Byłem naprawdę wściekły na mojego wujka, ja rozumiem, że nie lubi Daisuke, ale żeby zabierać moją korespondencję? To już zdecydowanie przesada, jak ja go zaraz dopadnę.
- Gdzie jesteś Ichiro? Pokaż się! - Krzyknąłem, całkowicie zapominając o bożym świecie a przy okazji o moim narzeczonym, które zapewne będzie na mnie o to zły. Szkoda, tylko że o tym nie pomyślałem wcześniej.
- Czego się tak wydzierasz? Chcesz od razu zacząć trenować? Nie masz jeszcze dość? - A on jak zawsze patrzył na mnie z góry, drwiąc sobie ze mnie, ze wszystkiego, co powiem i ze wszystkiego, co zrobię, a w tym momencie drażniło mnie to jeszcze bardziej niż zwykle.
- Gdzie jest mój list? - Nie tłumacząc mu, o jaki list mi chodzi, a raczej od kogo od razu na niego naskoczyłem.
- O jaki twój list ci chodzi? O żadnym liście nic mi nie wiadomo - Stwierdził, robiąc głupka z siebie czy może ze mnie? Zapewne ze mnie, bo akurat to wychodzi mu najlepiej.
- Nie udawaj głupa list od Daisuke który zabrałaś, a który miał trafić do mnie - Starałem się nie dawać sprowokować, chociaż nie było to wcale takie proste, mój wuj był mistrzem prowokowaniu mnie do gniewu. A wszystko po to, aby uczyć mnie kontrolowania emocji, chociaż w tej chwili mógłby sobie to odpuścić.
- Od jakiegoś Daisuke? Nikogo takiego nie znam - A ta akurat odpowiedź bardzo mnie zaskoczyła, Jak to nie wie, kim on jest? Przecież go poznał, jest moim narzeczonym i dobrze o tym wie, co on w tej chwili próbuję ugrać?
- Ode mnie - W tej chwili w salonie pojawił się mój cudowne narzeczony, który zapewne wciąż się na mnie złością i który jak zauważyłem, dźwigał te wszystkie ciężkie rzeczy. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, co miałem przynieść do rezydencji, od razu ruszyłem w jego stronę, aby zabrać te wszystkie ciężkie rzeczy, nie chcąc, aby je dźwigał.
- A to ty... No tak, całkowicie o tobie zapomniałem, po co w ogóle tu wróciłeś? Będziesz tylko przeszkadzał Haru w nauce - Ichiro był naprawdę oschły dla mojego panicza, ewidentnie go nie lubiąc i to ze wzajemnością.
- Po pierwsze mam prawo tu przyjechać, bo ziemię są moje, a po drugie odwiedzam mojego narzeczonego, którego również mam prawo odwiedzić - Syknął w jego stronę, nawzajem piorunując się tym pełnym nienawiści spojrzeniem.
- Ty nie odwracaj kota ogonem, gdzie jest list? - Mój wuj westchnął ciężko, tak jak byśmy go irytowali samą swoją obecnością.
- Wrzuciłem go do kominka, jesteś tu, a więc masz zająć się treningiem, a nie tracić czas na pisanie listów do jakiegoś tam chłopaka, bez którego możesz przeżyć - No i znów się zaczyna, on będzie obrażał Daisuke, a mój panicz nie będzie mu dłużny i tak o to Ichiro rozpoczął wojnę.
- Jak śmiałeś wyrzucić list należący do mnie? - Syknąłem, czując jak buzuje we mnie krew.
- Nie będę dyskutował z wami, nie marnuj za wiele czasu, czeka cię dziś praca - Całkowicie miał gdzieś to, co zrobił i to, co do niego mówimy, znikając nam z oczu.
Ciężko westchnąłem, kładąc dłoń na swojej głowie.
- Przepraszam cię za niego, to
skończony dupek - Musiałem przeprosić za mężczyznę, doskonale wiedząc, że on sam tego nie uczyni, mimo że powinien.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz