Oczywiście, że było miło zjeść znów razem obiad. Ogólnie miło było znów być razem, nawet w tej nie do końca uporządkowanej sypialni. Taki bałagan naprawdę kłuł mnie w oczy. Nie pamiętam, kiedy ostatnim razem znajdowałem się w takim nie do końca uporządkowanym miejscu. Brudno tu raczej nie było, gdyż kiedy tu ostatnim razem byłem, Haru nieco tu posprzątał, ale te porozrzucane ubrania, które ewidentnie się nadawały do prania, i nieład trochę mnie irytowały. Rozumiem chwilowy nieporządek, porozrzucane ubrania na chwilę przed seksem, ale to? To jednak trochę taka przesada była.
– Byłoby jeszcze milej, gdyby było tu posprzątane – powiedziałem trochę uszczypliwie, nie mogąc tego znieść.
– Zaraz zjemy, to wszystko to posprzątam – obiecał, uśmiechając się przepraszająco. – Naprawdę nie miałem czasu. I siły.
– A na przygotowywanie posiłków i ich spożywanie miałeś czas? – spytałem, zerkając na niego, ale nie na długo. Już i tak wiele wyczytał z mojej twarzy, i to jeszcze coś, czego nie chciałem, by dojrzał. Ślub jest czymś, za co w większej mierze odpowiadam ja, i na moich barkach spoczywa to, by był on idealny. A Haru mi pomoże w dekoracjach i przygotowywaniu menu. Gdybym miał to wszystko sam na głowie, nie wiem, jakbym sobie z tym wszystkim poradził.
– Na szczęście tak, i to był jedyny czas, kiedy miałem wolne. Ledwo zjadłem, a już się wuj pojawiał i wyciągał mnie na trening – wyjaśnił.
– Chwilę mnie nie ma i ty już zaczynasz żyć w brudzie i dawać sobie wejść na głowę – mruknąłem, kręcąc z niedowierzaniem głową.
– Co ja ci poradzę, bez ciebie nie potrafię żyć – wyznał, szczerząc się głupkowato. – Smakowało? – dopytał, zabierając ode mnie pusty już talerz.
– Tak. Ale skoro chcesz pomóc w przygotowywaniu dań, musisz popracować nad wyglądem. Na weselu wszystko musi ładnie wyglądać – odpowiedziałem, dopijając wino. Ja już się nauczyłem, że jego dnia wyglądają trochę tak nie do końca smakowicie, ale za to wiem, że smakują. No ale co sobie pomyślą goście, którzy takową papkę zobaczą? Co prawda, Haru nie będzie pomagał we wszystkim kucharzom, bo najwięcej będzie się gotować w dniu wesela, no ale myślę że i tak będzie im pomagać ten dzień, dwa przed. Co prawda, będą tam kucharze, i będą go pilnować, ale jak się Haru nauczy ładnie dania podawać, to później mi będzie takie serwował. A jak coś dobrze smakuje, i ładnie wygląda, to wtedy jest najlepiej.
– Będę się starał najlepiej, jak potrafię. Zaraz wrócę do ciebie i tu posprzątam – obiecał, znikając z naszymi talerzami.
No i cóż ja miałem zrobić? Wypiłem resztę wina, wstałem z łóżka, założyłem na swoje ciało cieniutki szlafrok, dolałem wina i wyszedłem na balkon, by nie musieć siedzieć w tym... cóż, może nie syfie, ale w nieporządku. Poza tym, muszę pomyśleć nad dniem jutrzejszym, by jak najefektywniej go wykorzystać.
– Takiego stroju jeszcze na tobie nie widziałem – usłyszałem w pewnym momencie za sobą głos Haru.
– Może dlatego, że zawsze zakładałem twoje koszule do łóżka. Dzisiaj też bym założył jedną z nich, ale chyba żadna nie była świeża. Podoba ci się to, co widzisz? – spytałem, odwracając się przodem w jego stronę.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz