Nie rozumiem, za co on mnie przepraszasz, to przecież nie jest wina, że ten dupek znów się odzywa, co prawda nie mamy pewności, że to na pewno on, jednakże jeśli mój panicz podejrzewa, że to on to ja już dopilnuję, aby pożałował tego, co robi.
- Nie przepraszaj, to naprawdę nic złego, okazywanie uczuć to dobre oznaka, nie trzeba się tego wstydzić - Zapewniłem, uśmiechając się łagodnie.
- Nie powinienem tak reagować na jakiegoś głupka, płacz nie powinien mieć tu miejsca - Za bardzo chyba bierze do siebie to, że chce płakać, to przecież nie jest zależne od niego, całe życie nie można udawać neutralnego, tak się po prostu nie da.
- Ależ proszę. Przestań, po tym, co ci zrobił, masz prawo się go bać, a łzy są oczyszczające, nie czujesz się trochę lepiej? - Miałem nadzieję, że moje słowa i obecność, chociaż odrobinę mu pomoże, bo tylko tego chce.
- Może trochę - Mimo, że przyznał mi rację i tak czułem, że się wstydzi, tego, jak się zachował dlaczego? To zapewne wychowanie jego babci, okropna z niej kobieta.
- No już spokojnie,. Chodź, położymy się do łóżka, musisz teraz odpocząć - Poprosiłem, pomagając mu wstać z fotel, prowadząc do łóżka, gdzie oboje położyliśmy się, zachowując spokoju, a przynajmniej ja byłem spokojny. Wiedząc, że w razie co jestem w stanie obronić go tym bardziej, teraz gdy stałem się maszyną do zabijania.
Głaszcząc mojego ukochanego po głowie, powoli pomogłem mu zasnąć, mając nadzieję, że nie przyśni mu się żaden koszmar.
Leżałem przy nim, przez cały czas głaszcząc go po głowie, czekając, aż znów nie wybudzi się ze snu.
I już wszystko zdawało się być dobrze, gdyby nie kolejna przesyłka, którą przyniosła służąca, przed którą znów musiałem się chować.
- Nie otwieraj tego - Powstrzymałem go, kładąc rękę na paczce, doskonale czując, co znajduje się w środku. I jestem pewien, że zobaczyć tego nie chciał.
- Dlaczego co tam jest?.. - Zapytał zaskoczony moim zachowaniem.
- Lepiej, abyś nie wiedział - Zapewniłem, zabierając od niego paczkę, zajmę się tym a ty tu zostać - Poprosiłem, opuszczając cicho sypialnie, przełykając między służbą w mroku, postanawiając pójść do Kaito, ja wszystko rozumiem, ale martwe zwierzę? To już było przegięcie.
Mając tego dość, znalazłem rezydencję tego dupka, pukając spokojnie w drzwi, nie myśląc nawet o moich oczach.
- O proszę, kogo moje oczy widzą - On sobie ze mnie żartował, co za dupek, oby tego nie pożałował.
- Co to do cholery jest? - Rzuciłem mu, paczkę pod niego czując, że zaraz go chyba..
- Prezent dla mojego kochanego Daisuke, za to, co mi zrobił - Zadrwił, uśmiechając się przy tym złowrogo. - Będę mu wysyłał prezenty a może ludzi, którzy przypomną mu, kim jestem, przyzwyczai się do tego, bo nic nie będziesz mógł z tym zrobić, przecież nikt mi nie udowodni, że to ja - Był pewien swego, a to doprowadzało mnie do złości, on sobie ze mnie drwi, chcę męczyć mojego panicza, a na to nie mogę pozwolić.
Złość wzięła nade mną górę i nim pomyślałem, zaatakowałem tego gnoja, ostrymi zębami szybko doprowadzając do jego śmierci, pozwalając sobie, na spojrzycie jego krwi, a nawet mięsa, odkrywając. Jak pyszne potrafi być ludzkie mięso.
Najedzony spojrzałem na to, co uczyniłem. Nie chciałem go zabić, nie o to mi chodziło, chciałem tylko postraszyć, a zamiast tego zabiłem, tylko tak szczerze czy ja tego żałuję? Ani trochę, jednego kmiotka mniej na tym świecie.
Powrót do domu wcale nie był taki prosty, musiałem uważać na ludzi, którzy od razu zobaczyliby krew na moim ciele i ubraniach.
Powrót do rezydencji trochę potrwał szkoda tylko, że Daisuke musiał mnie takiego zobaczyć. Mimo że czułem się bardziej ludzki, niż byłem wcześniej, to jednak krew odbierała mi tej ludzkości.
- Haru? Na Boga co ty znów zrobiłeś? - Usłyszałem, gdy tylko zjawiłem się w naszej sypialni.
- Pozbyłem się twojego problemu, chciałem tylko porozmawiać, ale on drwił sobie ze mnie. Grożąc, że wyśle kogoś, kto pokaże ci, z kim zadałeś, nie wytrzymałem i go zaatakowałem - Wyjaśniłem, czując przyjemną ulgę z powodu zaspokojenia głodu.
<Paniczu? C;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz