wtorek, 25 czerwca 2024

Od Daisuke CD Haru

 Czemu ja go jeszcze stąd nie wywaliłem i nie nasłałem na niego gwardii? Mężczyzna nie dość, że grał mi na nerwach, to jeszcze grzebie w moich rzeczach. Następnym razem będę wysyłał pakunki, nie torby, i jeśli będzie w nich grzebał, będzie to przynajmniej widać od razu. 
– Ma szczęście, że jest twoją rodziną – burknąłem niezadowolony, kładąc dłoń na żebrach. Możliwe, że trochę przegiąłem w tym tygodniu, owszem, ale nie jakoś bardzo. Po prostu zamiast odpocząć, kiedy żebra mnie bolały, to działałem dalej, więc to chyba nic takiego. Ale za to dopilnowałem, by wszystkie elementy do tego gigantycznego namiotu były na miejscu, i już od przyszłego tygodnia już będzie można go stawiać. I zająć się naszym małym kobiercem. I w ostatnim tygodniu dekoracje, by wszystko było jak najświeższe i najpiękniejsze. Ostatni tydzień będzie najintensywniejszy, bo trzeba będzie się zająć dekoracjami, jedzeniem, tortem... Jeszcze w przyszłym tygodniu muszę odebrać obrączki oraz stroje. Jutro zdecydowanie muszę wracać do domu. I pytanie, czy Haru może wracać ze mną, czy jeszcze potrzebuje czasu na naukę. Może i trening jest wycieńczający, ale ewidentnie to działa, skoro się zdenerwował i dalej jest sobą. 
– I ma szczęście, że jesteś tak niesamowicie cierpliwy – odpowiedział, uśmiechając się do mnie, czego nie odwzajemniłem. – Co się dzieje? 
– To, że listu nie dostałeś, nie usprawiedliwia cię. Dalej mogłeś do mnie napisać. I to napisać cokolwiek zrobić– odpowiedziałem niezadowolony, poprawiając na ramieniu torbę ze swoimi rzeczami i udając się na górę, do pokoju, w którym kiedyś spaliśmy. Owszem, nie odpisał na mój list, bo nie wiedział, że go wysłałem, ale sam też mógł wpaść na to, by coś napisać. Na to wytłumaczenie żadnego nie ma. 
Haru nie szedł za mną. I dobrze, bo nic, co by w tym momencie powiedział, nie pomogłoby. Za to mógłby zrobić coś, bym mu wybaczył. Na przykład obiad. Nic dzisiaj nie jadłem, dlatego nie pogardziłbym obiadem. I winem do tego. A przyniosłem butelkę wina, właśnie na ten wieczór. Powinien zrozumieć aluzję, jeżeli troszkę pomyśli. 
Kiedy znalazłem się w sypialni, położyłem torbę na ziemi. Nie panował tu jakiś specjalny porządek. Łóżko jako tako pościelone, szafa otwarta, na krześle przewieszone kilka rzeczy... chwilę mnie nie ma, i w jakich on warunkach żyje? Nieco zdegustowany wziąłem z torby piżamę, czyli krótkie spodenki oraz koszulkę, stworzone z cudownej satyny. Chciałem się przebrać w jego koszulę, ale szczerze, trochę się obawiałem, w jakim stanie one są. Co jak co, ale nie chcę zakładać jakiejś przepoconej koszuli. To byłoby obrzydliwe. 
Nie brałem specjalnie długiej kąpieli. Chciałem tylko się obmyć, bo jazda w słońcu do najmilszych nie należała, przebrać w coś wygodnego, i na chwilę się położyć. Moje żebra dawały mi jasno znać, że potrzebowały chwili spokoju. Może coś poczytam. W samym tym pokoju jest tyle pozycji, co w życiu na oczy nie widziałem. Ciekawe, czy jest tu gdzieś biblioteka, ją też bym z chęcią zobaczył. A może się po prostu prześpię, to nie jest taki zły pomysł. Z Haru i tak nie miałem ochoty rozmawiać, będąc obrażonym na niego za to, że o mnie nie myślał, kiedy byliśmy rozdzieleni, bo gdyby pomyślał, to by do mnie napisał. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz