Czy mogliśmy iść na spacer? W sumie to, czemu nie, na dworze było ciepło, a to oznaczało, że dzieci się nie przeziębią, a i mój mąż chyba nie powinien mieć problemów z temperaturą.
- Jeśli chcesz, możemy iść - Zgodziłem się, jednocześnie dając mu wolną rękę, w końcu i on może zdecydować czy chcę iść, czy też nie, nie tylko ja muszę i będę decydował o wyjściu na dwór a konkretnie na spacer.
- A ty chcesz? - I znów chcesz rzucić całą odpowiedzialność w podejmowaniu decyzji na mnie, dlaczego sam nie może tego zrobić? Przecież jest tak samo ważny, jak ja albo po prostu zadaje mi pytanie, aby być pewien mojej opinii w tej sprawie, tego nie wiem, ale moją opinię już mu powiedziałem.
- Mogę iść, nie mam i tak nic wielkiego do zrobienia, a więc chętnie pójdę na ten spacer - Przyznałem, czym uszczęśliwiłem moje męża, a i dzieci, które już były gotowe do wyjścia na dwór.
- Świetnie w takim razie dzieci uwierzcie się i możemy wychodzić - Sorey zwrócił się do naszych pociech, które od razu ruszyły, biegiem do swoich pokoi szykując się do wyjścia.
- A może ty chciałbyś zostać w domu? Odpoczniesz, trochę się wyśpisz, a wtedy na pewno poczujesz się lepiej - Na jego propozycje chciałem się zgodzić, ale wiedziałem, że nie mogę, od snu jest noc, a jeśli teraz pójdę spać w nocy, nie będę, umiał tego robić, a przecież muszę spać nocą, a nie za dnia.
- Nie chce spać, to znaczy jestem zmęczony to prawda, jednakże nie chcę tego robić, bo co ja robić będę nocą? - Wytłumaczyłem, może i zadając pytanie, ale to pytanie kierowałem bardziej do siebie niż do niego, bo jak on może mi odpowiedzieć na pytanie, na które ja nie znam odpowiedzi? No właśnie nie mogą, a tego jestem doskonale świadom.
- No nie wiem, może będziesz próbował zasnąć - Stwierdził, na co pokręciłem głową, on we wszystkim znajdzie jakieś plusy, których ja nie mogłem dostrzec.
- Oczywiście, łatwo się mówi, trudniej się robi, idą z wami, nie chce sam siedzieć w domu - Stwierdziłem, nie mając zamiaru zmienić zdania, pójdę z nimi, trochę sobie pochodzę, wymęczę się i może akurat pójdę od razu spać, to znaczy może nie tak od razu, bo w końcu będę musiał z mężem położyć dzieci spać. No ale od razu po ich kąpieli i położeniu iść spać sam się położę, o ile będę zmęczony, bo z tym różnie akurat bywa.
- Jesteś tego pewien? - Podpytał jak zwykle przesadnie o mnie zmartwiony. A po co? Przecież gdybym czuł się źle, to na pewno nie zgodziłbym się na żaden spacer, to chyba logiczne prawda?
- Tak, jestem pewien - Zapewniłem go, podchodząc bliżej, aby ucałować jego policzek, chcąc, aby się uspokoił. Jak dobrze, że w tej sytuacji jest aniołem, nie chciałbym, aby coś mu się stało, na szczęście będąc aniołem, nie zachoruje i nie dostanie żadnego zawału serca, a to jest najważniejsze. - No nie martw się tak o mnie. Jestem dorosły i wiem, kiedy nie mam na coś siły i ochoty - Zapewniłem, uśmiechając się do niego ciepła.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz