niedziela, 30 czerwca 2024

Od Haru CD Daisuke

 Zostałem łagodnie obudzony przez mojego pięknego panicza, którego twarz potrafiła rozpromienić każdy mój nowy dzień, niewiarygodne, że ktoś taki jak on pokochał kogoś takiego jak ja, a do tego wszystkiego chcę zostać moim mężem, ja to mam jednak szczęście.
- Dzień dobry skarbie jak ty pięknie dziś wyglądasz - Przywitałem się z moim najpiękniejszym na świecie darem od Boga.
- Dzień dobry - W delikatnym pocałunku złączył nasze usta, pozwalając mi poczuć ten cudowny ich smak. - Już za kilka godzin będę wyglądał jeszcze lepiej - Dodał, tajemniczo się do mnie uśmiechając, a to było bardzo ciekawe, bo czy można wyglądać jeszcze lepiej? Najwidoczniej mój panicz może mnie jeszcze bardziej zaskoczyć.
- W to akurat nie wątpię - W odpowiedzi uśmiechnąłem się szeroko, powoli podnosząc z mięciutkiego materacu, rozciągając swoje zastygłe mięśnie, gotów do najważniejszego dnia w moim, a raczej naszym życiu.
Nie mogąc marnować już więcej czasu, na rozmowy skierowałem swoje kroki w stronę łazienki, gdzie dokładnie zająłem się swoim ciałem, pilnując, aby każdy jego kawałek był czysty i pachnący.
Czas pędził nieubłaganie i nim się obejrzałem, oboje staliśmy na ślubnym kobiercu, gdzie obiecaliśmy sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską, zakładając obrączki na swoje palce, stając się małżeństwem.
Małżeństwem jak to pięknie brzmi, od teraz mam już męża i nic tego nie zmieni, nie pozwolę na to nigdy.
Po złożeniu wieczystej przysięgi nadszedł czas na nasz pierwszy taniec, który wyszedł nam naprawdę pięknie, wszystko było tak, jak sobie tego zaplanowaliśmy.
Goście świetnie się bawili, a to było bardzo ważne, ale nie najważniejsze, w tym dniu to my byliśmy tam najważniejsi, to w końcu nasz dzień i to my mamy bawić się najlepiej.
- Wszystko jest tak, jak sobie tego zaplanowałeś? - Zapytałem, tańcząc z moim świeżo upieczonym mężem.
- Oczywiście, że tak nawet pogoda nie miała prawa się popsuć - Widać było, że był szczęśliwy, a to było dla mnie najważniejsze.
- Bardzo mnie to cieszy - Wyszeptałem, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, który został nam przerwany przez małą słodką kruszynkę, która chwyciła moje spodnie.
- A którzy to do nas przyszedł? - Uśmiechając się do Lan, chwyciłem ją w swoje ramiona, uśmiechając się do niej ciepło.
- Mogę z tobą zatańczyć wujku? - Słysząc jej pytanie i nazwanie mnie wujkiem, poczułem wielką radość w sercu, to takie słodkie.
- Wybacz mi mój kochany, ale tak uroczej damie nie mam serca odmówić - Ostatni raz ucałowałem jego słodkie usta, porywając małą kruszynę do tańca.
Taniec z Lan był świetną zabawą, dając mi chociaż trochę zaspokoić moje pragnienie posiadania potomstwa.
Miło było również się z nią bawić, na chwilę zapominając o własnym weselu.
Lan dość szybko padła trafiając w ramiona taty, pozwalając mi na powrót zająć się moim ukochanym.
Zanim jednak udało mi się dotrzeć do ukochanego, napiłem się trochę z kolegami, mając ochotę na drobne szaleństwo.
Nie chcąc za dużo wypić, dotarłem do mojego panicza, mając ochotę na spędzenie trochę czasu z ukochanym mężczyzną, przytulając się do jego pięknego ciała.
- Jak się bawisz? - Mój panicz odwrócił się w moją stronę, kładąc dłonie na moich ramionach.
- Dobrze, chociaż mógłbym się bawić jeszcze lepiej wraz z tobą z dala od gości - Wyszeptałem, uśmiechając się do niego zadziornie.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz