piątek, 28 czerwca 2024

Od Daisuke CD Haru

 Jeżeli miałbym traktować jego słowa poważnie, wychodziłoby na to, że muszę się uśmiechać, bo bez tego nie jestem tak piękny, jak z uśmiechem. Zawsze uważałem, że uśmiech mi nie pasuje za bardzo. Sprawia, że wygląda mniej poważnie, bardziej chłopięco, dlatego pomimo wszystko zawsze starałem się zachować poważną minę. Akurat z tym problemu nie miałem, przy nikim nie uśmiechałem się tak często i tak szczerze, jak przy nim. A teraz to się nawet za bardzo kontrolować nie umiem. Nim się orientuję, uśmiech sam pojawia się na moich ustach, a nawet pomimo tego, że taki uśmiech to nic złego, to irytujące jest to, że nie panuję nad swoim ciałem. 
– Nie uważasz, że wyglądam za mało poważnie, kiedy się uśmiecham? - spytałem całkowicie poważnie, trochę się o to martwiąc. Skoro zaraz ślub, to powinienem wyglądać raczej poważnie, w końcu ślub to coś bardzo ważnego, poważnego, niesamowitego, nie mogę wyglądać dziecinnie. Muszę wyglądać idealnie i dostojnie, no i sam ślub też oczywiście musi być perfekcyjnie. A jeżeli ja nie będę perfekcyjny, to i ślub będzie raczej nie do końca perfekcyjny, bo ja będę defektem, który to zniszczy. 
– Wyglądasz przepięknie. I na szczęśliwego. A to chyba najważniejsze – wyznał, uśmiechając się do mnie łagodnie i gładząc delikatnie kciukiem moją dolną wargę. 
– Tak, ale muszę też wyglądać dobrze, by nasz ślub był idealny – wyznałem, trochę się tym martwiąc. Nie wybaczę sobie, jeżeli przeze mnie coś się popsuje i ślub nie będzie idealny. Musi być. Inaczej nie będzie on udany. 
– Aby ślub był idealny wystarczy, że będziesz tak tylko ty i ja – wyznał, próbując mnie uspokoić i zapewnić w swoich przekonaniach. 
– I kapłan. Jeżeli nie będzie kapłana, to nie będzie ślubu i nie będziemy razem – poprawiłem go, zwracając mu uwagę na tę jedną drobną rzecz. W końcu, bez kapłana nie zawrzemy sakramentu małżeństwa, a bez tego nie będę mógł nas zarejestrować w ratuszu jako małżeństwa. Normalnie, takim parom jak nasze kapłan ślubu by nie udzielił, ale niesamowite, ile potrafi zdziałać pełen mieszek monet, bo wtedy już Bóg tego nie potępia. 
– No tak, kapłan też jest ważny, ale przez chwilę. A my będziemy najważniejsi cały czas – wyznał, patrząc na mnie z uśmiechem. – Idziemy? 
– Idziemy, idziemy. Muszę odnieść obrączki i stroje. I sprawdzić, czy już wszystkie części do namiotu przyszły. Dobrze byłoby go w końcu rozstawić, i zabierać się powoli do przygotowywania miejsca na ślub, wesele i te inne sprawy – stwierdziłem, chcąc zabrać pakunki, ale Haru nie pozwolił mi na to, od razu mi to zabierając. To nie było takie ciężkie, mogłem to zanieść do sypialni, wczorajsze zakupy były znacznie gorsze, ale i tak je zaniosłem. 
– O, to ja pomogę – zaoferował, oczywiście już chętny do pomocy. 
– Oczywiście, że pomożesz. Będziesz pomagał stawiać ten wielki namiot. Do tego trzeba siły. Dużo siły, którą ty na szczęście masz. Nie może się tak po prostu zmarnować – odpowiedziałem, nie zamierzając dać mu odpocząć. Haru zajmie się takimi bardziej fizycznymi pracami, a ja całą resztą. I na pewno, nim się zorientujemy, nadejdzie dzień naszego ślubu. Oby tylko był idealny. 

<Piesku? c;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz