sobota, 29 czerwca 2024

Od Haru CD Daisuke

 Dni do nadejścia ślubu nadchodziły coraz to szybciej, wywołując radość z nadchodzącego święta i przerażenie tym jak może się ono potoczyć i czy aby na pewno wszystko będzie tak, jak zostało to zaplanowane w końcu plan to jedno, ale wykonanie nie zawsze musi być takie samo.
Na nasze szczęście wszystko pozostało zapięte na ostatni guzik. Daisuke wszystkiego dopilnował, dbając o najdrobniejsze szczegóły, wykorzystując mnie do robienia tych najcięższych rzeczy, przynajmniej do tego mogłem się przydać tak jak i dziś mogę przydać się do gotowania i pieczenia tortów.
A na tym właśnie najbardziej chciałem się skupić, każdy tort przygotowany przeze mnie musiał być pyszny, a przy pomocy kucharzy były jeszcze lepsze.
W końcu jutro nasz wielki dzień bardzo chciałem, aby wszystko, co wyjdzie spod mojej rąk i kucharzy było tak idealnie jakie chcieliby zobaczyć je mój panicz.
- Haru mam dla ciebie dobre wieści - Daisuke który właśnie zjawił się w kuchni, oderwał mnie na chwilę od gotowania, zabierając całą moją uwagę tylko dla siebie.
- Co takiego dobrego i zapewne nawet interesującego masz mi do przekazania? - Zapytałem, patrząc na niego z uwagą w swoich oczach, przez chwilę mogąc dać mu trochę tej lubianej przez niego atencji.
-Twoi koledzy po ciebie właśnie się zjawili - Wyjaśnił mi, czym trochę zaskoczył, bo niby po co moi koledzy mieliby po mnie lub do mnie przychodzić? Przecież wiedzą, że jestem zajęty.
- Koledzy? Po co? Przecież mówiłem im, że nie mam czasu na piwo, muszę zajść się jeszcze innymi sprawami, kilka dań i pomysłów na weselę, muszę mówić z kucharzami - Wyjaśniłem, zerkając co chwilę na przygotowywane posiłki, aby nic nie zostało pominięte lub źle przygotowane, ja wiem, że oni są najlepsi w tym, co robią, ale kontrolowanie lub zerkanie nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie może jeszcze dodatkowo pomóc, a o to właśnie mi chodzi.
- Powinieneś iść, wieczór kawalerski ma się tylko raz wy żuciu - Stwierdził, myśląc, chyba że ja wiem, w ogóle, o co w tym chodzi
- Wieczór kawalerski? A to co?
- Nie wiesz? - Dostrzegając moje przeczące kiwnięcie głową kontynuował - To czas, w którym mężczyzna może ostatni raz bawić się jako kawaler z kolegami, bo już dnia następnego będzie mężem, a czasu kawalerskie odejdą w niepamięć.
- Czyli to takie pożegnanie wolności? - Mój panicz kiwnął pozytywnie, potwierdzając moje pytanie. - W takim razie nie jest mi to potrzebne - Dodałem, gotów do ponownego zajęcia się posiłkami.
- Haru idź, nie ma sensu marnować takiej okazji, więcej się już nie powtórzy - Mimo, że to mógłby być dobry pomysł, tak nie za bardzo chciałem gdzieś wychodzić, już mu obiecałem, że się wszystkimi zajmę, nie złamie złożonej mu obietnicy.
- Może i masz rację, ale.. - Nawet nie miałem okazji dokończyć zdania z powodu chłopaków, którzy zjawili się w kuchni.
- Haru, ileż można na ciebie czekać, chodź, idziemy się zabawić - Shinnosuke jak zawsze najbardziej niecierpliwy z całej reszty chciał już od razu iść się bawić, nie tracąc czasu na czekanie.
No i co ja mam z nimi zrobić? Skoro i tak już tu są, to chyba nie mogę już powiedzieć im nie, chociaż mogę, to znaczy mój panicz może jeśli on powie nie, to dadzą mi spokój prawda?
Mając nadzieję, że jednak mi pomoże, spojrzałem na ukochanego z nadzieją w moich oczach.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz