Patrzyłem na niego w milczeniu przez kilka sekund, analizując jego słowa, no i doszedłem do wniosku, że mu tak niezbyt wierzę. I że się o niego martwię. Przecież widzę, że jest zmęczony, dostrzegam, że mało śpi, i to chyba jeszcze mniej ode mnie, a to nie tak powinno wyglądać. On przecież ma w przyszłym tygodniu pracę zacząć. I jak to wyglądać będzie, kiedy się to zacznie? Przecież fizycznie to sobie rady nie da, ale wszystkim będzie mówił, że da, i będzie się powoli doprowadzał na kraniec wycieńczenia. I później ja się będę o niego zamartwiał strasznie, a jak się zacznę martwić za bardzo, ma to dziwny wpływ na moje serce. Albo psychikę, która wyobraża sobie, że mnie serce boli, i dlatego wtedy, jak Hana została porwana, tak bardzo źle się czułem. Na szczęście wydarzyło się to jeden, jedyny raz i nie chciałbym nigdy, by się to powtórzyło, i to porwanie, i mój nagły stan zdrowia.
- No nie powiedziałbym. A pamiętasz swoją pracę w szpitalu? Wszyscy wykorzystywali twoje dobre serce i twoje moce, ty się dawałeś i prawie nieszczęście z tego wynikło. Nie chcę, by to znów się powtórzyło – odparłem, nie spuszczając z niego wzroku.
- Ale teraz nie wykorzystuję swoich mocy i czuję się świetnie. Tylko niewyspany jestem. Jutro się wyśpię i będę czuł się wspaniale. A teraz musimy się pospieszyć, bo dzieci same sobie na spacer pójdą – pospieszył mnie, uśmiechając się do mnie łagodnie, a następnie zniknął w korytarzu. No i co ja z nim mam? Teraz nie spuszczę z niego wzroku, bo będę się martwił, że mi nagle tu zasłabnie, albo coś w tym stylu. Próbowałem jednak go przekonać, i co? I w ogóle się mnie nie słuchał. A później płacz będzie.
Nie mając innego wyjścia ogarnąłem się szybko i poszedłem za nimi, nie chcąc zostać w tyle. Taki godzinny spacerek powinien mi zrobić dobrze, może trochę się rozbudzę i zacznę nieco sprawniej myśleć? Bo to tej pory no to mi to tak troszkę średnio szło. Znaczy się, zawsze mi to średnio szło, bo ja to jednak beznadziejny byłem, jak chodzi o myślenie, no ale teraz po wstaniu to mi szło tak wyjątkowo opornie.
Wspólny spacer z rodziną był jak zawsze przyjemny, chociaż cały czas uważnie przyglądałem się Mikleo, czy aby na pewno nic złego się mu nie dzieje. Bardzo fajnie spędzało się czas w ten sposób, zwłaszcza, że byłem trochę bardziej wyspany niż w ostatnich dniach, chociaż to zdarzyć się w ogóle nie powinno. Powinienem na następy raz poprosić Mikiego, by mnie budził, kiedy o wstaje. Wtedy nasze życie będzie lepsze, bo przecież jeszcze więcej czasu będziemy spędzać razem. Co prawda miałem nadzieję, że odbijemy sobie te wszystkie dni mojej pracy, kiedy już ją skończymy, ale do tej pory i tak powinniśmy się sobą cieszyć.
- Może pójdziesz spać? Przygotuję dzieciom kolację, a później je wykąpię i położę spać, a ty już możesz się teraz położyć. Jest już wieczór, a wieczór to już przecież jak noc jest, więc spokojnie możesz iść spać – odpowiedziałem, kiedy już wróciliśmy do domu i pomogliśmy dzieciom w zdjęciu bucików i kurteczek. Maluchy poszły pobawić się z kociakami, a my jeszcze na chwilę zostaliśmy w korytarzu. Nie wiem, jak Miki, ale ja tam bym się z chęcią położył, ale ja już się tam wyspałem i teraz musiałem podziałać i pomóc Mikiemu w domu, to przecież należy do moich obowiązków.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz