Nie negowałem tego, że w tym tygodniu miał niewiele czasu, czy nie był zmęczony. Ja także pochłonięty byłem obowiązkami kręcącymi się wokół ślubu, a jednak króciutką wiadomość wysłać mi się udało. Nie oczekiwałem od niego listu na dwie strony, tylko może kilku zdań. Jak się czuje. Co on aktualnie robi. A może by się spytał, jak się czuje. Ot, króciutka wiadomość, a humor by mi się poprawił.
– Ja przygotowuję do ślubu niemalże wszystko, pilnuję, by było idealnie i tak, jak oboje tego chcemy, też nie za wiele odpoczywałem i na koniec dnia zmęczony byłem, ale jednak znalazłem chwilę, by kilka zdań ci napisać, bo myślałem o tobie i tęskniłem. Stąd wnioskuję, że ty tak nie czułeś – powiedziałem ze wzrokiem wbitym w jedzenie. Za każdym razem, jak sobie pomyślę o ślubie, kiedy nad nim nie pracuję, czuję się źle. Powinienem pracować nad nim cały czas. Bo co, jak coś przeoczę? I później to wyjdzie, i ślub będzie zniszczony? Albo nie będzie tak idealny, jakbyśmy tego chcieli? Na to pozwolić nie mogę. Oby ten jeden dzień z dala od rezydencji nie sprawił, że o czymś zapomnę, albo że służba niczego nie popsuje, albo... sam nie wiem, chcę tylko, by nasz ślub był cudowny. A cudowny będzie pod warunkiem, że będę ciągle nad nim pracował.
– A więc wychodzi na to, że jesteś silniejszy ode mnie, bo ja zaraz padałem do łóżka, nie mając siły na nic. Zdarzały się takie dni, że nawet na kąpiel nie miałem siły i dopiero z rana szybko się myłem. Hej, wiem, że jest ci ciężko, że masz wiele na głowie, i kiedy tylko wrócimy do domu, pomogę ci we wszystkim, w czym tylko mogę – zaoferował się, chwytając moją dłoń.
– A będziesz w ogóle mógł jutro wrócić ze mną? Masz trenować. Twój wuj nie sprawiał wrażenia, takiego, że już skończyliście – odpowiedziałem, dalej nie przenosząc na niego wzroku. Nie chcę, by zauważył, że się stresuję tym całym ślubem. To nie było w moim stylu. Zawsze miałem wszystko pod kontrolą i nad tym też zapanuję. Zaplanuję cudowny ślub. I tego się muszę trzymać.
– Ja tam uważam, że już mi nie jest to potrzebne. Doskonale panuję nad swoimi wilczymi cechami – burknął, delikatnie pusząc policzki.
– Owszem, zdenerwowałeś się i ani śladu po twoich ślepiach i innych równie uroczych cechach, ale dopóki twój wuj nie potwierdzi, że skończyliście treningi, powinieneś tu zostać – odpowiedziałem zgodnie z moim uczuciem. Może się mu to nie spodobać, ale nie mogę pozwolić na to, by przez jeden drobny błąd nasze święto zostało popsute, a jego życie zrujnowane. Zresztą, i tak będzie zbyt bardzo zajęty i zmęczony treningiem, by o mnie myśleć i za mną tęsknić. Ja tam jakoś przeżyję kolejny czas rozłąki. Wiele rzeczy będę musiał dopilnować, może więc będzie ich na tyle dużo, że także nie będę miał siły, by nie myśleć o mojej drugiej połówce? Tylko, jak ja mam o nim nie myśleć, jak będę się zajmował naszym ślubem? To się wydaje niemożliwe. To nie tak że nie chcę, by do mnie wracał. Chcę, jego pomoc trochę by mnie odciążyła, ale też chcę, by był bezpieczny. To chyba dość naturalne, że się o niego martwię.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz