No dobrze skoro on chce odpoczywać, niech odpoczywa, ja w tym czasie podniosłem się z łóżka, ruszając do łazienki, gdzie najpierw umyłem swoją twarz i zęby ruszając na poszukiwanie mojego wujka, którego chciałem zapytać o coś do jedzenia dla mojego panicza, ja sam jeść nie musiałem, nie byłem na tyle głodny, aby jeść, jedzenie ludzkiego mięsa naprawdę bardzo mnie zapełniły, jednak jeśli jedzenie tu jest, to na pewno je zjem, doskonale wiedząc, jak źle na to patrzy, gdy ja nie będę jadł.
Rozglądając się po rezydencji, napotkałem mojego wujka, który siedział w starym fotelu, patrząc w stronę okna.
- Szukasz mnie? - Zapytał, nawet nie odwracając głowy w moją stronę, no tak słuch doskonały, a to akurat jest całkiem przydatne, no przynajmniej dopóki nie jest zbyt głośno, w takim wypadku nie jest, wcale tak kolorowo jakby się chciało.
- Tak, szukałem, chciałem zapytać, czy może znajduje się tu coś do jedzenia - Na moje pytanie odwrócił głowę, w moją stronę przyglądając mi się bardzo uważnie, tak jakby widział mnie pierwszy raz, jego spojrzenie, jak i zachowanie chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, a nawet przerażać.
- Mam, możecie zjeść wszystko, znajduje się w kuchni - Jego odpowiedz, wywołała u mnie uśmiech, przynajmniej teraz mogę zrobić coś dobrego dla mojego ukochanego.
Ruszając do kuchni, zobaczyłem, że nie ma w niej za dużo jedzenia, no nic najważniejsze, że coś mogłem mu zrobić, nie będzie to super posiłek, ale na to nie jestem w stanie nic już poradzić, zwyczajne kanapki i herbata, tylko tyle mogłem mu zaoferować.
- Już jestem, niestety nie ma tu za dużo jedzenia, dlatego byłem w stanie zrobić tylko kanapki i herbatę. Wiem, że to byle co ale zawsze coś - Stwierdziłem, podchodząc do niego z jedzeniem, na które spojrzał z niezadowolenie, cicho wzdychając.
- Jakoś to przełknę, chociaż nie powiem, abym to lubił - Stwierdził, mimo niezadowolenia zaczynając jeść kanapki, które mu zrobiłem.
To śniadanie pierwszy raz było aż takie cóż byle jakie trochę tak jakbym znów był u siebie w moim małym starym domku.
Rozglądając się po rezydencji, napotkałem mojego wujka, który siedział w starym fotelu, patrząc w stronę okna.
- Szukasz mnie? - Zapytał, nawet nie odwracając głowy w moją stronę, no tak słuch doskonały, a to akurat jest całkiem przydatne, no przynajmniej dopóki nie jest zbyt głośno, w takim wypadku nie jest, wcale tak kolorowo jakby się chciało.
- Tak, szukałem, chciałem zapytać, czy może znajduje się tu coś do jedzenia - Na moje pytanie odwrócił głowę, w moją stronę przyglądając mi się bardzo uważnie, tak jakby widział mnie pierwszy raz, jego spojrzenie, jak i zachowanie chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać, a nawet przerażać.
- Mam, możecie zjeść wszystko, znajduje się w kuchni - Jego odpowiedz, wywołała u mnie uśmiech, przynajmniej teraz mogę zrobić coś dobrego dla mojego ukochanego.
Ruszając do kuchni, zobaczyłem, że nie ma w niej za dużo jedzenia, no nic najważniejsze, że coś mogłem mu zrobić, nie będzie to super posiłek, ale na to nie jestem w stanie nic już poradzić, zwyczajne kanapki i herbata, tylko tyle mogłem mu zaoferować.
- Już jestem, niestety nie ma tu za dużo jedzenia, dlatego byłem w stanie zrobić tylko kanapki i herbatę. Wiem, że to byle co ale zawsze coś - Stwierdziłem, podchodząc do niego z jedzeniem, na które spojrzał z niezadowolenie, cicho wzdychając.
- Jakoś to przełknę, chociaż nie powiem, abym to lubił - Stwierdził, mimo niezadowolenia zaczynając jeść kanapki, które mu zrobiłem.
To śniadanie pierwszy raz było aż takie cóż byle jakie trochę tak jakbym znów był u siebie w moim małym starym domku.
Daisuke skrzywił się po zjedzeniu śniadania, popijając wszystko herbatą.
- Nigdy więcej nie chce tego jeść - Mruknął, niezadowolony kręcąc swoim nosem.
- Spokojnie, nie będziesz musiał, u siebie w rezydencji masz dużo lepsze rzeczy - Stwierdziłem, całując go w policzek, łagodnie przy tym uśmiechając.
- Nie mój drogi, nie tak powinieneś to powiedzieć, nie w mojej - Gdy to powiedział, przyjrzałem mu się uważnie, przechylając głowę w bok.
- Nie w twojej? A w czyjej? Przecież nie jest twojej babci - Zauważyłem, marszcząc swoje brwi, nie rozumiejąc, co siedzi mu w tej chwili w głowie.
Daisuke spojrzał na mnie, kładąc dłoń na swoim czole, kręcąc swoją głową z niedowierzaniem, a mu, o co tym razem chodzi? Przecież ja dobrze powiedziałem.
- Haru rezydencja nie jest moja, ona jest nasza - A z tym akurat się zgodzić nie mogłem, rezydencja jest jego, nie nasza.
- Oj nie skarbie ta rezydencja jest twoja, a nie nasza, nasza by była, gdybyśmy byli małżeństwem, a nim będziemy dopiero za trzy tygodnie - Wyjaśniłem mój punkt widzenia, uważając, że tak właśnie jest, na razie nic nie jest moje, tego jestem świadom i zdania nie zmienię.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz