Brak odpowiedzi mówił wręcz sam za siebie, i to mnie niepokoiło. Wychodzi na to, że wątpi w moje uczucia. Wiem, że nie potrafię ich pokazywać, że mam z tym trudności wielkie, ale przecież jak już coś mówię, to zawsze szczerze. A on mi teraz insynuuje, że go okłamuję. To okropne zachowanie. To, że nie potrafię pokazać, że mi zależy nie oznacza, że kocham go mniej niż on mnie. Chociaż, teraz sam już nie wiem, czy on kocha mnie, czy może ta wilcza część przejęła już kontrolę nad jego emocjami i nic takiego nie czuje poza głodem... nie, nie mogę tak myśleć. Haru jest po prostu zagubiony. Niepewny. Możliwe nawet, że przerażony. A ja muszę być przy nim, zapewniać mu moje wsparcie, i jednocześnie starać się znaleźć sposób, by mu pomóc. I może też odwołać ślub? Nie, tego zrobić nie mogę, bo wtedy Haru pomyśli, że go nie kocham, a to wcale nie to. Jeżeli wcześniej odwołam ślub, oszczędzę zasoby, pieniądze, i czas innych. Chociaż, to też taka trochę szybka myśl z tym odwoływaniem. Do uroczystości nieco ponad trzy tygodnie. Dzisiaj Suzue przyjdzie z wykupionym za niemałą fortunę aktem własności, więc wieczorem, z dala od ciekawskich i możliwe, że nawet zgubnych spojrzeń ludzi, udamy się tam. My, bo ja go samego nie puszczę. Najchętniej ja sam bym poszedł, ale na to nie pozwoli mi Haru. Dlatego też udamy się tam razem. Ale wpierw go muszę w tym uświadomić, bo jeszcze o tym nie wie.
Przyszło nasze śniadanie wraz z kawą, a ja już całkowicie straciłem ochotę na cokolwiek. Jak się rano obudziłem, i wykąpałem, i wpadłem na ten pomysł z wykupieniem włości, jakoś tak byłem bardziej chętny na rozpoczęcie dnia. Ale po naszej rozmowie cała ochota na cokolwiek. Wszystkiego, czego teraz potrzebowałem, to usłyszenie od niego, że mnie kocha. Ostatnio to tylko ja mu to mówię. I chyba już wiem, jak czuł się Haru, kiedy to on mi ciągle to powtarzał, a ja tylko słuchałem. Już więcej tak robić nie będę.
- Śniadanie już jest – powiedziałem do Haru, stając w drzwiach balkonowych.
- Dziękuję, ale nie jestem głodny – odpowiedział, nawet nie odwracając się w moją stronę.
- W porządku. Każę w takim razie zabrać z powrotem do kuchni – stwierdziłem, nie chcąc samemu spożywać śniadanie. Nie dość, że nie miałem ochoty, to jeszcze nie chciałem jeść sam. Wystarczająco dużo razy jadałem śniadania sam, i mam tego dosyć. Jak nie mam motywacji, to się zmuszać nie będę.
- Czekaj, a ty zjadłeś? – spytał, dopiero teraz się odwracając.
- Nie. Nie mam ochoty – przyznałem szczerze, przyglądając się mu z uwagą.
- A jakbym zjadł z tobą? – zaproponował, na co się delikatnie uśmiechnąłem. Oczywiście, że sobą się nie zajmie, ale jak o mnie chodzi, to od razu musi zareagować. Jak ja mogłem pomyśleć, że on mnie nie kocha?
- To może trochę bym tej ochoty znalazł. A, i wieczorem udamy się do twojej rezydencji. Suzue na moją prośbę ma ją wykupić, czekam właśnie na informacje od niej. Może znajdziemy tam coś, co nam pomoże – przekazałem, wracając do pokoju.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz