Wyjątkowo obudziłem się przed Haru, a to mogło oznaczać tylko jedno; późno w nocy zasnął. A ja tego nie zauważyłem. Zasnąłem niemalże od razu, kiedy tylko ukryłem się w jego ramionach. Nie wróży to o mnie najlepiej, chyba jako partner powinienem dopilnować, by zasnął przede mną. Pewnie kiedy ja spałem, on myślał o przeróżnych rzeczach, o których tak właściwie myśleć nie powinienem. Bardzo balem się, że wpadnie na jakiś dziwny pomysł, że dla mojego bezpieczeństwa powinien stąd zniknąć, albo że go nie kocham, albo jeszcze jakieś inne przedziwne myśli prowadzące do zerwania.
Powoli wysunąłem się z jego ramion, i udałem się do łazienki, by się umyć. I pomyśleć. Musi istnieć coś, co sprawi, że się uspokoi, wróci do normalności. Był w końcu ludzki przez ponad trzydzieści lat. A skoro jego rodzina ze strony ojca przez tyle lat miała wielką rezydencję wraz z rozległymi ziemiami, to musiała jakoś egzystować wśród ludzi. Właśnie, te ziemie... kiedy szukałem informacji o jego rodzinie, rzuciła mi się informacja o tym, że aktualnie są one na sprzedaż za niemałą sumkę. Może by się dało coś tam znaleźć, jak nie o przypadłości Haru, to może o jego rodzinie, i gdzie się podziewa. Oficjalnych papierów o tym, że nie żyją, nie znalazłem, a z tego, co pamiętałem, powinien mieć wuja. O ile i on dalej żyje. Ale zakup i odwiedzenie tego miejsca byłoby idealnym początkiem. A działać musimy szybko, bo jednak bardzo chciałbym zdążyć na nasz ślub, który zbliża się do nas wielkimi krokami.
Z takim postanowieniem dokończyłem kąpiel, ubrałem się trochę bardziej swobodnie, i udałem się do Suzue, dając Haru wypocząć. Może jak wypocznie, trochę będzie z nim lepiej? Tego mu życzyłem. To, jak się teraz czuje, i że ta bestia się w nim przebudziła, było tylko i wyłącznie moją winą. Nie dość, że kazałem mu wyjść do ludzi, co skończyło się tragicznie, to jeszcze całkowicie rozkleiłem się przed nim, kiedy dostałem list od Kaito, co wywołało w nim potrzebę obronienia mnie i go zabił. Miałem nadzieję, że uda mi się to odkręcić. I mu pomóc. Jak nie wróci do siebie, nigdy sobie tego nie wybaczę.
Poprosiłem moją kuzynkę, by w moim imieniu wykupiła ziemie należące niegdyś do Haru, włącznie oczywiście z rezydencją, a także dokupiła kolejną porcję eliksiru. Być może będzie musiał go pić regularnie, by ukrywać te wilcze znaki? Sam już nie wiem, nie zaszkodzi spróbować, a przynajmniej tak mi się wydaje. Wracając do pokoju poprosiłem służkę o przyniesienie mi oraz Haru śniadania i kawy.
Kiedy wróciłem do sypialni, Haru dalej spał. Usiadłem obok niego na materacu i zacząłem gładzić go po włosach, delikatnie przy okazji drażniąc jego uszy. Pamiętałem doskonale, że Haru bardzo nie lubił niemiłych pobudek, a to aktualnie była najmilsza pobudka, na jaką było mnie stać, i przy których to nie naruszę żeber. Na inne czynności Haru będzie musiał poczekać do nocy poślubnej, o ile w ogóle do niej dojdzie, bo jak ślubu nie będzie, o to siłą rzeczy i tego nie będzie.
- Dzień dobry – odezwałem się, kiedy Haru otworzył swoje oczy, które przez cały czas pozostały wilcze. Chyba to się nigdy nie zmieni... cóż, nawet się do nich już przyzwyczaiłem. Najważniejsze, by pozostał ten piękny, złoty kolor. Nic więcej nie potrzebuję.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz