w szkole świetnie bawiłem. I, że żadnych problemów tam nie będzie, tak jak nasze poprzednie dzieci nie miały problemów w szkole. Tak i te ich nie mają i niech tak pozostanie, bo nie chce, aby niepokój mojego męża stał się faktem, a dzieci z tego powodu cierpiały, czują się w szkole dobrze i niech tak pozostanie.
Po powrocie do domu maluchy od razu zajęła się zabawą, w której im towarzyszyłem, starając się być na tyle cicho, na ile tylko się dało, aby tatuś mógł odpocząć po pracy.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz