Tak szczerze czy obchodzi mnie zdanie mojego wujka? Tak naprawdę to nie wiedziałem, czy mi pozwoli, czy nie Chociaż mam nadzieję, że to raczej będzie ta pozytywna odpowiedź, nie chcę już dłużej tu być bez mojego ukochanego panicza.
- Bądź spokojny zobaczysz, jeszcze jutro wrócimy do domu razem - Obiecałem, chwytając jego dłoń, aby ucałować jej wierzch, delikatnie chwytając jego podbródek, aby delikatnie go unieść, patrząc mu prosto w oczy, które były zmęczone, ale poza to dotrzeć mogłem w nich strach, a to trochę mnie już niepokoiło, coś było nie tak i mam nadzieję, że to nie ja byłem tym problemem. - Coś się stało? Niewyraźnie wyglądasz, odpoczywasz odpowiednią ilość czasu? Ja wiem, że ślub jest ważny, ale twoje zdrowie również jest ważne, nie możesz się tak przemęczać - Martwiłem się o niego a teraz gdy wiedzę jego spojrzenie martwię się jeszcze bardziej, coś było nie tak, on ewidentnie się czymś przejmował.
- Nic się nie dzieje, jestem tylko zmęczony i tak staram się dbać o swoje zdrowie prawdopodobnie bardziej niż ty - No tak, tego mogłem się spodziewać, on dba o siebie, lepiej a ja jak zwykle jestem w tym fatalny i to się zgadza, a mimo to czuję, że to nie to mnie trapi, nie to jest problemem.
- Skarbie oboje dobrze wiemy, że nie w tym jest problem, coś innego cię martwi i chyba nawet przeraża. Czyżbyś bał się przygotowań do ślubu a może nawet samego ślubu? - Tak po prostu wydawało mi się, że to było to, ślub to stresująca sprawa, z którą miałem mu pomóc i chętnie bym to zrobił, gdyby nie trening z wujkiem, to wszystko nie pozwala mi wracać, a przynajmniej nie przedtem, obym tym razem już mógł wrócić i pomoc w przygotowaniach, a nawet spędzeniu razem czasu, którego ostatnio nam brakuje.
Daisuke odwrócił wzrok, nie chcąc, aby nasze oczy wpatrywały się w siebie.
- Trochę się martwię, ślub to bardzo ważne wydarzenie zmieniające wszystko w naszym życiu i chciałbym, aby było idealnie - Przyznał, co było naprawdę słodkie, oczywiście w głowie również pojawiło mi się ważne pytanie, co takiego się w naszym życiu zmieni? Przecież mieszkamy razem już teraz, kochamy się, robimy wszystko razem i pokonujemy dzienne zawirowania, co mógłby się zmienić po ślubie? Chyba tylko nazwisko i jak dla mnie nic więcej.
To właśnie dlatego sądzę, że nie ma się aż tak czym przejmować, jednak znając mojego panicza on i tak będzie się martwił, a ja chcąc go bardzo wesprzeć w jego małym marzeniu, zrobię wszystko, aby był szczęśliwy.
- Rozumiem cię doskonale, masz prawo się stresować, bo to ważny dzień, ale wiesz, pamiętaj o tym, że jestem z tobą czy to ciałem jak teraz, czy duchem, gdy jesteś daleko ode mnie, zawsze ci pomogę, jak tylko będę mógł, aby ten dzień dla nas obu był wyjątkowy - Obiecałem mu, uśmiechając się do niego szeroko.
Mój panicz również odwzajemnił uśmiech, wracając do spożywania swojego posiłku, popijając wino. Smakuje mu, a to najważniejsze, zajadając się posiłkiem w jego towarzystwie.
- Miło znów zjeść wspólny posiłek - Przerwałem ciszę, popijając swoje wino.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz