Od razu pokręciłem z niedowierzaniem głową, słysząc jego słowa. Z jednej strony go rozumiałem, będąc przecież w takiej samej sytuacji, co on, no, może trochę lepszej, bo jak mnie bolało, to o seksie za bardzo nie myślałem. Z drugiej, mamy gości, których trzeba zabawiać. Może to i nasze wesele, ale o dobro gości trzeba było dbać, zwłaszcza, że jeszcze tacy trochę za mało podpici są, by nie zauważyć naszej nieobecności. Jeszcze trochę musimy tu posiedzieć.
– Jeszcze zdążymy się sobą nacieszyć – wyszeptałem, poprawiając jego włosy. Trochę mu się roztrzepały, kiedy tańczył i ze mną, i z tą małą, i z innymi. Zresztą, szczerze wątpiłem, by ta fryzura długo na nim wytrzymała, no ale jak już jest blisko, to poprawię.
– Ale chciałbym już teraz – wymamrotał, trochę jak takie dziecko.
– Ja też. Ale jak grzecznie poczekasz, to dostaniesz ładną nagrodę – obiecałem, poprawiając tym razem jego strój, w którym wyglądał cudownie. Muszę mu więcej takich strojów kupić, i zabierać go na bankiety, by mi wszyscy zazdrościli tak cudownego męża. Musiałbym tylko pilnować, by nikt się wokół niego nie zakręcił, bo wcale bym się nie zdziwił, gdyby ktoś próbował.
– A jaką to nagrodę? – dopytał zachwycony, już chyba sobie wyobrażając nie wiadomo co. I w sumie bardzo dobrze. Lepiej, by się nakręcił, i później się nie mógł doczekać.
– Bardzo ładną. Ale wpierw będziesz musiał pomóc mi zdjąć to, co mam na sobie teraz, bym mógł założyć twoją nagrodę – odparłem, uśmiechając się zadziornie.
– Nie musisz nic zakładać, wystarczy, że zostaniesz bez tych ubrań, ja będę zachwycony – zaproponował, przenosząc jedną ze swoich dłoni wprost na moje pośladki. Normalnie nie mam nic przeciwko takim zachowaniom z jego strony, ale tu jest dużo ludzi, którzy raczej nie powinni wiedzieć takich rzeczy.
– Twoja nagroda w niczym nie będzie ci przeszkadzać – obiecałem, zabierając jego dłoń ze swojego tyłka. – A teraz zachowałbyś się może jak dżentelmen i zaproponował mi taniec? Albo lampkę wina?
– Co tylko sobie mój panicz życzy – odpowiedział uradowany, chwytając moją dłoń i ciągnąc mnie w stronę parkietu.
Bawiliśmy się świetnie, aż do późnych godzin, kiedy to większość gości albo udało się na spoczynek do rezydencji, bo każdemu oczywiście zapewniłem pokój, albo dalej siedzieli i się bawili, i to było oczywiście panowie przy kieliszkach. Było ich jednak niewielu. Haru więc w pewnym momencie chwycił mnie za nadgarstek i dyskretnie odciągnął mnie od wszystkich, do naszej sypialni. A kiedy już znaleźliśmy się sami, Haru zamknął za nami drzwi i popchnął mnie na nie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. Także chciał dobrać się do mojego ciała, ale tak jakby uniemożliwiał mu to gorset. I aby się go pozbyć, musiał go rozwiązać, więc odwrócił mnie plecami do siebie i zabrał się za sznurówki. Zbyt niecierpliwie i chaotycznie, ale w końcu odrzucił tak nielubianą część garderoby, i odwrócił mnie znów do siebie, by pozbyć się koszuli.
– Oj nie, nie, kochany mężu, teraz chwilkę sobie poczekasz – odezwałem się, kiedy niemal pozbył się kilku guzików na dobre.
– No ale... – zaczął niezadowolony, ale nie pozwoliłem mu dokończyć, łącząc nasze usta w pocałunku.
– Pięć minut. I będę cały twój. I będziesz mógł zrobić ze mną do tylko chcesz, i wykorzystać takie akcesoria, jakie tylko chcesz – obiecałem, uśmiechając się łagodnie.
To go trochę zachęciło, dlatego go wyminąłem, zabrałem z szafy zawiniątko oraz szlafrok i zamknąłem się w łazience. Wybrałem dla Haru specjalną bieliznę, chociaż, czy to można było nazwać bielizną? Bielizna zakrywała miejsca intymne, a ten strój je odkrywał, pozostawiając do nich dostęp bez potrzeby zdejmowania; był skórzany, pełen pasków podkreślających talię, klatkę piersiową i ramiona, ze złączeniami pod postacią metalowych kółeczek oraz drobnymi dodatkami pod postacią dekoracyjnych łańcuszków. Założenie tego było nie lada wyzwaniem, by odnaleźć się w tych paseczkach, dlatego miałem nadzieję, że Haru to doceni. Założyłem na swoje ramiona szlafrok, owinąłem się nim i wyszedłem na spotkanie z Haru.
– Teraz, mój mężu, możesz odpakować swoją nagrodę – odparłem, pokazując mu się świetle księżyca i uśmiechając się do niego zadziornie.
<Piesku? c;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz