Delikatnie zmarszczyłem brwi na jego słowa. Pięć godzin to całkiem dużo czasu, jak chodzi o sen. Co prawda, zazwyczaj spałem bardzo długo, gdybym mógł spać, to chyba spałbym do południa, i to może właśnie jest mój błąd. Za bardzo się rozleniwiłem i przyzwyczaiłem ciało do dłuższego snu, i teraz tylko na tym tracę. Niepotrzebnie tracę czas na sen, podczas kiedy mogę ten czas wykorzystać dla mojej rodziny. A wyśpię się po śmierci, czy jak to się mówi.
- Nic mi się nie stanie. A teraz, póki mogę, chcę z wami spędzić dużo czasu, ile tylko jestem w stanie – wyjaśniłem, popijając... którą to już kawę? Nie mam pojęcia. Na pewno to już którąś z kolei. I praktycznie żadnych efektów, poza oczywiście cudownym smakiem. – Poza tym, ty mnie nie posłuchałeś, jak ci mówiłem, że po nieprzespanej nocy chciałeś pracować. A ja jednak dzisiaj coś spałem, więc jestem na lepszej pozycji niż ty – wyjaśniłem, uśmiechając się łagodnie.
- Ale ty masz pracę, w której łatwo o jakiś uraz – wyjaśnił, dalej się o mnie martwiąc.
- Uraz mózgu już jakiś muszę mieć, skoro taki głupi jestem, więc nic gorszego mnie nie może spotkać – odpowiedziałem bez namysłu, na co dostałem w tył głowy. Przepraszam bardzo, a to za co? Za głoszenie prawdy? To takie trochę niesprawiedliwe. – Za co to niby? – bąknąłem, patrząc na niego z pretensją w oczach. Nie bolało to jakoś bardzo, no ale sam fakt tego, że mnie tak uderzył, nie był przyjemny.
- Za twoje słowa. Nigdy więcej nie mów tak o sobie. A już na pewno nie przy dzieciach – ostatnie zdanie dodał bardzo cicho, by dzieci przypadkiem nie usłyszały. Dalej nie rozumiałem, o co mu chodziło. Przecież powiedziałem prawdę. Byłem głupi, to stwierdzenie faktu jest. Czy mogło to wynikać z jakiegoś urazu głowy? Bardzo prawdopodobne. Z tego co pamiętałem, w najlepszym stanie mnie nie znaleziono. Może na głowę upadłem, czy coś. Albo po prostu to cecha wrodzona. Stojąc przed tymi dwiema opcjami to zdecydowanie bardziej wolałbym, by to był to uraz głowy. Bo uraz nie jest dziedziczny. A taka wrodzona głupota? Już tak.
- Właśnie, bo ty tato jesteś bardzo mądry – odezwał się Haru, czym trochę mnie zaskoczył. No bo nasz syn mimo wszystko zawsze bardziej był za mamą był. Nie, żeby się do mnie jakoś źle odzywał, ale jednak mamę zawsze bardziej słuchał. Nie to, co mnie. Na mnie praktycznie uwagi nie zwracał. To było całkiem miło.
- Widzisz? Nawet dzieci to dostrzegają – odezwał się zadowolony Miki, gładząc naszą pociechę po niesfornych, białych włoskach.
- Bo są mądre po mamie. No dobrze, już nie będę – dodałem szybko, dostrzegając jego oburzone spojrzenie.
- No ja myślę. A teraz idź się może jeszcze połóż na chwilę, trochę czasu jeszcze masz – zaproponował mi, na co pokręciłem głową przecząco. Nie ma mowy, że ja się teraz położę spać. Muszę wysłuchać dzieci do końca. Pomóc Mikiemu przy obiedzie. Zająć się zwierzakami. Położyć dzieci spać. I pewnie jeszcze by się coś znalazło, jakbym się tylko nad tym tak dłużej zastanowił.
- Nie mogę, mam rzeczy do roboty. Poza tym, i tak ostatnio za długo śpię, muszę od tego ten organizm odzwyczaić – odpowiedziałem hardo, powstrzymując się od ziewnięcia.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz