środa, 19 czerwca 2024

Od Daisuke CD Haru

 Musiałem przyznać, trochę mi już brakowało jego zwierzęcych aspektów, zwłaszcza tych uszu i ogona. Przecież one były urocze, i mu pasowały, i miło było je drapać. A jak mu ogon machał, to i na moich ustach pojawiał się uśmiech, bo to było przeurocze. Trzeba patrzeć na plusy, już mnie nie będzie brał na litość, kładąc te swoje uszy i wyglądając przy tym strasznie smuto, no i będziemy mogli wziąć ślub. I to, co moje, będzie jego, i na sam początek dostanie swoje własne włości, ale wpierw się nimi zajmę, nim mu je oddam. Zobaczę, do czego się nadają, co mogę tu wykombinować, zatrudnię ludzi, a potem będę go powoli wprowadzał w zarządzanie całym tym przedsięwzięciem.
- Oczywiście, że się udało, nigdy w ciebie nie wątpiłem – odparłem, wstając z fotela, by położyć dłoń na jego policzku i delikatnie go po nim gładząc. Miło było go widzieć znów takiego radosnego i dumnego. Byłem pewien, że gdyby ten ogon miał widoczny, to merdałby nim, aż miło. I chwila, czy ja nie miałem być na niego obrażony, że nie trzymał mojej strony? Chyba miałem. Ale za zmęczony jestem. Padam na twarz, a jeszcze trzeba się zająć się końmi, i umyć się, i przebrać w coś takiego lżejszego... czysto teoretycznie, trzeba jeszcze zjeść, ale nie wiadomo, czy tu jest jakieś jedzenie. – Jestem z ciebie dumny – dodałem, nie przestając go gładzić po policzku, który, z tego co czułem, już wymagał ogolenia. Jak to jest, że u niego pojawienie się zarostu to kwestia kilku dni, a u mnie.. cóż, niekiedy potrafi się pojawić kilka tygodni, nim stwierdzę, że to najwyższa pora, by się ogolić. Teraz mi to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, bardzo mi to odpowiada, ale kiedyś potrafiłem tego co poniektórym zazdrościć. Dobrze, że już mi przeszło. 
- Ugh – usłyszałem za sobą niechętne westchnięcie jego wuja. Miły humor od razu mi przeszedł. Odsunąłem się od Haru i posłałem jaśnie panu hrabiemu zimne spojrzenie.
- Nauka skończona, a ty miałeś zająć inny pokój, i to na pewno nie ten – syknąłem, mrużąc gniewnie oczy. Nie miałem wyjścia, jak zgodzić się na jego warunki. Pokazał,  że potrafi się wywiązać z obietnicy, więc niestety nie mam wyjścia. Nie wiem jeszcze, co z nim zrobię, kiedy zacznę zatrudniać tu ludzi, ale o tym będę z nim rozmawiać, jak już się zorientuję w sytuacji.
- Tylko cicho mi tutaj – odpowiedział równie wrogo, opuszczając w końcu pokój, w którym spędzimy noc. Albo chociaż kilka godzin, by się przespać, a później wrócić do rezydencji... nie, nie możemy, a przynajmniej on nie może, musi tu się z wujem uczyć. A ja muszę pilnować przygotowań do ślubu. Będę musiał pomyśleć, jak to zrobić. Ale to potem. Teraz konie, kąpiel, ubrać się i spać. I jak trochę snu zaznam, to na pewno będę jaśniej myśleć. 
- Tak właściwie... – zaczął Haru, podchodząc do mnie i przytulając się do moich pleców. – To czemu wykupiłeś to miejsce? Przecież mogliśmy tu przyjść bez tego. 
- To, strażniku Kato, byłoby włamanie. Czynność nielegalna, grożąca więzieniem lub grzywną. Poza tym, chcę ci zwrócić ziemie, które powinny należeć do ciebie. Ale wpierw się trzeba zająć tym miejscem, na pierwszy rzut oka nie wygląda źle, no i twoja rodzina musiała mieć jakieś źródło dochodu, temu się jeszcze przyjrzę. Ale teraz jedyne, o czym marzę, to o spaniu – wyznałem, przecierając zmęczony oczy, bo jeszcze chwila, i zacznę jakieś głupoty gadać. Już teraz powiedziałem coś, co miało pozostać tajemnicą jeszcze przez jakiś czas... teraz jest idealny moment, by coś ze mnie wyciągnąć, bo najmniej myślę.

<Piesku? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz