Czułem się jakoś tak, sam nie wiem, po prostu źle, chciałem dla niego zrobić wszystko, chciałem uratować go przed tym potworem, a gdy już to uczyniłem, mam wrażenie, że jest mną zawiedziony, sam przecież powiedział mi, że nie chciał, abym to właśnie ja go zabił, wiem przecież, że nie zrobiłem niczego za co, może mnie pochwalić i również wiem, że złamałem wszystkie swoje własne zasady, a do tego nie czuje się z tym źle, a to oznacza, że w jego oczach się zmieniłem, a jeśli się zmieniłem, to już nie jestem tym, w którym się zakochał i co ja mam teraz zrobić? Martwi mnie to, że im bardziej będę w jego oczach bestią, tym bardziej będziemy się od siebie oddalać, a nie o to mi chodzi, kocha go i nie chce stracić, tylko dlatego, że moja rodzina była czystej krwi wilkołakami a ja jestem jakąś śmieszną podróbą, która nie radzi sobie z tym, kim nagle się stała.
- Myślisz, że stałem się potworem? - Chciałem szczerze, poznać jego odpowiedz, potrzebowałem tego, aby dowiedzieć się co teraz o mnie myśli, czy się mną brzydzi, czy się mnie boi a może uważa, że już nie jestem sobą, bo chyba nie jestem, stałem się mniej ludzki, ale tylko z powodu głodu, bo teraz gdy już jestem najedzony, czuje, że staje się powoli sobą szkoda tylko, że muszę zaspokoić swój zwierzęcy głód, aby wrócić do swojego ludzkiego ja, co zrobić miałem, aby tego uniknąć, nie chciałem spożywać mięsa czy to ludzkiego, czy zwierzęcego, wole być sobą tym naiwnym głupkiem, który zawsze wierzy w dobro i zmiany, które mogą nastąpić u każdego nawet złego człowieka.
- Myślę, że się zagubiłeś i nie wiesz, jak sobie radzić z tym, kim jesteś - Wytłumaczył, podchodząc do mnie, kładąc ręcznik na mojej głowie, porządnie wycierając moją głowę, naruszając uszy, które były bardzo delikatne i wrażliwe na dotyk.
- Przeraża cię to prawda? - Zapytałem, odwracając głowę w jego stronę, zdejmując ręcznik z głowy.
- Bardziej mnie to niepokoi, mimo to wierze w twoje dobro i jestem pewien, że gdy tylko poradzimy sobie z tym problemem, znów staniesz się tym trochę naiwnym i głupiutkim facetem, którego tak dobrze znałem - Wytłumaczył, trochę krzywiąc się z bólu, najwidoczniej jego żebra dały o sobie znać, mój biedaczek zaraz pomogę mu się położyć do łóżka.
Nie chcąc, aby nadwyrężało swoje żebra, wytarłem się sam, przebierając w czyste ubrania, wypuszczając wodę, rozwieszając mokry ręcznik.
- Chodź, musisz położyć się do łóżka, przeze mnie twoje żebra zostały naruszone - Teraz musiałem zająć się nim, on zajął się mną, a ja zajmę się teraz nim.
Pomagając mu dostać się do łóżka, nakryłem kocykiem, wzywając służbę, przed którą musiałem się ukryć, aby mój panicz mógł poprosić o zioła pomagające mu ulżyć w bólu.
W momencie ukrywania się w łazience spojrzałem w lustro, wciąż widząc wilcze oczy i ostre zęby, dlaczego wciąż wyglądam połowicznie jak potwór, kiedy to minie? A co jeśli w ogóle nie minie? Czy to oznacza, że będę musiał zniknąć? Nie uśmiecha mi się to ale jeśli będzie trzeba, zniknę dla bezpieczeństwa mieszkańców, tego małego miasteczka i co najważniejsze bezpieczeństwa mojego panicza.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz